20040812
20040812


– Już od lat interweniuję u władz, radnych i gdzie tylko się da. Wszyscy tylko ze zrozumieniem potakują głowami. Przez lata zmieniali się prezydenci, a droga jaka była, taka jest. Teraz byłem u prezydenta Ramsa, ten po wysłuchaniu odesłał mnie do swojego zastępcy Szczypki. Powiedział, żebym napisał pismo. Pismo napisałem i cisza. Po czternastu dniach po raz kolejny poszedłem do niego. Miał się ktoś zjawić i zobaczyć tę naszą drogę. Do dzisiaj nikogo nie było – wzdycha Felicjan Wieczorke.Do ubiegłego roku mieszkańcy tej ulicy nie mieli ani kanalizacji, ani porządnej drogi. Od 2 grudnia 2003 roku mają już wprawdzie kanalizację, ale droga po robotach kanalizacyjnych jest w jeszcze gorszym stanie. Jedynym efektem, jaki udało się mieszkańcom osiągnąć w ciągu ostatnich kilku lat, było oświetlenie. – Wywalczyliśmy chociaż tyle. Teraz przynajmniej widzimy, po jakich nierównościach, błocie i dziurach chodzimy – mówi z przekąsem Wieczorke. Mieszkańcy przyzwyczaili się już do noszenia w reklamówkach butów na zmianę, by przed wyjściem na ul. Koziełka te utytłane błotem zostawić za płotem u sąsiadów. – Wstyd zaprosić gości, bo trzeba ich witać z gumiakami już na wlocie drogi. Żona, jak jedzie wózkiem z wnuczką, to z torby na zakupy musi wyrzucać sterty błota – mówi pan Felicjan.2 grudnia na ul. Kossak-Szczuckiej zakład wodociągów zakończył prace kanalizacyjne. Wtedy też pojawił się kolejny problem. Ciężki sprzęt poharatał drogę i wjazdy na podwórka.– Jakiś czas temu na drogę przywieziono nam wywrotkę tłucznia czy żwiru. Zamiast go rozwalcować, robotnicy tylko go rozgrabili. Resztę sami musieliśmy doprowadzić do porządku. Przez to nawożenie nawierzchnia jest kilkanaście cm wyższa. Wystarczy deszcz albo zimą roztopy, a wszystko spływa nam na podwórka i do ogródków. Teraz zimą na wszystkich innych drogach auta odśnieżają i posypują je, a u nas nikogo jeszcze nie było. Ludzie sami odśnieżają.Barbara Zwierzyńska, naczelnik w wydziale MZGLiA urzędu miasta, wyjaśnia, że nie jest to zła wola ani urzędu, ani wydziału, którym kieruje.– Ta ulica jest drogą prywatną. Nie mamy w budżecie funduszy na reperowanie prywatnych dróg.Felicjan Wieczorke stwierdził, że on też, i będzie tak długo chodził i naprzykrzał się władzom, aż w końcu kogoś zainteresują starsi ludzie, którzy do własnych domów muszą przeprawiać się przez bagno.– Ja mam czas, mnie się to chodzenie nie znudzi. Ludzie, przecież tak nie może być wiecznie! – mówi, patrząc na świeżo rozmemłaną breję na drodze przed swoim domem.

Komentarze

Dodaj komentarz