Ustawiony konkurs czy komisja?


Jeszcze w grudniu ub.r. rada miasta zdecydowała o przeprowadzeniu przez komisję rewizyjną kompleksowej kontroli Miejskiego Zarządu Budynków. Punktem wyjścia był spór między MZB a rybnicką firmą Energosystem, która dotychczas rozliczała ciepło w zasobach miejskiego zarządu, a konkurs przegrała. Zdaniem Mariusza Mroza już sam fakt, że prezesem tej firmy jest radny Franciszek Fleger, będący również członkiem komisji rewizyjnej, daje sporo do myślenia o rzeczywistym powodzie kontroli. Zaznaczmy, że radny był wyłączony z prac komisji na tym etapie, o czym poinformował jej przewodniczący Marian Gawliczek.Pomijając radę i MZB, temat był kontrowersyjny tak czy inaczej. Przewodniczący komisji rewizyjnej mówi, że dysponuje pismami lokatorów sprzeciwiających się wymianie podzielników ciepła z wyparkowych na elektroniczne, po pierwsze dlatego, że nie mieli zastrzeżeń do ich funkcjonowania, a po drugie – dopiero co je spłacili, tymczasem zarządca już funduje im kolejny wydatek.– Stąd naszą kontrolę zaczęliśmy od badania wątku zamówień publicznych, a konkretnie tego konkursu. I co stwierdziliśmy. Ano że MZB nie stosował się do ustawy o zamówieniach publicznych. Nowelizacja tej ustawy daje co prawda furtkę umożliwiającą niestosowanie się do niej, ale zaczęła obowiązywać od 20.10 ub.r. Wszystkie postępowania rozpoczęte przed tą nowelą należało kontynuować w oparciu o przepisy dotychczasowe – mówi Marian Gawliczek.Nowelizacja umożliwia odstąpienie od przepisów o zamówieniach publicznych, a więc konieczności wyboru wykonawcy w drodze przetargu, tylko w zadaniach o wartości nieprzekraczającej 6 tys. euro. Miejski Zarząd Budynków zamierzał skorzystać z tej furtki, gdyż nakłady na żadnym z budynków objętych wymianą podzielników nie przekroczą równowartości tej kwoty. Tylko że zdaniem komisji rewizyjnej MZB, owszem, określiło taką wartość robót dla każdej kamienicy, ale ogłosiło jeden wspólny konkurs dla wszystkich na łączną sumę dużo wyższą.– Ponadto MZB konkurs ogłosił przed 20.10, ale już zdecydował, że wybór wykonawcy nastąpi dopiero po tej dacie. Sami więc wiedzieli, czego dokładnie dotyczy nowelizacja tej ustawy, a mimo to się do niej nie zastosowali – mówi Marian Gawliczek.Jednak jego zdaniem nawet gdyby okazało się, że rzeczywiście przetarg nie był konieczny, to i tak nie był to najpoważniejszy zarzut komisji. Zdaniem radnych, MZB dopuścił się nieprawidłowości w trakcie trwania konkursu ofert. Mówiąc w skrócie, tak pokierował jego przebiegiem, aby wygrała określona firma – Techem z Bytomia. A w szczegółach: najpierw ogłosił konkurs, a potem wybrał komisję konkursową, która zaczęła pracę od wstępnego ocenienia wszystkich pięciu ofert na podstawie nadesłanych przez firmy dokumentów. Okazało się, że dwie firmy, w tym Techem, nie spełniły warunków wstępnych.– Normalnie oferty te odrzucono by, a wybrano z pozostałych trzech. Tymczasem firmy te zostały dopuszczone do dalszej fazy konkursu. Mało tego. Umożliwiono dosłanie brakujących dokumentów faksem. To żaden dokument w konkursie ofert. Faks nadszedł 3 listopada, a termin składania ofert minął 15 października. Dla mnie jest to, mówiąc brutalnie, ciągnięcie ucznia za uszy z klasy do klasy, żeby ukończył szkołę. A ta firma powinna odpaść już na etapie wstępnym – ocenia Marian Gawliczek.Kolejnym poważnym uchybieniem jest negocjacja cen w trakcie trwania konkursu, wbrew wcześniejszym ustaleniom dyrektora MZB, że ceny podane w ofercie będą uważane za ostateczne. Zdaniem przewodniczącego komisji rewizyjnej stało się tak dlatego, iż widocznie dyrektor Mróz nie przewidział, że ktoś może dać niższą cenę od Techemu. Ponadto twierdzi, że tak naprawdę ustalenia komisji konkursowej nie były poważnie brane pod uwagę, a decyzje zapadały na linii dyrektor Mróz – zastępca prezydenta Mirosław Szypowski.– Najpierw dyrektor pisze do zastępcy prezydenta, potem ten wskazuje mu firmę, która ma wygrać. Więc ja się pytam, po co cała heca z komisją? – pyta M. Gawliczek.Komisja rewizyjna stoi na stanowisku, iż stwierdzone przez nią naruszenia przepisów są na tyle poważne, iż nadają się do zbadania przez NIK i prokuraturę. Zasugerowali Mirosławowi Szypowskiemu zgłoszenie sprawy do wymienionych instytucji. On sam jednak nie widzi podstaw:– Przede wszystkim zaznaczam, że komisja rewizyjna zbadała tylko niewielki odcinek działalności MZB z listy zagadnień zleconych przez radę miasta do skontrolowania. Nie sporządziła końcowego protokołu. Poza tym ustalenia komisji w całości odrzucam jako nieprawdziwe. Dlatego nie zamierzam zgłosić sprawy do NIK ani prokuratury. Skoro komisja uważa, że rzecz należy wyjaśnić, proszę bardzo, ma prawo zgłosić domniemaną nieprawidłowość odpowiednim służbom.Dyrektor MZB Mariusz Mróz jeszcze oszczędniej komentuje zarzuty komisji rewizyjnej.– Za poprzedniej ekipy rządzącej w mieście nikt nie pytał o zdanie lokatorów w sprawach podzielników, nie było żadnych konkursów, a MZB podpisywało umowę z firmą Energosystem, która dyktowała takie warunki, jakie chciała. Teraz, kiedy jest konkurs i prowadzone są konsultacje społeczne w celu wybrania najlepszej oferty, to robi mi się z tego powodu zarzut.Podkreśla jedną rzecz, będącą kluczem do całej sprawy – MZB nie było zobligowane do stosowania się do ustawy o zamówieniach publicznych, o czym doskonale wiedzieli wszyscy oferenci, gdyż informację o tym umieszczono w zaproszeniu do konkursu. Ogłoszenie jednego konkursu dla wszystkich budynków było czymś w rodzaju hurtowego zamówienia, pozwalającego uzyskać najkorzystniejszą cenę. Dla MZB na każdym etapie konkursu najtańszy był Techem. Dyrektor Mróz za oczywiste uznaje konsultacje z prezydentem, gdyż jest on przedstawicielem gminy będącej największym udziałowcem wspólnot mieszkaniowych. Trudno więc, aby MZB, będący tylko administratorem, nie pytał o zdanie właściciela. Krytyczne opinie mieszkańców nadeszły raptem z trzech wspólnot. MZB im odpisał i sprawa przycichła. Data powołania komisji konkursowej nie ma znaczenia, gdyż konkurs ogłosił dyrektor. Przyznaje, że w ogóle mógł nie powoływać komisji, gdyż nie była ona niezbędna, a miała jedynie wspierać.– Konkludując, stwierdzam, że komisja rewizyjna nie znała przedmiotu sprawy, a nawet nie zażądała dodatkowych wyjaśnień, o nic nie pytała, po prostu zabrała teczkę z dokumentami konkursowymi.Zbadanie spornego konkursu miasto zleciło niezależnemu arbitrowi z listy prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Opinia podpisana przez mgr. inż. Antoniego Majkę dotarła do urzędu miasta w ubiegły czwartek. Jest korzystna dla MZB. Wynika z niej m.in., że orzekanie komisji rewizyjnej o naruszeniu przepisów ustawy o zamówieniach publicznych, a tym bardziej o dalej idących konsekwencjach, jak kierowanie sprawy do NIK czy prokuratury, jest nieuprawnione. Zastosowane procedury niewynikające z przepisów tej ustawy miały zapewnić oszczędności w wydatkowaniu pieniędzy, do czego zobowiązuje ustawa o finansach publicznych.Opinia arbitra nie zamyka jednak sprawy, bo Energosystem na własną rękę szuka sprawiedliwości w sądzie. Dla rybnickiej firmy jest to gra o spore pieniądze. Pierwsza rozprawa ma się odbyć w marcu.

Komentarze

Dodaj komentarz