Z pokorą i nieśmiałością


– Pani Łucja z pokorą i nieśmiałością podchodziła do swojego talentu i być może to spowodowało, że jej obrazy ogląda się z przyjemnością – mówiła Jadwiga Pieterek, kustosz wystawy.Na ekspozycji wystawiono kilkanaście prac. Są to przeważnie kopie płócien największych impresjonistów. – To przegląd początku mojej twórczości. W ten sposób uczyłam się malować, podpatrując i kopiując reprodukcje obrazów uznanych malarzy. Teraz maluję już swój świat. Najwięcej pejzaży i kwiatów. Ale muszę przyznać, że kopiowanie obrazów jest o wiele trudniejsze i wymagające większej pracy niż namalowanie własnego, bo trudno jest oddać tę samą głębię, kolorystykę i wymowę, jaką ma pierwowzór – mówi pani Łucja.Przyznaje, że zamiłowanie do precyzji i szczegółów wyniosła poniekąd z wykonywanego zawodu kartografa. – Można powiedzieć, że całe życie malowałam, tyle że mapy. Ale właśnie w tej dziedzinie najważniejsza jest skrupulatność. Po przejściu na emeryturę i wychowaniu wnuków mogłam oddać się swojej pasji – malarstwu. Zresztą duża w tym zasługa wnuków, którzy ciągle dyscyplinowali mnie do chwytania za pędzel i malowania wspomnień z naszych wycieczek.Wystawa w radlińskim magistracie jest już drugą z kolei indywidualną ekspozycją. Pierwsza była w Wodzisławiu. Jednak to podczas czwartkowego wernisażu pani Łucja miała ogromną tremę, choć to nie był jej debiut. – Chyba najtrudniej jest się pokazać w miejscu swojego zamieszkania, gdzie oceniają je najbliżsi, przyjaciele, znajomi. Wówczas chciałoby się wypaść jak najlepiej, stąd pewnie ta trema.

Komentarze

Dodaj komentarz