Zmora mieszkaniowa w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Zmora mieszkaniowa w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Niewykluczone, że zmory potrafiły upodobać sobie nie tylko konkretnego człowieka, ale i miejsce, do którego wracały, choć mieszkał tam już ktoś zupełnie inny.


Kilka lat temu Darek, syn moich znajomych, kupił mocno zdewastowane mieszkanie w jednej ze starych kamienic. Właściwie był to jeden duży pokój, ale chłopak miał smykałkę do prac budowlanych i w krótkim czasie przebudował swoje małe M na całkiem wygodną kawalerkę z malutką łazienką i aneksem kuchennym. I właściwie niczego nie brakowałoby mu do szczęścia, gdyby nie to, że w nowym lokum czuł się trochę nieswojo. Najpierw jednak odprawił solidną parapetówkę, a potem z pomocą kolegów przewiózł swoje rzeczy do kawalerki. Przez kilka kolejnych nocy spał jak zabity, ale każdego ranka, nie wiedzieć czemu, budził się coraz bardziej zmęczony.
Pewnego wieczoru odwiedzili go starzy znajomi i zasiedzieli się trochę, więc Darek położył się spać dopiero około północy. Zdawało mu się, że dopiero, co zasnął, kiedy obudził go jakiś ruch w mieszkaniu. W świetle sączącym się przez rolety zauważył, że od drzwi zbliża się ku niemu wysoka, ciemna postać. Nocny gość zdawał się sięgać sufitu, więc nie mógł to być człowiek! Młodzieniec zamarł w bezruchu i nie mógł wydobyć z siebie głosu. Chwilę później zjawa pochyliła się nad nim i ujrzał obrzydliwą, starczą twarz. Jej usta rozchyliły się w demonicznym uśmiechu i przerażony chłopak ujrzał dwa białe zęby! Tego było już za wiele, sięgnął ręką na oślep i w pokoju rozbłysło światło nocnej lampki!
Zjawa od razu zniknęła, ale Darek przedrzemał już do świtu przy zapalonym świetle. Rano doszedł do wniosku, że przyśnił mu się koszmarny sen i nikomu nie wspomniał o nocnym wydarzeniu. Jednak ta sama sytuacja powtórzyła się jeszcze kilkakrotnie, więc młodzian kładł się spać przy zapalonym świetle. Po jakimś czasie wydawało się, że znowu wszystko powróciło do normy, bo przez dłuższy czas, mimo gaszenia światła na noc, zjawa się nie pojawiała. Jednak pewnej nocy Darek poczuł, jakby coś usiadło na jego nogach i przygniatało je do materaca! Poruszył nimi mocno, usiłując zrzucić natręta, ale wtedy ucisk jeszcze się nasilił. Sięgnął błyskawicznie do wyłącznika nocnej lampki, ale tym razem nie wiadomo czemu światło nie rozbłysło. Zerwał się więc na równe nogi, przemknął obok ciemnej postaci siedzącej w nogach łóżka i w piżamie wypadł na dwór.
Biegł tak szybko, że po chwili był był już koło kościoła i zatrzymał się. Chciał popędzić na probostwo, które znajduje się obok świątyni, ale zaniechał tego pomysłu. Uświadomił sobie bowiem, że nie wie, co miałby właściwie powiedzieć księdzu, by wytłumaczyć mu, dlaczego budzi go w samym środku nocy. Nie wrócił już jednak do domu, tylko do świtu spacerował po rynku. Po wschodzie słońca wszedł do mieszkania, ubrał się i pobiegł prosto do swojej babci. Opowiedział jej o wszystkim, co go spotkało. Staruszka wcale go nie wyśmiała, jak się spodziewał, tylko zapytała, czy wyświęcił swoje nowe lokum. Chłopak nie miał zielonego  pojęcia, że tak należało postąpić, dlatego od razu zastosował się do jej rady.
Z nierozpakowanego jeszcze kartonu wyjął też poświęcony obraz, który dostał od niej w prezencie z okazji kupienia nowego mieszkanie i zawiesił go na ścianie, a potem z niepokojem oczekiwał nadejścia nocy. Owa tajemnicza zjawa się nie pojawiła się już jednak nigdy więcej i młodzieniec odetchnął z ulgą! Postanowił jednak zainteresować się tym, kto mieszkał w pokoiku tu przed nim. Lokatorzy kamienicy wspominali o starszym mężczyźnie, który podobno zapił się na śmierć, i dodawali, że musiał być niespełna rozumu, bo od dawna zwierzał się sąsiadom, że odwiedza go zmora!
Wierzyć, nie wierzyć? Nawet sam Darek miał wątpliwości, co o tym sądzić, choć był przecież ciężko doświadczony. A Wy, drodzy Czytelnicy, jakie macie zdanie na ten temat?

1

Komentarze

  • Elisabeth zmora 09 maja 2014 16:58a ja w to opowiadanie wierze!

Dodaj komentarz