Grb zmory w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Grb zmory w kresce autorki / Elżbieta Grymel

 

Gdy po ponad 30 latach rozkopano grób niedoszłej młodej pani, która została pochowana w ślubnej sukni i mirtowym wianku, zmarła wyglądała tak, jakby spała! Niestety, nikt nie zrobił użytku z tej informacji.


Z czasem sprawa zmory ucichła, a ludzie zajęli się swoimi sprawami i pewnie nikt by nawet nie pamiętał o niedoszłej pani młodej, która nagle zmarła i została pochowana w białej sukni i mirtowym wianku. Jednak jakieś trzydzieści lat po tych wydarzeniach na cmentarzu podczas burzy przewróciło się wiekowe drzewo. Padając uszkodziło jedną ze ścian drewnianej świątyńki oraz znajdujący się w pobliżu okazały nagrobek rzekomej zmory. Ówczesny ksiądz proboszcz postanowił szkody naprawić niedrogo i we własnym zakresie.
Zamówił kilku przypadkowych robotników, ale nie miał wystarczająco czasu, żeby ich nadzorować, więc oni, z nikim się nie konsultując, rozkopali grób przeszkadzający im przy budowie. Wyjęli solidną dębową trumnę i zamierzali odłożyć ją na bok, ale za podszeptem jednego z nich w końcu ją otwarli. W środku znajdowało się ciało młodej dziewczyny w ślubnej sukni. Zmarła wyglądała tak, jakby spała, nawet policzki miała zaróżowione, a cała trumna zarośnięta była mirtem i świeżymi kwiatami, choć napis na nagrobku wskazywał, że kobieta spoczywa w tym miejscu już od ponad trzydziestu lat! Dopiero wtedy mężczyźni przerazili się i prawie siłą sprowadzili na miejsce księdza proboszcza, ale on sam chyba nie wiedział, co w takim przypadku należy zrobić!
Po namyśle doszedł do wniosku, że ma dwie możliwości. Pierwsza to udać się do księdza biskupa i przedstawić mu całą sprawę, ale to wiązałoby się z masą kłopotów, na które, prawdę mówiąc, nie był kompletnie przygotowany. Drugim wyjściem byłoby załatwienie sprawy po cichu. W takim przypadku musiałby poprosić o radę leciwego proboszcza ze swojej rodzinnej parafii, który już kiedyś zetknął się z podobnym przypadkiem. Skorzystał z tej drugiej opcji. Sprowadził zatem  na miejsce sędziwego kapłana i przy jego pomocy odprawił stosowne nabożeństwo, a potem kazał trumnę ponownie zasypać, sam grób zaś uporządkować i obsadzić kwiatami!
Robotnicy pracujący przy remoncie kościółka oczywiście zostali zobowiązani przez niego do zachowania dyskrecji. Mieli oni jednak długie języki i mimo zakazu wygadali się w karczmie. Wieść o pospiesznym, ponownym pochówku młodej kobiety rozniosła się po okolicy lotem błyskawicy. Jednak nikt z parafian nie wystąpił otwarcie przeciw swojemu kapłanowi, ale po cichu miano mu za złe, że nie dopuścił do dogłębnego zbadania sprawy przez władze kościelne, bo mogłoby się okazać, że zmarła nie była żadną zmorą, lecz świętą, a taki rozgłos przydałby się każdej miejscowości!
 

Czy wiesz, że...
Dziewczyna, która zmarła w trakcie ogłoszek, czyli zapowiedzi przedślubnych, mogła też zostać strzygą, czyli równie krwiożerczym straszydłem. Być może zmora i strzyga miały w naszej demonologii zastępować wampira, powszechnie znanego z filmów grozy, ponieważ nigdy o takim demonie w śląskich opowieściach nie słyszałam.


 

Komentarze

Dodaj komentarz