Korespondencja kontrolowana


– To nie była zwykła korespondencja, lecz pismo z Prokuratury Rejonowej w Żorach, w którym prokurator Mieczysław Kluczyk odmawia wszczęcia dochodzenia w sprawie starosty wodzisławskiego Jana Materzoka. Sprawa niezwykle ważna, gdyż na odwołanie od tej decyzji był ściśle określony termin. W związku z przetrzymaniem tej korespondencji w starostwie pozostał nam zaledwie dzień na wysłanie naszego pisma – mówi Piotra Cybułka, przewodniczący Klubu Radnych Ruchu Demokracji Lokalnej.Klub Radnych RDL kilka miesięcy temu zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez starostę Jana Materzoka. Sprawa dotyczyła Romana Kubka, dyrektora rydułtowskiego ZOZ-u, który miał obowiązek złożyć oświadczenie majątkowe, lecz tego nie zrobił. P. Cybułka twierdzi, iż starosta w sposób świadomy i celowy naruszył przepisy prawa, nie reagując na tę nieprawidłowość. – Kwestię tę podnosiłem jeszcze we wrześniu ub.r., jednak starosta nie zastosował wobec dyrektora przewidzianych prawem sankcji, czyli utraty wynagrodzenia za okres od dnia, w którym oświadczenie powinno być złożone, oraz zwolnienia dyscyplinarnego dyrektora – mówi Piotr Cybułka.R. Kubek i J. Materzok przyznają, że oświadczenie zostało złożone, ale starosta nie ma obowiązku go ujawniać. Odmienne zdanie przedstawili pracownicy Wydziału Prawnego i Nadzoru Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, do których o opinię zwrócił się Piotr Cybułka.–To niejedyna nieścisłość. Nie mniej ważną sprawą jest fakt, że Roman Kubek, co potwierdza w swoim piśmie Śląski Urząd Wojewódzki, będąc dyrektorem SP ZOZ w Rydułtowach, prowadził w dalszym ciągu działalność gospodarczą, naruszając tym samym przepis o ograniczeniu prowadzenia takiej działalności przez osoby pełniące funkcje publiczne. I znowu rodzi się pytanie, dlaczego starosta, wiedząc o tym, iż łamane jest prawo, tolerował to. Nie pozostawało mi więc nic innego, jak złożyć zawiadomienie do prokuratury na działalność starosty – wyjaśnił P. Cybułka.I tak oto sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śl. Ta przekazała ją Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach, gdzie podjęto decyzję, iż zajmą się nią prokuratorzy z Żor. To właśnie stamtąd 27 lutego br. wysłano list polecony, który stał się przyczyną kolejnego spięcia na linii powiat – Klub Radnych RDL.– 11 marca w godzinach przedpołudniowych kierowniczka biura rady powiatu powiadomiła mnie, że mam przesyłkę do odbioru. Kilka minut po godzinie piętnastej w obecności innego pracownika wręczyła mi otwartą kopertę spiętą spinaczem biurowym wraz z pismem. Koperta z pieczątką Prokuratury Rejonowej w Żorach zaadresowana była na urząd miasta, Klub Radnych Ruchu Demokracji Lokalnej. Był to list polecony, za potwierdzeniem odbioru. Na piśmie, będącym postanowieniem prokuratorskim, w prawym górnym rogu znajduje się pieczęć Kancelarii Ogólnej Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. z datą wpływu 5 marca 2004 r. Jednak do biura rady wpłynęło dopiero 11 marca. Kto przez te sześć dni czytał i przeglądał korespondencję adresowaną do mnie, dlaczego jest ona tak poniszczona? Nie zgadzam się na takie bezprawne praktyki w starostwie, polegające na otwieraniu cudzych listów. W stosunku do winnych zaniedbania oczekuję zastosowania sankcji dyscyplinarnych – mówi Piotr Cybułka, przewodniczący Klubu Radnych RDL. – Należy dodać, że na złożenie zażalenia na decyzję prokuratora mieliśmy siedem dni. Pozostało więc tylko kilka godzin dnia następnego. Decyzja wymagała ustalenia z pozostałymi członkami klubu. Zdążyliśmy w ostatniej chwili.Okazuje się, że los pisma nadanego przez żorską prokuraturę był bardziej skomplikowany. Zgodnie z pierwotnym adresatem, a mianowicie: urząd miasta – Klub Radnych Ruch Demokracji Lokalnej, list trafił do wodzisławskiego magistratu i tamtejszej kancelarii. Urzędniczka, która przyjmuje pocztę, nie wyklucza, że mogła otworzyć list, tak jak większość przychodzących do urzędu, jednak zapewnia, że jeszcze tego samego dnia, tj. 5 marca, przekazała go do starostwa. Ostatecznie do biura rady powiatu wpłynął sześć dni później.Zbadania sprawy oraz wyciągnięcia konsekwencji służbowych wobec pracowników starostwa, którzy są odpowiedzialni za ewentualne otwarcie listu i jego przetrzymanie, domagają się radni z RDL. Uważają, że tajemnica korespondencji obowiązuje wszystkich.Jak mówi wicestarosta Józef Żywina, w tej sprawie zostanie przeprowadzone postępowanie wewnętrzne, które wyjaśni, skąd wzięło się opóźnienie w przekazaniu korespondencji adresowanej do Klubu Radnych RDL.

Komentarze

Dodaj komentarz