Proces pod nadzorem


To właśnie na wniosek zakładowej Solidarności na początku 1994 roku Najwyższa Izba Kontroli prześwietliła działalność finansową zarządu fabryki. Wręcz sensacyjne wyniki trafiły do rybnickiej prokuratury rejonowej, która wszczęła śledztwo.– W opinii zwykłych obywateli – pracowników zakładu, którzy podnieśli problem, nie do pojęcia jest fakt, że proces tego typu może trwać tak długo bez wydania prawomocnego wyroku. Jego brak rodzi nieufność obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Bulwersujące jest w odczuciu zainteresowanych nie tylko pozostawanie oskarżonych bez kary, ale również ich awanse zawodowe i piastowanie przez nich wysokich stanowisk mimo trwającego procesu – napisał w liście do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka autor interpelacji Bolesław Piecha.W grudniu ubiegłego roku w tutejszym sądzie rejonowym proces członków byłego zarządu Rybnickiej Fabryki Maszyn, oskarżonych o przestępstwa gospodarcze, rozpoczął się od nowa.W połowie 1995 roku prokuratura postawiła zarzuty czterem pracownikom Ryfamy: byłemu dyrektorowi i jego zastępcy do spraw ekonomicznych, głównej księgowej i kierownikowi działu księgowego oraz dwóm osobom reprezentującym czeską firmę, która swego czasu współpracowała z zakładem. Wobec czterech osób, w tym trzech członków byłej dyrekcji, zastosowano wtedy tymczasowy areszt, dwie inne osoby za poręczeniem majątkowym uniknęły aresztowania.W marcu 1996 roku do Sądu Wojewódzkiego w Katowicach trafił akt oskarżenia przeciwko 16 osobom. Dyrektor naczelny, dyrektor ds. ekonomicznych oraz główna księgowa zostali oskarżeni o niegospodarność i wyrządzenie szkody w mieniu Ryfamy w wysokości 8 mln 430 tys. 190 zł. Zarzut niegospodarności postawiony przez prokuraturę byłej dyrekcji Ryfamy dotyczył m.in. wydania 110 tys. zł na wybicie złotych jubileuszowych odznak z okazji 100-lecia zakładu, co w przypadku jego trudnej sytuacji finansowej nie znajdowało racjonalnego uzasadnienia. Dyrektora do spraw ekonomicznych i główną księgową oskarżono również o uszczuplenie skarbu państwa o kwotę 1 mln 175 tys. 470 zł, a także o zagarnięcie przez każdego z nich po blisko 450 tys. zł, zaś naczelnego dyrektora o zagarnięcie 5 tys. 440 zł.Na ławie oskarżonych zasiedli również kierownik działu marketingu oraz kierownik działu księgowości i finansów oskarżony o sfałszowanie dokumentów i zagarnięcie 4 tys. zł.W sądzie okręgowym wyrok zapadł w połowie czerwca 1999 roku. Byłemu dyrektorowi Ryfamy Bogdanowi P. wymierzono karę grzywny w wysokości 2,5 tys. zł, natomiast byłą księgową Łucję W. i Krystynę K. skazano na karę trzech lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności.Występująca w roli oskarżyciela publicznego prokurator Aleksandra Wieczorkowska-Zielińska nie zgodziła się m.in. z uniewinnieniem części oskarżonych i wysokością kary i wniosła apelację, która w całości została uznana i wyrok uległ kasacji. Sprawę skierowano do ponownego rozpoznania, ale w międzyczasie zmieniła się tzw. właściwość rzeczowa sądu i w listopadzie 2000 roku sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Rybniku. Termin pierwszej rozprawy wyznaczono na czerwiec 2003 roku, ale faktycznie odbyła się ona dopiero na początku grudnia ubiegłego roku. Na ławie oskarżonych zasiada obecnie dziesięć osób, wszystkie odpowiadają już z wolnej stopy. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż jeden z oskarżonych w czasie toczącego się w procesu awansował, co wypominają związkowcy, i dziś zajmuje w Ryfamie stanowisko wiceprezesa.W odpowiedzi na poselskie zapytanie Tadeusz Wołek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, analizując przewlekłość postępowania, najpierw wymienia przyczyny obiektywne (uchylenie sprawy do ponownego rozpoznania, zmianę właściwości sądu i zmianę sędziego referenta), później jednak dostrzega przyczyny zawinione przez sąd, konkretnie zaś okres kilkumiesięcznej bezczynności przed przekazaniem sprawy Sądowi Rejonowemu w Rybniku. Dodał też, iż prezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach zobowiązano do osobistego nadzoru nad dalszym tokiem postępowania.Ostatnia rozprawa w sprawie Ryfamy odbyła się w rybnickim sądzie rejonowym 17 bm. Do tej pory wszyscy oskarżeni, powołując się na zawodność pamięci, konsekwentnie odmawiają składania wyjaśnień. W tej sytuacji sędzia przez długie godziny odczytuje ich wcześniejsze zeznania, złożone w czasie postępowania przygotowawczego. Korzystając z przysługującego im prawa, odmawiają też odpowiedzi na pytania sądu i prokuratora. Na kolejnej rozprawie, której termin wyznaczono na 9 kwietnia, wyjaśnienia będzie składać dwóch ostatnich oskarżonych. Sędzia asesor Piotr Gomola wyznaczył już terminy czterech kolejnych rozpraw: dwie odbędą się w kwietniu, dwie następne w maju. Wiele wskazuje na to, że proces może się zakończyć w połowie tego roku.

Komentarze

Dodaj komentarz