20041302
20041302


Człowiek instytucja Janusz Majewski postanowił reaktywować Studio Teatralne, które z wielkim powodzeniem funkcjonowało w TZR od 1973 roku do połowy lat 80. W ciągu tych lat wystawiało spektakle oparte na klasyce polskiej i światowej dramaturgii, ale też sztuki współczesne, programy poetyckie i satyryczne, a nawet bajki dla dzieci.– Przez studio przewinęły się wtedy setki osób, były takie, które grały przez kilka sezonów. Niektóre z nich po szkołach teatralnych trafiły później na profesjonalną scenę. Dzięki temu, że posiadaliśmy bogatą scenografię i kostiumernię mogliśmy wystawiać poważne widowiska z dużą obsadą. Na premierze „Płatonowa” Czechowa „posadziliśmy” na scenie 40 brzózek samosiejek wyciętych spod linii wysokiego napięcia. W całej sali pachniało wiosną – wspomina Janusz Majewski.W repertuarze tamtego studia były m.in. dwie sztuki Moliera – „Świętoszek” i „Mieszczanin szlachcicem”. W 1975 roku wystawiono „Fizyków” Duremata, była to wtedy druga inscenizacja tej sztuki na Śląsku.Reaktywowane studio rozpoczęło działalność w październiku ubiegłego roku. Do pracy na scenie zgłosiło się kilkanaście osób, głównie studentów. Janusz Majewski równolegle rozpoczął zajęcia warsztatowe związane z dykcją, emisją głosu czy ruchem scenicznym i prace nad pierwszym przedstawieniem. Wybór padł na sztukę współczesnego dramaturga i satyryka Henryka Bardjewskiego zatytułowaną „Aktorzy i... nie tylko”. 26 i 27 lutego studio zagrało dwa premierowe spektakle. Aktorzy amatorzy nie zagrali jednak na scenie, ale w teatralnym foyer, bo tam rozgrywa się akcja sztuki. Na co dzień zespół ćwiczy w teatralnej galerii Oblicza, ale ostatnie próby odbywały się już w miejscu, w którym świeżo upieczeni aktorzy mieli zagrać swoje pierwsze przedstawienie – w teatralnym holu, często nocą.By dać możliwość zaprezentowania się publiczności wszystkim uczestnikom zajęć, Majewski dołączył do głównego spektaklu krótkie scenki satyryczne: dwie autorstwa Stefanii Grodzieńskiej i dwie Bardjewskiego. Później na scenie pojawili się już „Aktorzy i... nie tylko”.– To sztuka ze sporą domieszką satyry. W teatrze aktorzy spotykają się ze swoimi widzami. Granica pomiędzy akcją sceniczną i rzeczywistością zaczyna się jednak zacierać. Widzowie buntują się przeciwko wydarzeniom mającym miejsce na scenie, co więcej, chcą wpływać na dalszy ciąg akcji. Pomieszanie tego, co rzeczywiste, z tym, co fikcyjne, to zaburzenie tradycyjnego podziału ról w teatrze. W którymś momencie nie ma już pewności, kto jest aktorem, a kto widzem – mówi o sztuce Bardjewskiego Janusz Majewski.Sporej w obu przypadkach grupie widzów odbiegający od konwencji klasycznego teatru spektakl przypadł najwyraźniej do gustu, skoro zdarzało się, że przerywano go brawami. Następne przedstawienie zaplanowano na 21 kwietnia.Studio teatralne Janusza Majewskiego pracuje już nad dwoma kolejnymi sztukami. Pierwsza, której premierę zaplanowano na początek czerwca, będzie bajkowym widowiskiem dla dzieci z odrobiną metafizyki; druga ma być spektaklem publicystycznym o charakterze edukacyjnym, traktującym o narkomanii. Premiery można się spodziewać jesienią tego roku.Majewski ma nadzieję, że wokół istniejącego już zespołu liczącego obecnie 14 osób uda mu się zbudować całe środowisko teatralne: – Chcielibyśmy nawiązać współpracę z osobami zajmującymi się twórczością literacką, które mogłyby napisać dla nas dobry, oryginalny tekst. Chętnie też podejmiemy współpracę z kimś, kto chciałby np. zająć się przygotowaniem scenografii bądź kostiumów do konkretnego spektaklu.Janusz Majewski zapewnia, że prowadzone przez niego Studio Teatralne będzie zaznaczać swą obecność w Teatrze Ziemi Rybnickiej, nie wyklucza też spektakli plenerowych.– Chcę przyzwyczaić do nas mieszkańców. Rybniczanie powinni wiedzieć, że mają swój teatr – dodaje.

Komentarze

Dodaj komentarz