20042104
20042104


Tadeusz Ciuraba przywędrował na Śląsk z Zamościa w wieku 24 lat, by przez następne 32 lata przepracować w kopalni Rymer. Jego przygoda ze sztuką rozpoczęła się trzydzieści lat temu. Pracował głównie w gipsie, graficie oraz metaloplastyce. Wyklejał maski czarowników i szamanów. Uczył również w szkole malarstwa, słomkarstwa i liternictwa. Kiedyś ktoś wręczył mu kartkę z wyklejonym słomą kwiatkiem. Kompozycja zafascynowała go tak, że sam rozpracował technologię i wykleił swój pierwszy obrazek ze słomy. W 1978 roku zorganizował swoją pierwszą autorską wystawę. Sztuka wyklejania obrazów słomą to bardzo trudna technika. Słoma jest wiotka, a przede wszystkim łamliwa. Pasji tworzenia dziennie poświęca prawie 15 godzin. – W zależności od tego, jak wielki będzie obraz, zajmuje mi to od tygodnia do miesiąca. Pracę rozpoczynam od zbierania materiału. Słomę z wszystkich gatunków zbóż zbieram sam z pola w czasie żniw – mówi Tadeusz Ciuraba. Jak twierdzi, do pracy najlepiej nadaje się dojrzała słoma. – Cały zbiór trzeba posortować. Słomę porozcinać, pociąć na odpowiedniej długości kawałki, namoczyć i wyprostować – zdradza tajniki warsztatu pan Tadeusz. – Stosuję farby do włosów, jakich używają panie, robiąc fryzury. Aby nadać słomie odpowiedni kolor, trzeba ją gotować kilkanaście godzin w farbach, a następnie zakonserwować. Wtedy materiał nabiera pięknych, pastelowych barw – wyjaśnia. Każdy obraz, aby powstał, musi mieć trzy rysunki. Najpierw wykleja fragmenty obrazów, a następnie łączy je w całość. Głównym narzędziem pracy na etapie samego już tworzenia są paznokcie. Tematyka prac rybniczanina jest niezwykle różna. Większość z nich stanowią repliki dzieł wielkich twórców, jak np. Rembrandta, Picassa, Rubensa, Malczewskiego, Chełmońskiego czy Wyspiańskiego. W swojej kolekcji ma reprodukcje obrazów Ryłowa i Durrera oraz obrazy oparte na motywach baśni rosyjskich, mitologii greckiej, pejzaże, ikony, a także prace przedstawiające wiele przepięknych bukietów kwiatów. Tworząc dzieło któregoś z mistrzów, Tadeusz Ciuraba studiuje je, by poznać, co autor chciał poprzez nie wyrazić. – Każdy obraz, wszystko, co tworzę, musi wyrażać przesłanie – mówi artysta. Do swojej pasji powrócił dopiero po 25 latach przerwy za namową jednego z synów.Ten powrót zapoczątkował 23 stycznia ubiegłego roku wystawą w Teatrze Ziemi Rybnickiej. W ciągu ostatnich 16 miesięcy wystawiał aż 11 razy. Najczęściej pracuje w nocy, kończąc, gdy syn wychodzi do pracy. Słomkowa kolekcja rybniczanina liczy około 100 obrazów. – Gdyby przeliczyć to na zużytą słomę, śmiało mogę powiedzieć, że przez cały ten czas przerobiłem ładnych parę furmanek – śmieje się. Każda z jego wystaw przyciąga rzesze ludzi, a obrazy jego autorstwa trafiły m.in. do Niemiec, Kanady czy Malagi.

Komentarze

Dodaj komentarz