20042205
20042205


Sobotnie zawody memoriałowe bez wątpienia były jednymi z ciekawszych od kilku lat. Co prawda nie dotarli do Rybnika mistrz Polski Rune Holta, który po kraksie w lidze szwedzkiej wylądował w szpitalu, i Jarosław Hampel, którego miało dopaść przeziębienie, ale ci, którzy przyjechali, mieli ochotę się ścigać, więc emocji nie brakowało. Z powodu rzadkiego o tej porze roku chłodu i kiepskich do tej pory wyników żużlowców RKM-u na stadionie turniej oglądały tylko 4 tys. widzów. Ci, którzy zrezygnowali z przyjścia na memoriał, mają czego żałować. Publiczność rozgrzał zwłaszcza bieg finałowy, w którym walka trwała do ostatnich metrów.Największą atrakcją turniejowej obsady okazał się oczywiście najbardziej egzotyczny ze startujących zawodników – młody czarnoskóry Szwed urodzony w Brazylii Antonio Lindbaeck, który jako pierwszy „kolorowy” żużlowiec wystąpił na rybnickim torze. Wypadł nieźle i z 7 pkt zajął 9. miejsce. Zziębnięty przegrał swój pierwszy wyścig, ale w kolejnych startach radził sobie całkiem dobrze. Zgodnie z memoriałową tradycją w czasie prezentacji Henryk Grzonka z Polskiego Radia w Katowicach wręczył kolejne Medale im. Jana Ciszewskiego. W tym roku otrzymali je: 68-letni Henryk Żyto (Unia Leszno, Wybrzeże Gdańsk), który w 1963 roku w Rybniku zdobył tytuł mistrza Polski, i wieloletni reprezentant ROW-u Rybnik Piotr Pyszny. Medal odebrał również pięciokrotny mistrz Polski Zenon Plech, który nie mógł tego zrobić przed rokiem.Emocje sportowe rozpoczęły się od wyścigu eliminacyjnego, w którym jeżdżący w II-ligowym Krośnie wychowanek RKM-u Łukasz Szmid pokonał Czerwińskiego, Pietrzyka i Pawliczka jeżdżącego obecnie w Kolejarzu Opole.Kibiców RKM-u interesowała przede wszystkim jazda Romana Poważnego, który kilka dni wcześniej zdobył dopiero polską licencję. Polski Rosjanin, który poprzedniego dnia startował w meczu ligowym w Rosji, nie zachwycił i z 6 pkt zajął 11. miejsce. Mimo to powodów do radości nie brakowało; trzej inni rybniczanie: Szombierski, Chromik i Staszewski (pierwszy start po kontuzji) jeździli bojowo, skutecznie i uplasowali się w pierwszej siódemce. Co prawda baraż o ostatnie miejsce w finale przegrali z Sebastianem Ułamkiem, ale nie wymagajmy od razu zbyt wiele.O podziale miejsc na podium decydował bieg finałowy, w którym można było zdobyć 10, 6, 4 i 3 pkt. Faworytem był Tomasz Gollob, który wcześniej jak po sznurku pokonał wszystkich rywali. Najlepszy polski żużlowiec na długo przed tym wyścigiem rozpoczął na torze wręcz wykopki, przygotowując sobie pole startowe tuż pod bandą. Nie pomogło. Gollobowi nie udało się tym razem uciec rywalom już na starcie. Na wejściu w pierwszy łuk trójka Polaków zamknęła jeszcze Adamsa. Później jednak Ułamek wywiózł pod bandę Golloba, a Dobrucki zbyt daleko odszedł od krawężnika, co od razu wykorzystał szybki jak zwykle Adams. Australijczyk pewnie zmierzał po zwycięstwo, gdy za jego plecami trwała ostra walka. Gollob atakował na różne sposoby, ale linię mety minął jako ostatni, co dało mu tylko drugie miejsce w całym turnieju. Na trzecim stopniu podium stanął Ułamek.Wyniki: 1. L. Adams (Australia) 14+10 (3,2,3,3,3), 2. T. Gollob (Unia Tarnów) 15+3 (3,3,3,3,3), 3. S. Ułamek (Włókniarz) 10+6 (1,2,3,1,3), 4. R. Dobrucki (Unia L.) 11+4 (3,3,1,3,1), 5. R. Chromik (RKM) 9 (2,3,2,2,0), 6. R. Szombierski (RKM) 10 (2,3,0,3,2), 7. M. Staszewski (RKM) 8 (2,0,3,1,2), 11. R. Poważny (RKM) 6 (1,1,1,2,1), 16. Ł. Romanek (RKM) 0 (d,0,0).

Komentarze

Dodaj komentarz