V(i)a banque!


Każdy posiadacz biletu wstępu na mecz z Górnikiem będzie mógł obejrzeć spotkanie z Wisłą Płock za przysłowiową złotówkę. Nie było to może zagranie va banque, ale gest wodzisławskich piłkarzy trzeba należycie ocenić, bo w grę wchodzi wcale niemała kwota (średnia cena biletu to ok. 15 zł, a na ostatnim meczu było blisko 2,6 tys. widzów).Mimo olbrzymiej determinacji i poświęcenia podopieczni trenera Ryszarda Wieczorka przegrali po raz czwarty z zabrzańskim Górnikiem w ostatnich dwóch sezonach. Można nawet powiedzieć, że każda z tych porażek była równie dotkliwa co ostatnia. Przegrywając sobotni pojedynek, wodzisławianie stracili praktycznie szansę na wypłatę premii za zajęcie piątego miejsca w lidze, a dodatkowo dołożą do klubowej kasy pokaźną część swoich wypłat.O postawie gospodarzy w derbach można powiedzieć, że ogromna chęć odniesienia zwycięstwa nie pozwoliła im zachować odrobiny zimnej krwi. Dwukrotnie sytuacji sam na sam nie wykorzystał Krzysztof Bizacki, a rzut karny przestrzelił Mariusz Nosal.Można się nawet zastanowić, czy atmosferze tak rozbudzonej motywacji nie uległ sam trener Odry. W drugiej odsłonie na boisku nie pojawił się Marcin Radzewicz. Pozostawienie w szatni zawodnika o tak niespożytych siłach mogło zaskoczyć na tyle, by zadać pytanie, czy decyzja Ryszarda Wieczorka nie była w tym przypadku zbyt pochopna.Mecz obfitował w sytuacje bramkowe, były słupki i poprzeczki, wiele składnych akcji, dwa rzuty karne w odstępie paru minut i czerwona kartka dla bramkarza przyjezdnych. Sytuacjami podgrzewających atmosferę można by obdzielić kilka spotkań. Jednak dwóch zawodników zadbało o to, by spotkanie długo pozostało w pamięci widzów. Znakomitą partię rozegrał strzelec dwóch bramek Michał Chałbiński. Aby sobie przypomnieć, czy w barwach Odry grał z podobnym zaangażowaniem i równie skutecznie, trzeba by się nieźle natrudzić. Jako zawodnik Górnika bardzo chciał się w Wodzisławiu pokazać i naprawdę mu się udało. Był bez wątpienia najlepszym zawodnikiem na boisku.Innym bohaterem został Piotr Lech. Po tym, gdy sędzia Zdunek po raz drugi w odstępie kilkudziesięciu sekund podyktował rzut karny przeciwko gościom, nie mógł nie usłyszeć słów niewybrednej, boiskowej perswazji dobiegającej z pola bramkowego. Zareagował bez wahania, karząc zabrzańskiego golkipera czerwoną kartką. Z reakcją nie zwlekał także Lech, ruszając w stronę sędziego tym razem z ringowymi argumentami perswazji. Na drodze stanęli mu koledzy z drużyny. Kapitan Górnika Michał Probierz przeciął drogę do Zdunka jako pierwszy. Po meczu cieszył się nie tylko z tego, że uratował arbitra przed nokautem, powiedział, że szczęśliwie nie oberwało się również kolegom usiłującym go powstrzymać.Zaskakiwali jednak nie tylko goście. Mariusz Nosal wykonywał rzut karny w taki sposób, że piłka przemknęła nad spojeniem słupka z poprzeczką w odległości może ponad dwóch metrów. Przedziwny jak na strzał z jedenastu metrów, był tor lotu piłki uderzonej prawą nogą. Wyszło na to, że wodzisławski napastnik strzelał karnego zewnętrznym podbiciem. Po meczu sam nie był pewien, dlaczego tak się stało, bez przekonania mówił o zagłębieniu w murawie, w które wpadła mu lewa noga.Ten sam zawodnik następnego dnia w meczu rezerw Odry zdobył klasycznego hat tricka.W sobotę gospodarzy nie zadowalał remis, chcieli za wszelką cenę wygrać. Nie udało im się zdobyć zwycięskiego gola, a za odwagę zostali skarceni. Górnik wyprowadził książkową kontrę, po której Chałbiński pokonał Marcina Bębna w czwartej minucie doliczonego czasu gry.Choć Odra przegrała derby z dotychczasowym sąsiadem z tabeli, grała w stylu, za który kibice nagrodzili ją po końcowym gwizdku brawami.Odra Wodzisław – Górnik Zabrze 1:2 (0:0) Grzyb 84. (karny) – Chałbiński 54. i 90.Odra: Bęben, Szymiczek, Szary, Madej, Myszor (76. Sikora), Kwiek, Sokołowski, Grzyb, Jarosz, Radzewicz (46. Kubisz), Bizacki (46. Nosal)Górnik: Lech, Felipe, Wojciechowski, Karwan, Popiela, Jan Paulo (69. Niżnik), Juszkiewicz, Bukalski, Probierz (90. Jakosz), Makriew (83. Laskowski), Chałbiński

Komentarze

Dodaj komentarz