Baszta w ogniu


Do pożaru doszło wczesnym rankiem 16 czerwca. O godz. 6.34 do wodzisławskiej straży pożarnej zadzwoniła pracownica pobliskiej stacji kolejowej i poinformowała o dymie unoszącym się nad lasem. Do akcji wyruszyło sześć zastępów gaśniczych, trzy z Państwowej Straży Pożarnej i tyle samo z Ochotniczej Straży Pożarnej. Na miejsce przybyli także pracownicy pogotowia energetycznego, służby leśne, policja.– Cała akcja trwała ponad sześć godzin. Największe płomienie szybko ugaszono, jednak długo trwało dogaszanie pożarzyska. Ze względu na nietypowość obiektu i doszczętne spalenie wewnętrznych konstrukcji – stropy, schody i taras widokowy – strażacy przez większą część czasu gasili pożar z zewnątrz. Wewnątrz nic już nie zostało, budynek wygląda jak wielki popękany komin – poinformował st. brygadier Marek Misiura, zastępca komendanta powiatowego PSP w Wodzisławiu.Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane, sprawę bada policja. Niewykluczone, że było to podpalenie.– Ktoś wyłamał z zawiasów metalowe drzwi, być może byli to złomiarze. Gdy im się nie powiodła ta kradzież, bo łup okazał się zbyt ciężki, pozostawili go, a ze złości podpalili obiekt – przypuszcza podinspektor Ernestyn Bazgier z Komendy powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl.Sprawdzana jest też hipoteza zakładająca zwarcie instalacji elektrycznej.Bez względu na przyczyny pożaru straty są ogromne, zwłaszcza te niematerialne. 20-metrowa baszta rycerska, zwana też romantyczną, to jeden z najcenniejszych zabytków w mieście. Dla wielu wodzisławian to symbol miasta. Wybudowano ją w 1857 r. Z miejscem, gdzie powstała, wiązały się liczne legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie. Być może zainspirowany tymi opowieściami Edward Brauns postanowił o postawieniu w tym miejscu neogotyckiej baszty rycerskiej.W 1991 r. baszta trafiła w ręce Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej. Po odrestaurowaniu stała się jednym z najchętniej odwiedzanym przez mieszkańców zabytkiem. Na szczycie urządzono taras widokowy, skąd można było oglądać panoramę miasta. W wieży organizowano lekcje historii, a członkowie wodzisławskiego Bractwa Rycerskiego Księżnej Konstancji odbywali tu treningi.– Jestem zdruzgotany tym, co się stało. Włożyłem w ten budynek wiele serca, czasu i starań, by go odrestaurować. Był to najatrakcyjniejszy obiekt turystyczny w mieście. Będę robił wszystko, by wrócił do stanu sprzed pożaru – mówi Kazimierz Cichy, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej.Początkowo obawiano się, że spalona baszta będzie musiała zostać rozebrana, jednak po konsultacji z wojewódzkim konserwatorem zabytków zadecydowano o jej odbudowie. Wcześniej jednak konieczna będzie ekspertyza budowlana, w celu określenia zniszczeń i wykonania zabezpieczeń.– Choć baszta jest w lepszym stanie niż 13 lat temu, gdy ją przejęliśmy, teraz mogą być większe kłopoty, zwłaszcza ze zgromadzeniem środków finansowych. Wówczas bardzo nam pomogli prywatni sponsorzy, obecnie może być z tym kłopot – mówi K. Cichy.Członkowie TMZW liczą na wsparcie finansowe miasta. Pomóc w odbudowie zabytku zadeklarowała również pani konserwator zabytków z Funduszu Konserwatora Zabytków.– Jest oczywiste, że miasto będzie czynić wszystko, co leży w jego możliwościach, by przywrócić baszcie jej świetność. Baszta była jednym z symboli miasta. Miejscem szczególnie lubianym przez wodzisławian, otoczonym nawet pewną aurą baśniowej tajemniczości. Dlatego jej zniszczenie przez pożar jest bolesną stratą dla nas wszystkich. Obecnie czekamy na oszacowanie strat i określenie wstępnego kosztorysu odbudowy baszty, wówczas będziemy wiedzieli, w jakim stopniu magistrat wspomoże odbudowę. Na razie trudno składać jakiekolwiek deklaracje co do wysokości kwot – informuje Leszek Nowakowski.

Komentarze

Dodaj komentarz