20042714
20042714


Według pobieżnych wyliczeń zalega tam około 2 mln ton kopalnianych osadów. Swoją rolę w całym przedsięwzięciu miało odegrać również miasto, które nieodpłatnie miało przejąć od kopalni cały ten teren.– Jesteśmy zainteresowani nie tyle samymi osadnikami, co znajdującym się w nich paliwem. Sprawę znamy od blisko 15 lat, z tego właśnie powodu kilka lat temu zawiązaliśmy z Rybnicką Spółką Węglową spółkę Eko-Fluid. Miała ona zbudować kocioł ekofluidalny, w którym zawartość osadników można by spalić, ale skoro górnictwo znalazło inne rozwiązanie, to trudno. Najważniejsze, że samo paliwo nie zostanie zniszczone, a zasypanie osadników skałą płoną i rekultywację całego terenu zakładała również nasza koncepcja – mówi prezes Elektrowni Rybnik Jerzy Chachuła.– Nie ma dziś odpowiedniej technologii przerabiania tych osadów mułowych. Nie będziemy więc ich eksploatować, ale przykryjemy je trzymetrową warstwą kamienia. Gdy za 10 -15 lat okaże się, że są już odpowiednie urządzenia do ich spalania, będzie można się do nich dokopać i systemem odkrywkowym wybrać je. Dziś, gdy 98 proc. wydobywanego węgla trafia na rynek krajowy, wprowadzenie na ten sam rynek dodatkowych 2 mln ton małoenergetycznych osadów mułowych mogłoby doprowadzić do kłopotów ze zbytem węgla – mówi dyrektor kopalni Chwałowice Andrzej Konsek.Kopalnia może sprzedać te osady, na co zgodę wyraziła Kompania Węglowa, ale chętnych nie ma. Obecnie Chwałowice prowadzą pod osadnikami wydobycie, czego konsekwencją jest osiadanie gruntu. Zasypując osadniki skałą płoną, zamierzają zrekultywować cały teren.

Komentarze

Dodaj komentarz