20044709
20044709


Premiera odbyła się w pierwszą sobotę listopada, właśnie w domu kultury. Publiczność, która obejrzała niełatwą w odbiorze sztukę, była zachwycona. Spektakl amatorskiego teatru okazał się bardzo udanym przedsięwzięciem scenicznym. Podobała się nie tylko gra aktorów, ale również niezwyczajne kostiumy i sceniczna przestrzeń, której ruch światła nadawał co rusz inny charakter. Prowadząca ten zespół teatralny Izabela Karwot postawiła przed swoimi aktorami trudne zadanie, zwłaszcza że nie mają jeszcze bogatych doświadczeń. Debiutowali kilka miesięcy temu klasyczną komedią Aleksandra Fredry „Pierwsza lepsza”, teraz mieli zagrać zupełnie inne, współczesne przedstawienie – „Czarny kwadrat” Anny Świrszczyńskiej. Za pierwszym razem musieli zagrać skrojone przez mistrza Fredrę postaci, teraz sami musieli je stworzyć. Nie odgrywali już sytuacji z życia wziętych, ale stany ducha, emocje i nastroje osadzone w nie do końca określonej rzeczywistości. Rzeczywistości dalekiej od tzw. normalności. Czy był to szpital psychiatryczny? Być może, ale nie na pewno... Z trudnym wyzwaniem aktorzy amatorzy i ich reżyser poradzili sobie całkiem dobrze, czego potwierdzeniem była reakcja publiczności, a ta w teatrze zawsze jest najważniejsza.– „Czarny kwadrat” znałam już wcześniej, a „Lament” Krzysztofa Bizio wpadł mi do ręki niedawno. Po przeczytaniu go pomyślałam sobie, że z połączenia tych obu tekstów może wyjść coś naprawdę interesującego. Sztukę otwierał więc Lament. To była ciężka praca – nad właściwym pokazaniem różnych emocji, z drugiej strony nad warsztatem. Tu nic nie stało się od razu. Na każdej próbie, przerabiając po kawałku tekst, do czegoś dochodziliśmy – mówi Izabela Karwot. Ma już pomysł na kolejny spektakl. Prawdopodobnie będzie to „Rondo” Bogusława Schaeffera opowiadające o kobietach, które zakładają redakcję pisma wyłącznie dla kobiet.W główną postać Wariata wcielił się Artur Stasiak.– Dużo mnie ta sztuka kosztowała... Mogłem zagrać coś nowego, pokazać zupełnie nową osobowość. Początkowo chciałem pojechać do szpitala psychiatrycznego i poobserwować pacjentów, ale w końcu postanowiłem poszukać tego „wariata” w sobie i wydobyć go na zewnątrz. To moja druga sztuka i na scenie czułem się dużo bardziej pewnie i swobodnie – mówi Artur Stasiak. Na co dzień pracuje w firmie motoryzacyjnej, a w weekendy studiuje w Raciborzu plastykę i grafikę użytkową.Pierwszą swą rolę w Teatrze Dorosłych zagrał Tomasz Koźlik z III klasy I LO w Rybniku, który wcielił się w postać Zamiatacza sadysty, kompana Wariata. Wcześniej należał do teatru młodzieżowego, który w Teatrze Ziemi Rybnickiej nadal prowadzi Izabela Karwot. Gdy na miesiąc przed premierą z udziału w kolejnych próbach zrezygnował jeden z dorosłych aktorów, Tomasz musiał go zastąpić. Na przygotowanie roli miał trzy tygodnie, trzy tygodnie ciężkiej pracy.– Długo szukaliśmy tej roli, trudno było znaleźć charakter dla granej przeze mnie osoby. Początkowo był łagodny i wyrafinowany, ale potem stwierdziliśmy, że sadysta to ktoś, kto lubi bawić się innymi, i tak go zagrałem – relacjonuje Tomasz Koźlik.Scenografię wymyśliła reżyser Izabela Karwot, autorką projektów kostiumów jest natomiast Aleksandra Mrok-Rutkowska. Ubrała ona nie realnych bohaterów, ale raczej byty abstrakcyjne – Szczęście, Niemożliwość czy powiedzenie „Kubek w kubek”.– Tu, w domu kultury, prowadzę zajęcia plastyczne dla dzieci i przygotowuję okolicznościowe dekoracje. Zawsze lubiłam projektować takie rzeczy i włożona w projekty kostiumów praca dała mi wiele satysfakcji. Pomysły były różne; po przeczytaniu książki miałam swoje wyobrażenie tych postaci, były też sugestie reżyserki. Po kolejnych zmianach i poprawkach projekty były gotowe.Na ich podstawie kostiumy wykonała Katarzyna Wielesiewicz. Szkice i projekty kostiumów z „Czarnego kwadratu” można obejrzeć na wystawie, którą otwarto w galerii DK, prezentowane są na niej również niezwykłe, czarno-białe zdjęcia teatralnych lalek i kukiełek wykonane przez Sylwię Pykę.Cała pierwsza sobota listopada upłynęła w boguszowickim domu kultury pod hasłem Prowincjonaliów. Wcześniej uczniowie tutejszych gimnazjów obejrzeli „Męczeństwo Piotra O’Heya” – spektakl w wykonaniu wspominanej już młodzieżowej grupy teatralnej istniejącej przy Rybnickim Centrum Kultury.Wkrótce, 18 listopada, „Czarny kwadrat” będzie można zobaczyć w Klubie Energetyka, gdzie dojdzie do pierwszego z serii cyklicznych spotkań dwóch teatrów. Ich inicjator, Jadwiga Demczuk-Bronowska, stawia sobie za cel zintegrowanie środowiska młodzieżowych teatrów, działających przy placówkach kultury, ale także w szkołach.– Kilka lat temu przeżywaliśmy w Rybniku czas kabaretów, teraz najwyraźniej nastał czas teatrów. Nie stawiamy sobie jakichś wielkich celów, chcemy tylko, by ci młodzi ludzie się poznali, zobaczyli, czym się zajmują, podyskutowali o teatrze, swoich sztukach czy granych rolach. Formuła tych spotkań jest prosta: najpierw dwa zespoły teatralne wystawiają swoje przedstawienia, a potem rozpoczyna się spotkanie obu grup i widzów. Niczego nie narzucamy, bo planowane dyskusje zwykle się nie udają – mówi Jadwiga Demczuk-Bronowska.Drugim uczestnikiem spotkania w Klubie Energetyka będzie działający tam teatr Z Nazwą, który wystawi „Nudę”.

Komentarze

Dodaj komentarz