20044814
20044814


W drugiej minucie doliczonego czasu gry bardzo ładnym uderzeniem głową popisał się Paweł Magdoń. Silnie strzelona piłka trafiła jednak w poprzeczkę i odbiła się przed linią bramkową. Była to najdogodniejsza sytuacja gości do zdobycia bramki. Gdyby udało im się ją strzelić, gospodarzy należałoby określić mianem pechowców jesieni.Mecz zamykający pierwszą rundę spotkań piłkarskiej ekstraklasy przy Bogumińskiej był rozgrywany w trudnych warunkach. Po przerwie płytę boiska pokryła gruba warstwa śniegu. Trener przyjezdnych został zmuszony do posadzenia na ławce zawodników, którzy po raz pierwszy w życiu biegali za piłką w takich okolicznościach.Pierwsza odsłona sobotniego pojedynku upłynęła pod znakiem miażdżącej przewagi podopiecznych trenera Ryszarda Wieczorka. Od samego początku spotkania bardzo aktywny był Łukasz Masłowski. Pomocnik Odry wygrywał pojedynki biegowe z przeciwnikami i z łatwością posyłał piłkę w ich pole karne. W 7. min zdecydował się na indywidualną akcję, z której zwycięsko wyszedł jednak bramkarz Pogoni. Masłowski strzelał dwukrotnie. Pierwszy strzał Krzysztof Pilarz obronił nogami, dobitkę złapał w ręce.Do zmiany stron wodzisławianie oddali dziewięć celnych strzałów na bramkę rywali, gracze Pogoni zrewanżowali się zaledwie jednym celnym i jednym niecelnym. W 19. min Claudio Milar potężnym uderzeniem głową pod poprzeczkę zmusił do największego wysiłku Mariusza Pawełka. Bramkarz miejscowych przeniósł piłkę ponad bramką.Minutę później Tomasz Szewczuk opanował piłkę, o którą walczyli szczupakiem Masłowski i szczeciński obrońca, i huknął z woleja pod poprzeczkę. Pilarz był bez szans. Przy zwycięskim golu asystował Jan Woś, który dośrodkował z prawej strony.Jak w większości spotkań tego sezonu rozgrywanych przy Bogumińskiej piłkarze Odry stwarzali wiele sytuacji bramkowych, momentami zdobywali ogromną przewagę, jednak nie potrafili jej udokumentować. Pogoń często cofała się tak głęboko, że nie miała szans na skonstruowanie kontry, a mimo to w tych trudnych warunkach stworzyła sytuacje, które mogły kosztować gospodarzy utratę dwóch punktów.– Początek był dobry w naszym wykonaniu, ale potem Odra dominowała. Pierwsza połowa mogła się zakończyć jej trzy-, czterobramkowym prowadzeniem. Po przerwie musiałem zmienić Urugwajczyków, bo oni po raz pierwszy w życiu grali na śniegu. Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie, w drugiej zabrakło nam szczęścia – mówił trener Pogoni Bohumil Panik.– W 92. min dopisało nam szczęście, którego nie mieliśmy w całej rundzie – kontynuował myśl szczecińskiego szkoleniowca Ryszard Wieczorek. – Udało się zakończyć rundę zdobyciem trzech punktów. Nasze zwycięstwo powinno być bardziej efektowne, ale cieszymy się z tego, co mamy. Teraz jest czas na przemyślenia. Piłkarzom należą się podziękowania. Kolejny raz udowodnili, że nie ma tu gry przeciwko komuś. W pierwszej połowie zagrali bardzo dobrze, w drugiej na śniegu ciężko było rozwinąć skrzydła.

Komentarze

Dodaj komentarz