Podzielę się z Państwem kilkoma przemyśleniami. Po pierwsze - co mam nadzieję wybrzmiewa w moich felietonach - ubolewam nad podziałem naszego kraju na dwie Polski, na wschód i zachód, na lepszy i gorszy sort. Cały czas przypomina nam to trudną i zawiłą historię, czego najlepszym przykładem jest ziemia śląska. Ten podział odczuwalny jest nie tylko w społecznościach lokalnych, ale przede wszystkim w naszych rodzinach. Dostrzec można bierność społeczeństwa wobec wspierania tego procesu, którego negatywne skutki dla naszego narodu będą, lub są już teraz nieodwracalne. Po drugie niepokoi mnie przyzwolenie obywateli na różnego rodzaju afery, wpadki i nadużycia władzy. Przecież każdy z nas słyszał o aferze Srebrnej, związanej z budową przez PiS dwóch biurowców, aferze z działką Morawieckiego, niemoralnym rozdawnictwem pieniędzy podatników, czy z milionowymi nagrodami dla działaczy partyjnych. Okazuje się, że społeczeństwu to nie przeszkadza i nie ma to wpływu na wynik wyborczy. W zamian za transfery socjalne sporo osób przymyka oko na tego typu ekscesy. Po trzecie wykorzystywanie elementu strachu do mobilizacji elektoratu. Wszyscy jesteśmy tego świadkami, szczególnie oglądając propagandę rządową w mediach publicznych. Straszono Polaków, że zostaną zalani islamizacją i imigrantami, że zmuszeni będziemy zwracać mienie żydowskie, że zostaną zabrane programy socjalne z 500+ na czele, że Niemcy to nasz wróg i należą nam się reparacje. Trudno powiedzieć jak długo nasze społeczeństwo będzie nabierać się na tego rodzaju kłamstwa i manipulacje. Ma to tyle wspólnego z prawdą co rzekomy zamach w Smoleńsku. Do tego dochodzi straszenie kwestiami swiatopoglądowymi: LGBT, czy adopcja dzieci przez homoseksualistów. Prawda jest taka, że zgodnie z Traktatem z Lizbony kwestie wiary i rodziny leżą w kompetencji parlamentów narodowych. Poza tym jesteśmy konserwatywnym narodem, a Europa posiada korzenie chrześcijańskie.
Warto też zwrócić uwagę na frekwencję. Była ona na poziomie ponad 45 procent. To potwierdza, że świadomie korzystamy ze swoich praw, a partie są w stanie zmobilizować swoich wyborców.
W nowym Parlamencie Europejskim zasiądzie duża reprezentacja ugrupowań eurosceptycznych, nacjonalistycznych i populistycznych. W kilku krajach osiągnęły one dobre wyniki wyborcze, tak jak we Francji, Włoszech, czy w Polsce (PiS należy do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, zupełnie zmarginalizowanych w Unii, posiadających ledwo 59 mandatów na 751), nie zmienia to jednak faktu, że w Europie dalej będzie rządzić koalicja ugrupowań proeuropejskich na czele z Europejską Partią Ludową w skład której wchodzi Platforma Obywatelska.
Mówiąc wprost pomimo wygranej PiS w Polsce, jej posłowie mają znikomy wpływ na podejmowane decyzje w Parlamencie Europejskim. Również reprezentacja Koalicji Europejskiej jest mniejsza niż w poprzedniej kadencji. Można zatem uznać, że przegraliśmy dwukrotnie, bo ci którzy mają coś do powiedzenia zdobyli mniej mandatów, a ci, którzy dziś cieszą się ze zwycięstwa, w Brukseli nie odgrywają żadnej roli. Ale takie są wybory Polaków i trzeba je uszanować.
Marek Krząkała, poseł Platformy Obywatelskiej z Rybnika, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny
Komentarze