20050925
20050925


– Strażakami nigdy nie rządziła tu baba – komentowali z niedowierzaniem starsi mieszkańcy wioski, gdy Szordykowska została prezesem. Dzisiaj nikt już nie kręci głową na widok kobiety w strażackim mundurze, a pani prezes cieszy się szacunkiem. Wszyscy są dumni, że jednostka w Palowicach jest jedyną w powiecie, której szefuje kobieta. Krzysztof Kluczniok, prezes Zarządu Miejsko-Gminnego OSP w Czerwionce-Leszczynach, chwali panią prezes. Mówi, że pomaga mu w pracy, może być wzorem dla innych prezesów. Sama zainteresowana pamięta, że miała obawy, iż mężczyźni w jednostce będą patrzyli na nią krzywym okiem. – Najgorzej jednak ten wybór przyjęli nie strażacy, ale mój mąż – śmieje się pani Grażyna. Jednak początki nie były łatwe. OSP Palowice była najbardziej zaniedbaną z jednostek w gminie, teraz jest jedną z lepszych.Pani Grażyna z godnym podziwu uporem zdobywała pieniądze na mundury i sprzęt. Dzięki temu ochotnicy z Palowic są porządnie ubrani, mają radiostacje, dwa wozy bojowe, kilka motopomp, odnowioną remizę. Szefowa mówi skromnie, że te osiągnięcia są zasługą wszystkich, nie tylko jej. – Moi strażacy są chętni do pracy i spontaniczni. Gdyby nie oni, na pewno tyle bym nie osiągnęła. Jestem z nich dumna – stwierdza.Grażyna Szordykowska chodzi na zbiórki, jeździ na ćwiczenia oraz bierze udział w szkoleniach. Boi się o swoich strażaków, kiedy ci wyjeżdżają do pożaru, i cieszy, gdy wszyscy cali i zdrowi meldują się po akcji w jednostce. Ma w dorobku brązowy i srebrny medal „Za Zasługi dla Pożarnictwa”, ale najważniejsza jest dla niej rodzina. Kiedy została szefową strażaków, mąż Kazimierz nie był tym zachwycony, bo z funkcją tą wiąże się wiele obowiązków. To częste wyjazdy, zebrania, spotkania, a co za tym idzie wiele godzin nieobecności w domu. Za to z mamy strażaka niesamowicie dumne są dzieci: Kasia, Damian i Ela.Szordykowscy mieszkają w remizie. Jak widać życie pani prezes i jej rodziny kręci się wokół straży. W ślady mamy już poszedł syn, który należy do drużyny młodzieżowej. Pani Grażyna nie wie, jak długo jeszcze będzie szefowała ochotnikom. Wielką frajdą byłoby dla niej obchodzenie z jednostką stulecia. – Jednak ta setka to będzie dopiero za 10 lat, a trochę zaczyna szwankować zdrowie – mówi. Był w jej życiu dzień, w którym zrezygnowała z pełnionej funkcji. Jednak po kilku dniach dymisja wylądowała w kuble na śmieci. Chciałaby, żeby jej jednostkę włączono do systemu gaśniczego. Szordykowscy mają domek na Mazurach. Gdy mąż przejdzie na emeryturę, wyjedzie tam cała rodzina. Pani Grażynie będzie żal zostawić wszystkich i wszystko, ale nie boi się o przyszłość jednostki. Strażacy są bardzo młodzi, a naczelnik ma głowę na karku. – Oni na pewno nie zmarnują tych wszystkich lat pracy – mówi pani prezes.

Komentarze

Dodaj komentarz