Prokurator się spóźnił


47-letni Krzysztof G. jest rówieśnikiem prokuratora; w podstawówce chodzili do jednej klasy, ale potem ich drogi się rozeszły. Gdy na przełomie 1989 i 1990 roku zakładał ze znajomymi firmę American Computer Service, zwrócił się do Hopa z prośbą o pomoc w napisaniu jej statutu. W drodze rewanżu pracę w niej znalazł młodszy brat Jerzego Hopa, Wojciech, który potem był prokuratorem w Słupsku. Kilka lat później Hop zjawił się u Krzysztofa G. z propozycją popełnienia „księgowej nieścisłości”. Uzyskane pieniądze miały zasilić lichy budżet prokuratury apelacyjnej. Maszynka zaczęła się kręcić. Prokurator namawiał dyrektorów firm na zakupienie dla prokuratury sprzętu, po czym kasował pieniądze, wręczając faktury wystawione przez American Computer Service i protokoły przekazania sprzętu, z których wynikało, że drukarki, faksy czy kserokopiarki są już w prokuraturze. Prowadzący śledztwo prokuratorzy z krakowskiej prokuratury okręgowej wyliczyli, że Krzysztof G. najpierw wystawiał lewe faktury jako prezes ACS, a potem przekazywał Hopowi podpisane przez siebie faktury in blanco. Wystawił i podpisał łącznie 153 faktury. Zarobił na tym niewiele; gdy Hopowi zarzuca się wyłudzenie łącznie 1,7 mln zł, to zyski Krzysztofa G. z tego nielegalnego procederu prokuratorzy oszacowali na ok. 38 tys. zł. Aż 30 tys. zł stanowiła pożyczka, którą wymógł na koledze prokuratorze na przełomie 1998 i 1999 roku. Nigdy jej nie zwrócił. Potem prokurator się usamodzielnił i zaczął sam fabrykować faktury; posługiwał się sfałszowanymi pieczątkami i podrabiał podpisy Krzysztofa G., co potwierdziły ekspertyzy specjalistów. Gdy wiosną 2002 roku atmosfera wokół prokuratora zaczęła gęstnieć, ten zaproponował Krzysztofowi G., by wziął winę na siebie. 10 marca na sali sądowej zeznał, że Hop oferował mu za to 3 tys. zł miesięcznie, a w przypadku aresztowania nawet 5 tys. zł. Krzysztof G. odmówił. Znalazł Hopowi innego chętnego, ale plany podstawienia rzekomego fałszerza się nie powiodły, gdyż wcześniej od prokuratury w Krakowie wszczął postępowanie rzecznik dyscyplinarny dla prokuratorów, urzędujący przy ministrze sprawiedliwości. Hop zwyczajnie się spóźnił. Członkowie kierownictwa jednego z przedsiębiorstw, którzy mieli przedstawić prokuratorom przygotowaną przez niego wersję, zdążyli już powiedzieć rzecznikowi dyscyplinarnemu, że pieniądze na sprzęt dla prokuratury przekazali bezpośrednio Hopowi.Krzysztof G. został zatrzymany 13 września 2002 roku, na dwa miesiące przed aresztowaniem prokuratora, którego wcześniej chronił immunitet. Gdy przyznał się do winy i wyjaśnił, jak funkcjonował cały system wyłudzeń, na początku lutego 2003 roku uchylono mu areszt. Zgodnie z aktem oskarżenia 47-letniemu rybniczaninowi grozi kara od sześciu miesięcy do 10 lat więzienia. Wyjaśnienia złożone w toku śledztwa i na sali sądowej obciążają Jerzego Hopa. Krzysztof G. zeznał m.in., że ten zapewniał go, iż uzyskiwane w wyniku „księgowych nieścisłości” pieniądze zasilają budżet prokuratury i są wydawane m.in. na opłacenie biegłych. Kolejna rozprawa w katowickim sądzie okręgowym odbędzie się dziś, 16 marca. Być może składanie wyjaśnień rozpocznie główny oskarżony Jerzy Hop.

Komentarze

Dodaj komentarz