Palić czy składować?


– Od bezpiecznej ekologicznie utylizacji odpadów nie uciekniemy – mówi Andrzej Bartela, zastępca prezydenta miasta. Zmuszają do tego choćby przepisy Unii Europejskiej. Trzeba jedynie znaleźć odpowiedni sposób. Radni przyjęli gminny program gospodarki odpadami na najbliższe 10 lat. Jest to zbiór ogólnych założeń i sposobów ich realizacji. Zawiera propozycje budowy spalarni lub kompostowni, a jako alternatywę wskazuje wywóz odpadów poza Racibórz. Z ostatniej z wymienionych propozycji szybko zrezygnowano, jako zbyt drogiej. Do wyboru zostają dwie pierwsze i magistrat ma za zadanie zbadać, która byłaby lepsza. Praktyczniejsza wydaje się spalarnia odpadów. Zdaniem zastępcy prezydenta obecne technologie spalania zapewniają minimalną uciążliwość dla środowiska. Wyziewy kominowe zawierają kilka razy mniej szkodliwych substancji niż dym ze spalania węgla. Spalarnia stałaby się jednocześnie elektrociepłownią, bo podczas utylizacji odpadów wytwarzałoby się ciepło, a po zainstalowaniu odpowiedniej aparatury można by wytwarzać prąd. Kotły do takich zakładów produkuje raciborska Rafako. Wreszcie spalarnia byłaby o tyle przyjazna mieszkańcom, że nie zobowiązywałaby ich do dodatkowego sortowania śmieci. Dodatkowego, bo selektywna zbiórka plastiku, makulatury i szkła będzie prowadzona dalej, niezależnie od utylizacji odpadów nienadających się do sortowania i powtórnego przetworzenia. Według wstępnych szacunków wybudowanie spalarni z niezbędną infrastrukturą, w tym drogami, kosztowałoby nawet 100 mln zł. To ogromny wydatek, jednak późniejsze użytkowanie jest w miarę tanie. Kilkakrotnie mniej pieniędzy potrzeba na wybudowanie kompostowni. Właściwie koszt jest główną zaletą tej opcji. Drugą jest produkcja kompostu nadającego się pod uprawy, który można by sprzedawać. Kompostownia zdaniem Andrzeja Barteli byłaby o tyle niepraktyczna, że przyjmowałaby tylko odpady biologiczne. Pozostałe też trzeba będzie zagospodarować, co pociągnie za sobą koszty. Rodzaj utylizowanych odpadów wymusiłby na mieszkańcach dodatkowe sortowanie. Do oddzielnych pojemników musiałyby trafiać resztki z obiadów, skórki z owoców, obierki ziemniaczane i wszystkie inne odpadki organiczne. Konieczne stałoby się częste odbieranie tych odpadów, ponieważ przeważnie byłyby to rzeczy łatwo psujące się i raczej przykro pachnące. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dołożyć jeden warunek – ludziom musiałoby się chcieć bawić w taką segregację, bo bez odpowiedniej ilości „surowca” kompostownia straciłaby sens.Magistrat, badając obie propozycje, musi ustalić, czy mieszkańcy Raciborza i powiatu będą wytwarzać tyle śmieci, by kompostownia lub spalarnia mogły sensownie działać. Inaczej przedsięwzięcie nie będzie ekonomicznie uzasadnione.Gminy nie stać na żaden z dwóch wariantów. Urzędnicy dużą nadzieję wiążą z przygotowywaną ustawą o partnerstwie publiczno-prawnym. Pozwoliłaby ona prywatnym inwestorom wejść z kapitałem do inwestycji gminnej. Dodatkowo, jak na inne inwestycje ekologiczne, i na tę pieniądze mogłaby wyłożyć Unia Europejska. Najbliższa okazja nadarzy się w 2007 roku wraz z przyjęciem nowego budżetu unijnego. Według Barteli dwa lata to sporo czasu i zarazem mało, bo do przygotowania jest mnóstwo dokumentów. Na razie gmina znajduje się na etapie badania, czy przedsięwzięcie ma sens. W razie wyboru jednego z dwóch wariantów trzeba będzie opracować projekt, uzyskać szereg opinii, z pewnością przeprowadzić konsultacje społeczne. Temat spalarni pojawił się już kilka miesięcy temu jako luźny sygnał z magistratu i wywołał ostry sprzeciw mieszkańców.– Chcemy te dwa lata wykorzystać na tyle skutecznie, by w momencie ubiegania się o pieniądze unijne mieć już mocne argumenty – mówi zastępca prezydenta.Oprócz planów na razie mocno teoretycznych miasto ma też bardziej przyziemne. Jednym z nich jest powiększenie składowiska odpadów o nową kwaterę. Teren praktycznie jest już wybrany. Znalezienie dodatkowej przestrzeni do składowania jest niezbędne. Jak mówi kierownik składowiska, obecne wystarczy jeszcze na około dwa lata.

Komentarze

Dodaj komentarz