Przywróceni do życia


Oficjalne otwarcie zakładu prowadzonego przez stowarzyszenie Komitet Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski miało miejsce 30 grudnia ubiegłego roku. Jednak dopiero w kwietniu rozpocznie on działalność pełną parą. Wówczas to produkty pracy osób zatrudnionych w zakładzie trafią na rynek. Sztalugi, ramy, wieszaki wytwarzane podczas zajęć w stolarni będą sprzedawane, a pieniądze uzyskane w ten sposób trafią na konto zakładu. Posłużą do zakupu specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego i ortopedycznego dla uczestników prowadzonych również przez komitet warsztatów terapii zajęciowej.– Pomysł uruchomienia zakładu zrodził się przed dwoma laty. Często bywam w urzędzie miasta z prośbą o pomoc dla warsztatów. Pewnego dnia zauważyłem ogłoszenie o przetargu na sprzedaż urządzeń stolarskich. Zainteresowałem się tym sprzętem. Okazało się, że znajduje się on w budynkach przy ul. Dworcowej opuszczonych przez firmę Komunalnik i Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Z czasem udało się przekonać władze miasta do przekazania go nam wraz z tymi obiektami – mówi Tadeusz Brożek, prezes Komitetu Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski.Później wydarzenia potoczyły się w szybkim tempie. Miasto bezpłatnie oddało stowarzyszeniu niezagospodarowane obiekty wraz ze znajdującym się w nich sprzętem. To pozwoliło na pozyskanie środków z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych części środków potrzebnych na remont budynków. Pozostałe koszty pokryło stowarzyszenie. W grudniu 2004 roku zakład był gotowy. Znajdujące się w nim piła tarczowa i taśmowa, frezarka, heblarka i tokarka zostały poddane gruntownej renowacji. Spośród osób, które uczęszczały do warsztatów terapii zajęciowej, ale ze względu na wiek opuściły je, wytypowano piątkę mężczyzn w wieku ok. 30 lat. Komitet skierował ich na trzymiesięczne kursy zorganizowane przez powiatowy urząd pracy. Tam poznali podstawy obsługi urządzeń stolarskich.– Nie godzę się na to, że niepełnosprawność odbiera im szansę na stanie się w przyszłości pełnowartościowymi pracownikami. Dlatego bardzo zależało mi na otwarciu ZAZ dla tych osób, których rehabilitacja rokuje nadzieję, że będą mogli normalnie pracować – mówi Brożek.Na razie taką szansę otrzymało pięciu mężczyzn. W drugim półroczu do zakładu trafi kolejna piątka i rozpocznie w nim pracę na dwie zmiany. Roboczy dzień nie różni się tutaj od dnia pracy w każdej stolarni. Zatrudnieni rano stawiają się w miejscu pracy, przebierają się w ubrania robocze. Następnie nadzorujący ich pracę instruktor dokonuje podziału zadań. Każdy wie, co należy do jego obowiązków. Na razie wykonują elementy przydatne do urządzenia galerii, w której powstała ekspozycja prac stworzonych na zajęciach plastycznych w warsztatach terapii zajęciowej. Efekty ich pracy można zobaczyć w jednym z pomieszczeń ZAZ, gdzie istnieje imponująca wystawa dokonań niepełnosprawnych twórców.– Na razie uczę się zawodu. Mam nadzieję, że nabyte tutaj umiejętności uda mi się kiedyś wykorzystać w zakładzie pracy. Chciałbym w przyszłości pracować. Gdyby nie kurs stolarza i zajęcia w warsztacie, nigdy niczego bym się nie nauczył – mówi Domagała.Podobnie myślą jego koledzy z pracy. Liczą, że dzięki kontaktom z zakładami stolarskimi z terenu Jastrzębia Zdroju i okolic uda im się znaleźć zatrudnienie. Tadeusz Brożek chce nawiązać szeroką współpracę ze stolarzami. Być może jego podopieczni będą produkować elementy stolarskie na zamówienie, być może z czasem ich praca znajdzie uznanie w oczach doświadczonych majstrów, a ci zaproponują im zatrudnienie. Najważniejsze, że jedyny w naszym regionie tego rodzaju zakład przywrócił nadzieję wielu niepełnosprawnym, do niedawna skazanym na domową wegetację.

Komentarze

Dodaj komentarz