Wzajemne oskarżenia


Do zabójstwa Krzysztofa L., 46-latka pracującego w kopalni Jankowice, doszło 23 lutego 2004 roku ok. godz. 20 w jego mieszkaniu przy ul. Obrońców Pokoju w Rybniku Boguszowicach. Zdaniem prokuratury żona i szwagierka, działając wspólnie i w porozumieniu, napadły na pijanego mężczyznę w jego mieszkaniu i w dość okrutny sposób pozbawiły go życia, bijąc i dusząc m.in. przy użyciu kija od miotły. Wcześniej same piły z nim alkohol. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu były doznane obrażenia, głównie szyi.Krzysztof L. ożenił się z 23-letnią dziś Patrycją w październiku 2003 roku i było to już drugie jego małżeństwo. Młoda kobieta miała trzyletnią córkę z wcześniejszego nieformalnego związku i na tym tle często miało dochodzić między małżonkami do kłótni, zwłaszcza że ona wciąż utrzymywała kontakty z ojcem dziecka, przebywającym w więzieniu w Głubczycach Piotrem M.Patrycja L. wraz ze swym pięciomiesięcznym synem, który urodził się już po aresztowaniu, przebywa obecnie w Zakładzie Karnym w Grudziądzu, gdzie funkcjonuje jedyne w Polsce więzienie dla matek z dziećmi. Lekarz więzienny wyraził zgodę na jej udział w rozprawach.Na pierwszej rozprawie po odczytaniu aktu oskarżenia wyjaśnienia składały obie oskarżone. Żadna z nich nie przyznaje się do winy. Patrycja L. zeznała, że to ona będącego pod wpływem alkoholu mężczyznę popchnęła z przodu oburącz tak, że upadł na tapczan. Potem Aneta K. miała usiąść mu na brzuchu i rękami okładać po twarzy i „chyba” brzuchu. Patrycja L. twierdzi, że wyszła wtedy do łazienki, a gdy po upływie ok. 5 minut wróciła do pokoju, miała zobaczyć swego męża leżącego na ławie i siostrę, która stojąc nad nim, dusi go kolanem. Według wersji Patrycji L. jej starsza siostra położyła następnie na szyi Krzysztofa L. ręcznik i dusiła go dalej, ale teraz już rękoma. W którymś momencie miała poprosić Patrycję L. o podanie kija od miotły. Był jej rzekomo potrzebny do poprawienia firanek. Patrycja L., niczego nie podejrzewając – jak twierdzi – podała siostrze kij. Ta położyła go jednak, na szyi jej męża i, trzymając oburącz po bokach, zaczęła dociskać, pomagając sobie jeszcze kolanem. Po jakichś 5-6 minutach miała zaprzestać duszenia i stwierdzić: „Już nie żyje”. Z dalszych wyjaśnień Patrycji L. wynika, że jej siostra zdjęła ubranie, które miała na sobie, i spaliła je w kuchennym piecu, gdzie wylądować miał również połamany kij od miotły. To również Aneta K. miała zaproponować pójście do ich matki i udawanie, że szukają męża Patrycji, co miało im zapewnić alibi. W efekcie siostry trafiły również do pobliskiego baru Górnik, gdzie również pytały o Krzysztofa L.23-latka zeznała też, że mąż nie pił alkoholu, którego był rzekomo wrogiem, ale 23 lutego ubiegłego roku przed tragicznymi w skutkach wydarzeniami miał wypić wódkę, piwo i jeszcze zażyć relanium w tabletkach. Odpowiadając na pytanie sądu, dlaczego nie pomogła mężowi, stwierdziła najpierw, że była pijana, a zaraz potem dodała, że „była w szoku”. Wcześniej stwierdziła, że bała się siostry, która po wypiciu alkoholu, co miało jej się zdarzać stosunkowo często, robiła się agresywna. Dodała też, że siostra miała jej zazdrościć faktu, że udało jej się wyjść za mąż.Starsza z sióstr, 25-letnia Aneta K., 27 czerwca 2002 roku opuściła więzienie, w którym odbywała dwuletnią karę za „spowodowanie uszkodzenia ciała”. W 2000 roku związała się z żonatym mężczyzną. Któregoś dnia w jego mieszkaniu zastała ją jego żona. W czasie krótkiej awantury małżonka kazała jej się wynosić i sama wyszła, dając jej czas na opuszczenie mieszkania. Gdy żona, która z dziećmi dłuższy czas błąkała się po osiedlu, wróciła do mieszkania, 20-latka wciąż tam była. Gdy kobieta zapytała ją, co jeszcze robi w ich mieszkaniu, Aneta K. złapała nożyczki i ugodziła nimi żonę swego konkubenta w plecy, w okolice nerek. Biegli lekarze stwierdzili, że powstała rana nie spowodowała bezpośredniego zagrożenia życia, więc sąd skazał ją tylko na dwa lata więzienia.Na sali sądowej Aneta K. przyznała się tylko do uderzenia Krzysztofa L. dwukrotnie w twarz i do nieudzielenia mu pomocy. Mówiła o spisku, że „najlepiej zwalić wszystko na osobę już karaną”. Oświadczyła, że wcześniejsze zeznania wymusili na niej siostra i Michał K. – znajomy, który feralnego wieczoru znajdował się również w mieszkaniu Patrycji i Krzysztofa L. Gdy konwój wiózł całą trójkę na badania do rybnickiego szpitala psychiatrycznego, Patrycja L. miała jej zagrozić, że jak jej konkubent Piotr M. wyjdzie z więzienia, to ją pobije lub zabije. Prawdziwe zeznania Aneta K. miała złożyć dopiero 20 września ubiegłego roku po napisaniu do prokuratora prowadzącego śledztwo listu z prośbą o ponowne przesłuchanie.Jak wyjaśniła na sali sądowej, jej młodsza siostra brała udział w pobiciu męża i była prowodyrem. W dniu zdarzenia, już w trakcie wspólnego picia alkoholu, między małżonkami miało dojść do szarpaniny przy drzwiach wejściowych do pokoju, w którym była trzyletnia córka Patrycji L. Aneta K. miała wtedy doskoczyć do nich i dwukrotnie uderzyć otwartą dłonią mężczyznę w twarz, mówiąc, że nie będzie bił jej siostry. Opowiedziała też, jak to siostra uderzyła swego męża miotłą w czoło, a potem – po wykąpaniu siostrzenicy – zobaczyła Patrycję L. duszącą go najpierw kijem od miotły, a potem obiema rękami. Mężczyzna miał się w ogóle nie bronić. Aneta K. wycofała się ze swoich wcześniejszych zeznań, gdy przyznała się do zatkania zamordowanemu Krzysztofowi L. ust i nosa ręcznikiem.Kolejna rozprawa miała się odbyć już następnego dnia, ale ze względu na chorobę przewodniczącego składu sędziowskiego nie doszła do skutku. Na kolejnej rozpoczną się przesłuchania świadków, których lista obejmuje na razie dziewięć nazwisk. Jest wśród nich Michał K., który był w mieszkaniu, gdy zginął Krzysztof L. Na trzeciej rozprawie pojawią się prawdopodobnie biegli z zakresu kryminalistyki.Oskarżone nie przyznają się do winy, ale obciążają siebie nawzajem. Za zabójstwo grozi im kara nie mniejsza niż osiem lat pozbawienia wolności; górna granica to 25 lat więzienia albo dożywocie.

Komentarze

Dodaj komentarz