20051202
20051202


W 2001 roku powiat raciborski zawierał umowę partnerską z niemieckim powiatem Märkischer. Delegacja władz powiatowych z Raciborza z ówczesnym starostą Markiem Bugdolem pojechała do Lüdenscheid podpisać umowę partnerską. W składzie delegacji był również obecny starosta Henryk Siedlaczek, wtedy etatowy członek zarządu. Na spotkaniu w urzędzie powiatowym, urządzonym w pięknym patio przy grillu, podeszła do niego starsza pani. Mówiła po polsku, z trudem, ale prawidłowo. – Przedstawiła się, powiedziała, że mieszka w Lüdenscheid, że urodziła się w Pszowie, mieszkała w Raciborzu i po 1945 roku jako jedna z wielu wypędzonych musiała wyjechać z rodzicami do Niemiec – opowiada Henryk Siedlaczek.Ulli Schnorr powiedziała mu, że kolekcjonuje kroszonki z całego świata. Henryk Siedlaczek przyznał, że szkoda byłoby, gdyby zbioru nie zobaczyli mieszkańcy jej rodzinnej ziemi. Na to seniorka zaproponowała przekazanie zbioru Raciborszczyźnie. Władze powiatu zastanawiały się nad miejscem ekspozycji. Wybór padł na zespół klasztorno-pałacowy w Rudach. Według Siedlaczka taka kolekcja mogłaby pomóc temu pięknemu kompleksowi w promocji. Na propozycję zgodził się też ks. Jan Rosiek, dyrektor odbudowy zabytku.Wydawało się, że przygotowanie ekspozycji nie będzie zbyt trudne. Tymczasem zajęło to ponad trzy lata i okazało się dość skomplikowane pod względem prawnym. Trzy samorządy: powiaty Märkischer, raciborski i gmina Kuźnia Raciborska, zawarły umowę z Ulli Schnorr. Strona polska wyłożyła kasę na przygotowanie sali. Były potrzebne uchwały rad. Nie wszystkim podobał się pomysł urządzenia wystawy w Rudach. Padały głosy, że Henryk Siedlaczek faworyzuje to miejsce, bo tam mieszka. Ostatecznie zamiar udało się przeforsować. Samorządowcy z Niemiec zasponsorowali transport i gabloty. Pani Schnorr wiele razy przyjeżdżała do Polski dogadywać szczegóły i pomagała w pracy razem ze swoją przyjaciółką Hubertą Leyh. Zadziwiała energią pomimo swoich 82 lat. Starosta Siedlaczek mówi, że ta pani ma duszę nastolatki.Niemka o polskich korzeniach ma w sumie około tysiąca pisanek. Są dorobkiem co najmniej 60 lat jej życia. Rudom przekazała ponad 400 wydmuszek. Nie wszystkie są pisankami. Jedną gablotę wypełniają wydmuszki w naturalnych barwach, za to pochodzące od różnych ptaków. Dzięki temu można zobaczyć prawdziwe jaja strusia, łabędzia, pawia czy czajki. Pisanki pochodzą m.in. z Japonii, Chin, Australii, Rosji, Pakistanu, Jawy, Meksyku, Węgier, Rumunii, Niemiec, Polski, Grecji, Serbii, Nigerii, Konga. Ulli Schnorr zbierała je podczas swoich podróży, przywozili je również krewni i znajomi. Nie wszystkie związane są z tradycją wielkanocną. Tak jest np. z wydmuszkami chińskimi, powstałymi w zupełnie odmiennej kulturze od chrześcijańskiej. W Chinach są cennymi prezentami. Jajka zdobią ludzie na wszystkich kontynentach, niezależnie od wiary i kultury, bo wszędzie uchodzą za symbol płodności i nowego życia. Zdobione są w przeróżny sposób, od nieskomplikowanych malunków po misterne ornamenty malarskie, papierowe, nawet atłasowe. Jedna kroszonka jest okuta przez kowala kawałkami metalu o orientalnych wzorach. Pochodzi z Grecji, wykonał ją jako pracę czeladnik zdający egzamin na mistrza. Trudno uwierzyć, że zdołał połączyć tak różne materiały jak krucha, wapienna skorupka i twardy metal.Gdy w marcu zeszłego roku żona starosty Siedlaczka obchodziła urodziny, akurat w Polsce była pani Schnorr. Pani Siedlaczkowa zaprosiła ją na przyjęcie i dostała w prezencie dwie prawie stuletnie kroszonki. – Są bardzo ciekawe, bo mają w środku na papierowym pasku wypisane życzenia. Pasek wysuwało się na zewnątrz, potem można go schować. Żona przekazała pisanki do Rud. Uznała, że tam będą lepiej eksponowane – opowiada starosta Siedlaczek.Otwarcie wystawy nastąpiło w połowie 2004 roku. Według księdza Rośka to jeden z większych tego typu zbiorów w Europie. Sala ekspozycyjna nosi imię pani Ulli Schnorr. Niemka do dziś utrzymuje kontakty ze starostą i księdzem Rośkiem. Niedawno przekazała parę pisanek opiekunowi zabytku z przeznaczeniem na sprzedaż. Pieniądze mają wesprzeć dalszy remont zespołu klasztorno-pałacowego.

Komentarze

Dodaj komentarz