20051203
20051203


Jej zdaniem mamy do czynienia wręcz z podręcznikowymi roztopami, korzystnymi dla środowiska. Dzięki nim podnosi się poziom wód gruntowych, co być może uchroni region latem przed suszą.Początkowy niepokój brał się z powodu najbardziej śnieżnej zimy od ponad dwudziestu lat i wizji gwałtownych roztopów olbrzymich mas śniegu spowodowanych prognozowanym ociepleniem w drugiej połowie marca. Szczególnie groźna wydawała się śnieżna czapa w Beskidach, sięgająca miejscami nawet trzech metrów. Temperatura faktycznie podniosła się, ale tylko o kilka stopni i jedynie za dnia. Nocą spadała do zera i wartości minusowych, co znacznie wyhamowało tempo topnienia śniegu.– Rozumiem, że ludzie od czasów powodzi w 1997 roku są przewrażliwieni, ale obecnie nie ma zagrożenia powodziowego. Musiałyby się nałożyć gwałtowne roztopy i opady deszczu, jednak taki scenariusz jest już niemożliwy. Oczywiście mogą pojawić się lokalne podtopienia, zwłaszcza kiedy teren jest nachylony południowo. Wtedy faktycznie śnieg może się stopić naraz i woda nie zdąży wsiąknąć w ziemię. Jest to jednak sytuacja niepowodująca zagrożenia dla ludzi i mienia – wyjaśnia Antonina Barczyk, kierownik Biura Hydrologiczno-Meteorologicznego oddziału IMGW w Katowicach.Nasi meteorolodzy są w stałym kontakcie z czeskimi, którzy również nie przewidują gwałtownego załamania pogody, a obecnych opadów deszczu nie uznają za groźne. Niemniej pewne środki zapobiegawcze zostały już podjęte na początku marca. Wojewoda, po otrzymaniu pierwszego ostrzeżenia przed powodzią, poprosił dyrektorów regionalnych zarządów gospodarki wodnej o czasowe zwiększenie rezerwy powodziowej zbiorników wodnych. W tej chwili rezerwa ta jest o 60 proc. większa niż zwykle.– Jesteśmy w stanie przechwycić wodę spływającą z gór – zapewnia Józef Stadnicki, dyrektor RZGW w Gliwicach.Jak mówi Stanisław Nawrocki, inspektor ds. zarządzania kryzysowego w powiecie raciborskim, niewykluczone jest osiągnięcie przez Odrę stanu ostrzegawczego, a nawet alarmowego. Jego zdaniem nie oznacza to jednak żadnego zagrożenia dla mieszkańców, a jest jedynie informacją dla służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, by osiągnęły odpowiedni stan gotowości.Według hydrologów i specjalistów od melioracji obecnie najbardziej niebezpieczne i nieobliczalne są małe rzeczki i potoki, które w ostatnich latach najbardziej dały się we znaki mieszkającym w pobliżu ludziom. Stąd na polecenie wojewody w śląskich gminach trwa sprawdzanie drożności cieków wodnych, przepustów i urządzeń ochrony przeciwpowodziowej oraz gotowości służb odpowiedzialnych za usuwanie zatorów oraz skutków ewentualnych podtopień. Od 15 marca we wszystkich jednostkach Państwowej Straży Pożarnej obowiązuje stan lekko podwyższonej gotowości. Komendant wojewódzki PSP Janusz Skulich polecił m.in. dokonanie przeglądu pomp, łodzi i innego osprzętu przydatnego do usuwania skutków zalań.

Komentarze

Dodaj komentarz