Do tragedii w Stonawie doszło po godzinie 17. W zagrożonym rejonie pracowało 23 górników. Wśród nich było aż 21 naszych rodaków.
I choć akcja ratunkowa rozpoczęła się od razu, to od początku wiadomo było, że dla 13 górników, którzy nie uciekli z rejonu wybuchu, nie ma wielkiej szansy.
Zmarli to mieszkańcy Śląska: Gliwic, Jastrzębia-Zdroju, Cieszyna, Chałupek. Ale kilku z nich pochodziło także spoza regionu, z województwa świętokrzyskiego, kolejny jest aż z warmińsko-mazurskiego, a jeszcze jeden ze zmarłych z Wielkopolski.
Na miejscu z czeskimi ratownikami działali nasi ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
- Tam na dole jest piekło. 200 stopni, brak atmosfery umożliwiającej oddychanie - mówili ratownicy.
Po ponad czterech miesiącach od tragicznego wypadku w czeskiej kopalni CSM Stonawa udało się wyciągnąć ciała pięciu z dziewięciu górników, którzy bezpośrednio po wypadku pozostali na dole. W maju 2019 roku wydobyto ciała ostatnich czterech górników.
Trwa śledztwo mające ustalić dokładne przyczyny wybuchu.
Komentarze