W tym samym tygodniu próbowałem się dodzwonić do przychodni. Za pierwszym razem, kiedy usłyszałem że jestem 30 w kolejce, odebrało mi resztki sił. Za trzecim razem byłem oczekującym numer 22 i postanowiłem poczekać. Udało mi się połączyć po półtorej godziny. O ile wcześniej miałem wysoką temperaturę, to od słuchania monotonnej melodyjki i podziękowań za cierpliwość rozbolała mnie głowa. W ten sposób udało mi się ustalić, że lekarz zadzwoni do mnie jutro pomiędzy 8.00 a 14.00 (jeżeli ten felieton będzie czytał ktoś w przyszłości zastrzegam, że to nie jest skecz).
Następnego dnia nagle wszystko się zmieniło. Połączenie było z samego rana, skierowanie na test, informacja o godzinie i miejscu testu przyszła sms-em. Na test trzeba było chwilę zaczekać, ale już w nocy był wynik. Negatywny. I znowu wpadłem w dziurę. Jestem chory, tylko NIE NA TO. To tak jakby mnie nie było, bo z powodu temperatury nie wolno mi przyjść nawet do przychodni.
Narzekamy na naszą służbę zdrowia odkąd pamiętam. Od lat słyszymy o deficycie pielęgniarek i lekarzy. Z racji, że uzupełniam swoje wykształcenie, to miałem w ten weekend przyjrzeć się temu jak wyglądamy w kwestii personelu medycznego na tle Europy. Wyglądamy tragicznie. Nie widać jakoś zintensyfikowanych działań państwa w zakresie szkolenia służby zdrowia, nie widać jej nawet w zakresie pozyskiwania wykwalifikowanych medyków za granicą. Zresztą sami lekarze starają się kontestować takie pomysły. I co? Przyjdzie kampania wyborcza i pewnie wzruszymy znowu ramionami i polecimy za jakąś tanią kiełbasą wyborczą, albo schizofrenicznymi strachami, którymi nakarmią nas z telewizyjnych ekranów.
Covid pokazuje jakim jesteśmy państwem. Nie mamy się czym puszyć, bo jesteśmy krajem rachitycznym. Państwo, jego podstawowe struktury takie jak służba zdrowia, sanepid, obrona cywilna, pomoc społeczna są w kiepskim stanie. Nijak się ma ani do państw Europy Zachodniej, ani do reżimów totalitarnych, które o takie rzeczy zwykle dbają. Jesteśmy typowi dla naszej, posowieckiej części Europy, stąd tu i teraz całe nasze sąsiedztwo ma podobne problemy z pandemią. Bo podobny poziom zarządzania tym co publiczne, rozdarty gdzieś pomiędzy komunistyczne tęsknoty i bajki o wolnym rynku regulującym także kwestie struktur państwa. Zachód doznał szoku i wyciągnął wnioski. Wschód co covidowa fala, to przechodzi ją głębiej.
Kryzysy to czas, w których dociera do nas więcej. A jaskółki zmian też są, chociażby szansa na zawodową szkołę medyczną w naszym mieście. Alleluja!
Piotr Masłowski, zastępca prezydenta miasta Rybnika
Komentarze