Materiały prasowe/Łukasz Kohut
Materiały prasowe/Łukasz Kohut

Moja Mama, wieloletnia dyrektorka rybnickiego Tygla, zachorowała kilka miesięcy temu – pierwsze symptomy pojawiły się pod koniec października. W ciągu kilku miesięcy autoimmunologiczna choroba skóry i tkanki łącznej wywołała spustoszenie całego organizmu. Czym wywołana i przyspieszona – dyskusje lekarzy nie ustają. Możliwe bardzo różne scenariusze. Na szczęście udało się uniknąć najgorszego – dzięki pobytowi w cieszyńskim szpitalu – udało się uratować Jej życie. Co prawda łatwo nie jest, bo tracheotomia i hospitalizowanie domowe 24/7, ale dobre i to. Stan jest ciężki, ale stabilny. I jest w domu. Małe szczęścia. 

 Z tego miejsca chciałem serdecznie podziękować wszystkim ludziom, którzy po moim wpisie w mediach społecznościowych zareagowali. Fala pozytywnej energii, komentarzy, modlitw była tak ogromna, że w tych trudnych dniach wszyscy dostaliśmy skrzydeł. Także Ona – bo odwiedzając Ją wtedy w szpitalu czytałem Jej wszystkie komentarze i życzenia zdrowia. Co będzie dalej – nie wiem, ale wiem na pewno, że ważny jest każdy nowy dzień, każdy kolejny krok w dobrą stronę. I każdy uśmiech. Podobnie jak w życiu. Korzystając z okazji i łam Tygodnika Regionalnego "Nowiny", życzę Państwu zasłużonego odpoczynku, urlopu, spędzenia tego wakacyjnego czasu jak najwięcej z rodziną, najlepiej bez telefonu w ręce.

I nie dajmy sobie wmówić, że pandemii już nie ma. Statystyki niestety nie kłamią, Delta jest bardzo niebezpieczna. A my dalej mamy problem z przepustowością ochrony zdrowia i z rybnickim szpitalem. Wspólna petycja (z ponad 700 podpisami) dostarczona do Marszałka. Rybnicki szpital – to rybnicka racja stanu. Walka trwa.

 Łukasz Kohut, poseł do Parlamentu Europejskiego, politolog, fotograf, felietonista Tygodnika Regionalnego Nowiny

Komentarze

Dodaj komentarz