Foto: Robert Lewandowski / Archiwum.
Foto: Robert Lewandowski / Archiwum.

W środę 23 czerwca około godziny 22.00, radny Maciej Kandzior wracając do domu został zaatakowany przez mężczyznę, najprawdopodobniej będącego pod wpływem alkoholu. W pierwszej chwili mężczyzna chciał porozmawiać z radnym, jednak chwilę później doszło już do rękoczynów. Niestety cała sytuacja rozegrała się na oczach dziecka radnego.

- Sytuacja zaczęła się od tego, że jeden z mężczyzn podszedł do mnie przed klatką i powiedział, że chce porozmawiać. Początkowo mówiłem, że mogę z nim porozmawiać jutro, ponieważ teraz wracam z dzieckiem do domu. Mężczyzna jednak nie ustępował, więc ostatecznie zgodziłem się na chwilę rozmowy. Wchodząc po schodach do klatki by odprowadzić mojego syna, mężczyzna złapał mnie za plecak i szarpnął. Dostałem pięścią w twarz – mówił nam radny Maciej Kandzior.

Mężczyzna zarzucał radnemu, że nie interweniował w sprawie remontu chodnika i placu zabaw.

- Zaczął zarzucać mi, że jako radny nie załatwiłem tu remontu chodnika oraz placu zabaw. Tłumaczyłem mu, że jest to teren wspólnoty mieszkaniowej i wielokrotnie pisałem w tej sprawie interpelacje do Prezydenta o przejęcie tego terenu. Mówiłem, że nie jest to zależne ode mnie tylko właśnie od Prezydenta Knurowa. Wtedy dostałem drugi raz pięścią w twarz. Padały także w moim kierunku groźby słowne – dodaje radny.

Tuż po całym zdarzeniu radny wezwał policję. Jak wówczas wskazywał, musiał czekać około pół godziny na przyjazd radiowozu. Maciej Kandzior podkreśla, że mężczyzna nie został zatrzymany, nie przebadano go nawet alkomatem.

- Policja przyjechała dopiero po 30 minutach od mojego zgłoszenia. Dodatkowo policjanci, którzy pojawili się na miejscu nie zatrzymali mężczyzny, który mnie pobił – dodaje.

Radny udał się na obdukcję

W knurowskim szpitalu u radnego stwierdzono uszkodzenie kości żuchwy. Jak dodawał sam pokrzywdzony, na szczęście nie doszło do jej pęknięcia, nie mniej skutki tego zdarzenia są widoczne. Maciej Kandzior podkreślał, że sytuacja mogła skończyć się jednak tragicznie, gdyż uderzenia sprawcy były kierowane w takie miejsce, przez co mógł on stracić przytomność i upaść na chodnik.

Jak zdarzenie tłumaczyła policja?

- W knurowskim komisariacie przyjęto od pokrzywdzonego zawiadomienie. Trwają czynności sprawdzające. Od ich wyniku zależy dalsza kwalifikacja prawna zdarzenia i forma prowadzenia postępowania. Póki co nic więcej powiedzieć nie mogę – mówił nam wówczas podinspektor Marek Słomski, Oficer Prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

 Sprawa trafiła do sądu, jest wyrok

Jak informuje radny, dziś 30 listopada, odbyła się sprawa w Sądzie Rejonowym w Gliwicach. 

- Dziś zapadł wyrok w tej sprawie. Sprawca został skazany i będzie musiał odpracować to co zrobił, przez 4 miesiące pracując społecznie. Do tego będzie musiał zapłacić zadośćuczynienie, w kwocie 1500 zł, plus 840 zł kosztów zastępstwa procesowego. Ponadto rozważamy wystąpienie na drogę cywilną o zadośćuczynienie, będzie to zależne od dalszego zachowania sprawcy, który wcześniej przeprosił za to co zrobił - mówi pokrzywdzony radny.

Wyrok nie jest prawomocny. 

Komentarze

Dodaj komentarz