112 juz dziala
112 juz dziala


Od jutra, 1 września, pomocy pod 112 będą mogli szukać już mieszkańcy całego kraju. Dotyczy to i abonentów Telekomunikacji Polskiej, jak też operatorów niezależnych. – Trzeba tylko pamiętać o odblokowaniu „jedynki” w centralach wewnętrznych, z jakich korzystają firmy – podkreśla Mirosław Hutnik, dyrektor departamentu kontroli i techniki Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty w Warszawie. Odebrał już bowiem wiele sygnałów, że numer nie działa, potem okazywało się, że z centralki „wychodzi” się na miasto przez 0, a „jedynka” była zablokowana, więc nie było szans na uzyskanie połączenia. Przez pierwsze dni września kłopoty z dodzwonieniem się pod nowy numer mogą mieć jedynie abonenci małych operatorów niezależnych, którzy dopiero wchodzą na rynek.Sprawa uruchomienia numeru, który do tej pory w Polsce dostępny był jedynie z telefonu komórkowego, budziła wiele kontrowersji. Jedni zastanawiali się, po co nam związane z tym koszty, skoro mamy numery 997 (policja), 998 (straż) i 999 (pogotowie), inni oburzali się, że nasz rząd lekceważy unijne zalecenia. 112 to bowiem specjalny numer alarmowy, pod który za darmo w nagłych przypadkach z każdego miejsca (a więc i z telefonów komórkowych, i stacjonarnych) mogą dzwonić mieszkańcy wszystkich krajów Wspólnoty, aby wezwać pogotowie, straż pożarną czy policję. „Stare” kraje unijne wprowadziły rozwiązanie w lipcu 2003 roku, „nowe” miały to zrobić z dniem przystąpienia do Unii Europejskiej, czyli 1 maja zeszłego roku. Taki obowiązek narzuciła dyrektywa o usługach powszechnego dostępu, z którego nie wywiązała się tylko Polska, za co groziło nam wszczęcie postępowania przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu i płacenie kar. Wiosną dostaliśmy już zresztą upomnienie, a w kwietniu Rada Ministrów zdecydowała, że numer zacznie działać 1 września.Jednocześnie zobowiązała resorty spraw wewnętrznych i administracji, infrastruktury, zdrowia oraz Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty do podjęcia odpowiednich kroków. Wtedy wydawało się, że termin jest nierealny, a to m.in. dlatego, że numer ma funkcjonować w powiatowych centrach powiadamiania ratowniczego, które w większości miast są w fazie tworzenia. Poza tym mają skupiać dyspozytorów wszystkich służb, a z tym są różne kłopoty. W końcu jednak, jak to w Polsce, problem załatwiono w ostatniej chwili, choć wiele spraw wymaga jeszcze uzgodnienia. – Najwięcej napracowali się strażacy. To, że przedsięwzięcie doszło do skutku, to głównie ich zasługa – zaznacza Marek Gieorgica, rzecznik MSWiA.Na razie numer 112 będzie działał w 335 komendach powiatowych PSP (w 86 z nich działają już wspomniane centra, więc dyżurują tam także dyspozytorzy pogotowia), jednym urzędzie miasta (Wrocław) oraz pięciu komendach policji. To Warszawa, Kraków, Bytom, Ruda Śląska i Żory. Aż trzy z tych ostatnich znajdują się zatem w województwie śląskim. – Straże mają tam za mało ludzi, aby móc posadzić któregoś przy tym telefonie – wyjaśnia młodszy brygadier Zenon Skowron, komendant miejski PSP w Żorach. Dodaje, że gdyby chciał wyznaczyć kogoś do dyżurowania pod numerem 112, musiałby dostać od ręki co najmniej sześć dodatkowych etatów, a na razie się na to nie zanosi. Ratunkowy 112 wszędzie będzie funkcjonował tak samo: dyżurny, który odbierze połączenie, rozezna sytuację i przekieruje rozmowę do straży, policji bądź pogotowia, a jeśli zajdzie taka potrzeba, wyśle na miejsce wszystkie trzy służby naraz. Tak już zresztą jest w kilku miastach naszego regionu. W komendach PSP w Rybniku, Wodzisławiu i Jastrzębiu (Racibórz jest na etapie przygotowań) istnieją już bowiem wspomniane centra powiadamiania ratowniczego. Znacznie skraca to czas przystąpienia do akcji w razie np. wypadku, gdzie potrzebni są nie tylko strażacy, ale i ratownicy medyczni. Na podobnych zasadach działa miejski ośrodek dyspozycyjny w Żorach.Wprowadzenie numeru 112 nie zmieni niczego w ich funkcjonowaniu, warto więc mieć ich numery pod ręką. To samo dotyczy numerów 997, 998, 999, gdyż można z nich korzystać na starych zasadach. Strażacy i policjanci apelują zresztą, aby dzwonić głównie pod nie, bo mają obawy, że od 1 września ludzie zaczną wykręcać tylko 112 choćby celem sprawdzenia, czy on naprawdę działa. – Tymczasem gdyby wszyscy zechcieli go sprawdzać, będzie ciągle zajęty, więc ktoś może zostać bez pomocy – tłumaczy komendant Skowron. Krótko mówiąc, 112 należy wybierać tylko wtedy, gdy nie potrafimy zidentyfikować zagrożenia, więc nie wiemy, kogo wezwać. Młodszy brygadier Erwin Jaworudzki, komendant miejski PSP w Rybniku, mówi wprost, że Polakom numer 112 nie jest potrzebny. – Powinni korzystać z niego tylko wtedy, gdy np. zapomną dotychczasowych numerów alarmowych i nie mają możliwości ich sprawdzenia – wyjaśnia. Dyrektor Hutnik dodaje, że nowy numer jeszcze nie zaczął na dobre funkcjonować, a rodacy już wpadli na inny pomysł jego wykorzystania. – Gdy usłyszą dźwięk syreny, dzwonią pod 112 i pytają, gdzie się pali – opowiada. Apeluje o natychmiastowe zaniechanie takich praktyk, bo może to doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia. Strażacy podkreślają, że numer 112 umożliwi koordynację działań wszystkich służb ratowniczych, która jest podstawą funkcjonowania systemu ratownictwa w każdym kraju. Tak też ma być u nas.
Tekst i zdjęcie: ELŻBIETA PIERSIAKOWA
Podpis:Komendant Zenon Skowron i dyspozytor starszy ogniomistrz Lucjan Wowra zapoznają się z urządzeniami eurit, które będą służyły strażakom do przekierowywania rozmówbegrandTelefon dla cudzoziemcówNumer 112 jest przeznaczony przede wszystkim dla cudzoziemców, którzy nie znają ani naszego języka, ani naszych numerów alarmowych. Z tego powodu dyspozytorzy mają przejść kursy języków najczęściej używanych w krajach unijnych, czyli angielskiego, francuskiego i niemieckiego. Komendy PSP i wyznaczone jednostki policji muszą też zapoznać się z mnóstwem materiałów związanych z funkcjonowaniem numeru 112. Panuje więc spore zamieszanie, zwłaszcza że nigdzie nie skarżą się na nadmiar etatów, w dodatku unijne dyrektywy skróciły strażakom czas służby do 48 tygodniowo (po nowym roku ma to być 40 godzin). Pod 112 będzie można dzwonić także z budki bez używania karty i z telefonów komórkowych na kartę nawet po wyczerpaniu limitu, a wszystkie rozmowy będą nagrywane z identyfikacją osoby dzwoniącej również z zastrzeżonego numeru. Wymaga to rozbudowy lub wymiany tzw. rejestratorów i zamontowania urządzeń przekierowujących we wszystkich służbach ratowniczych. Tą sprawą zajmuje się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tak powiedział nam jego rzecznik Marek Gieorgica. (eg-p)

Komentarze

Dodaj komentarz