Chcemy nasze oszczednosci
Chcemy nasze oszczednosci


Niektórzy zebrali prawdziwe fortuny sięgające nawet 100 tys. marek niemieckich. Pani Krystyna Motzko wyjmuje z szuflady swój wojenny majątek, czyli pięć książeczek oszczędnościowych. Wraz z mężem wpłacali na nie każdy grosz. – Z końcem wojny wszystko przepadło – mówi Krystyna Motzko. Oboje stracili 11 tys. reichsmarek. Motzkowie w czasie wojny prowadzili w Dębieńsku piekarnię. Większość artykułów była dostępna wtedy tylko na kartki, więc z pieniędzy był niewielki pożytek. Akurat wtedy Niemcy pozakładali te słynne Sparkassy i zaczęli reklamować je jako bezpieczną formę lokowania pieniędzy. Motzkowie mogli sobie pozwolić na oszczędzanie. – Zresztą myśleliśmy, że jak wojna się skończy, to będziemy mieli jakiś grosz – wspominają. Ostatecznie zamiast pieniędzy mają książeczki z wkładem, którego nikt nigdy im nie wypłacił, a co gorsza – nie wiadomo, czy kiedykolwiek wypłaci. Od pięciu lat walczą o odzyskanie tych pieniędzy. Czy im się uda? Pani Krystyna chciała już wyrzucić te książeczki, żeby nie tracić nerwów na ich widok za każdym razem, kiedy otwiera szuflady. Zmieniła zdanie, gdy dowiedziała się, że w Raciborzu jest organizacja, która pomaga takim ludziom jak oni. Postanowiła walczyć o odzyskanie utraconych rodzinnych pieniędzy.Motzkowie zgłosili się więc do Stowarzyszenia Osób Zapomnianych przez Banki Niemieckie w Polsce. Tam pomogli im wypełnić odpowiedni wniosek do Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) w Genewie, a mieszkańcy Dębieńska wysłali je do Genewy. Z tego, co wiedzą, podobne wnioski złożyło około 4 tys. osób. Wszyscy starający się o odzyskanie swoich pieniędzy musieli udokumentować poniesione straty. Taką możliwość dawał im „Program odszkodowań z tytułu utraty mienia, majątku, w wyniku bezpośredniego udziału przedsiębiorstw niemieckich w okresie nazizmu” uruchomiony w oparciu o niemiecką ustawę o fundacjach z sierpnia 2000 roku. Całą dokumentację wraz z wnioskami Motzkowie wysłali do Genewy w 2002 roku. 1 kwietnia 2003 roku otrzymali pismo, w którym poinformowano ich, że wniosek przyjęto, ale muszą czekać, bo sprawa potrwa. W październiku przyszła kolejna wiadomość. Niestety Genewa odmówiła uznania roszczeń Motzków. Zresztą wszyscy członkowie Stowarzyszenia Osób Zapomnianych przez Banki Niemieckie w Polsce, którzy wysłali swoje wnioski, dostali decyzje odmowne. Szwajcarzy w uzasadnieniu napisali, że w świetle ustawy majątkiem są tylko nieruchomości lub ruchomości zagarnięte przez Niemców w czasie wojny, natomiast pieniądze zgromadzone na książeczkach majątkiem nie są. Krystyna i Albert Motzkowie nie potrafią pogodzić się z taką decyzją. Nie pojmują, dlaczego uznaje się roszczenia tylko tych, którym wojsko zabrało budynki, samochody czy zajęło wyposażenie warsztatu. Czemu nie liczy się to, że odkładali pieniądze, którymi obracały niemieckie banki.– Teraz też te pieniądze gdzieś przecież są – mówi gorzko pani Krystyna. Oczywiście są gdzieś w niemieckich bankach, pytanie, jak je odzyskać. Takich osób jak Krystyna i Albert Motzkowie w samej tylko gminie Czerwionka-Leszczyny jest kilka. Niektórzy już zrezygnowali z walki o swoje oszczędności. Dębieńszczanie nie dają jednak za wygraną i zastanawiają się nad złożeniem odwołania od decyzji IOM. Przy okazji wszystkich tych zabiegów dowiedzieli się, że do 1976 roku istniała możliwość odzyskania tych pieniędzy. Kto chciał podjąć swój wkład z książeczki, mógł to zrobić jednak jedynie w Niemczech. Tyle tylko, że pani Krystyna dwa razy, najpierw w 1967, potem w 1969 roku, składała podanie o wyjazd do Niemiec. Za każdym razem dostała odmowę wyjazdu, więc nie mogła załatwić sprawy. – Teraz pozostaje nam żyć nadzieją i pisać odwołania – wyjaśnia mieszkanka Dębieńska.
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SAPARAPKIEWICZZ informacji, jakie zebrało Stowarzyszenie Osób Zapomnianych przez Banki Niemieckie w Polsce, 3,5 tys. osób posiada 4 tys. wojennych lokat oszczędnościowych na Deutsche Sparkassenbuch. Wszystkie one opiewają na ponad 16 mln marek niemieckich. Połowa ludzi, które mają dowody na utracenie oszczędności, złożyła odwołania. Nie wykluczają, że po wykorzystaniu dostępnej drogi prawnej złożą skargę do Strasburga. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) w Genewie została wyznaczona do załatwienia „roszczeń dotyczących szkód majątkowych wyrządzonych w okresie reżimu narodowosocjalistycznego na skutek zasadniczego bezpośredniego i wyrządzającego szkodę udziału przedsiębiorstw niemieckich”. Kto zwrócił się do IOM, dalszych informacji może zasięgać pod nr. tel. +41 22 5928230, od poniedziałku do piątku w godz. 7-19 (w językach angielskim lub francuskim) oraz od poniedziałku do piątku w godz. 9-12 i 14-17 (w innych językach). (MS)

Komentarze

Dodaj komentarz