O nich bez nich


O problemie pisaliśmy kilka miesięcy temu. Od tamtego czasu sytuacja nie uległa zmianie. Ul. Narutowicza, która wciąż jest drogą dojazdową do kopalni Rydułtowy-Anna, mogą poruszać się auta o masie powyżej 3,5 ton. Wjeżdżają puste na teren zakładu ul. Narutowicza, a wyjeżdżają ul. Leona, na terenie Rydułtów. Ludzie mają już tego dość. Szosa jest w złym stanie, bo nie remontowano jej od lat. Nie ma chodników, co stwarza zagrożenie dla pieszych i rowerzystów, a dziury i spękania powodują uciążliwe wstrząsy. Na zlecenie Urzędu Miasta w Radlinie powstała dokumentacja techniczna drogi, z której wynika, że wprowadzenie ograniczenia jest zasadne, a dalsza taka eksploatacja doprowadzi do zupełnego zniszczenia nawierzchni. Starostwo jednak odrzuca możliwość wprowadzenia ograniczenia ze względu na tzw. dobro ogólnospołeczne. 6 czerwca Adam Mielimąka, szef komitetu protestacyjnego, złożył do wojewody skargę na działanie starosty. 27 czerwca pismo trafiło do rady powiatu jako organu władnego do jej rozpatrzenia.Z jego treścią na wspólnym posiedzeniu zapoznały się komisje organizacyjno-prawna oraz infrastruktury, rolnictwa i ochrony środowiska. Nie stwierdzono uchybień w działaniu starosty. – Zgodnie z przepisami starosta zarządza drogami, ale to wojewoda jest władny do zmiany organizacji ruchu – mówił Tadeusz Skatuła, szef drugiej komisji. Dlatego też skargę odrzucono, ale postanowiono przesłać do wojewody wniosek o zmianę organizacji ruchu na ul. Narutowicza. 11 lipca do rady powiatu wpłynęła skarga Adama Mielimąki na zachowanie starosty Jana Materzoka. Szef komitetu zarzuca staroście nadużycie władzy, przekroczenie uprawnień i znieważenie go poprzez nazwanie „oszołomem”. Radni odrzucili i tę skargę, uzasadniając, iż organem właściwym do rozpatrzenia tego typu spraw są sądy powszechne. Na sesji zajmowano się też kolejną skargą, którą 23 sierpnia złożył komitet protestacyjny. Również dotyczyła ona wycofania ciężarówek z ul. Narutowicza oraz działania starosty, jak też osób biorących udział w posiedzeniu komisji bezpieczeństwa i porządku, które odbyło się 28 czerwca za zamkniętymi drzwiami. Zwołano je z inicjatywy starosty, a uczestniczyli w nim m.in. przedstawiciele władz Rydułtów i Radlina, naczelnik powiatowego referatu komunikacji oraz dyrektor kopalni. Członkowie komisji, po zapoznaniu się z opiniami zaproszonych gości i dyskusji, jednogłośnie przystali na utrzymanie obecnej organizacji ruchu na ulicy Narutowicza. Orzekli także, aby zarządca drogi (miasto Radlin) i kopalnia podpisali porozumienie mające na celu określenie zasad wykonywania bieżących napraw nawierzchni i budowy chodnika.Z takim stanowiskiem nie zgadzają się ludzie, którzy napisali do radnych, iż wypowiedzi części uczestników posiedzenia są kłamliwe i krzywdzące, zmanipulowano fakty, a niektóre stronnicze wypowiedzi przychylały się do oczekiwań starosty i dyrekcji kopalni. Ostatecznie skargę przekazano do rozpatrzenia komisjom organizacyjno-prawnej oraz infrastruktury, rolnictwa i ochrony środowiska. Tadeusz Skatuła był temu przeciwny. Jego zdaniem skarga jest powtórzeniem dwóch poprzednich, którymi komisje już się zajmowały. Mieszkańcy najprawdopodobniej nie znajdą więc tu zrozumienia. Niektórzy, przysłuchując się argumentacji wicestarosty Józefa Żywiny i paru radnych, opuścili salę obrad. Radny Piotr Cybułka nie dziwi się ich zdenerwowaniu i rozgoryczeniu. Pyta, jak można mówić o planach budowy chodnika, nie informując o tym osób będących właścicielami gruntów, na których ma on powstać. – Podejmuje się decyzje o nich bez nich. Ignorancja to za mało powiedziane – komentował Cybułka. BEATA KOPCZYŃSKA

Komentarze

Dodaj komentarz