- Rozpoczęło się ono w okresie pandemicznych obostrzeń. To była nasza alternatywa dla biegów prowadzonych "na żywo". Mieliśmy zasadę, że nie będziemy przenosić naszych stałych wydarzeń w przestrzeń wirtualną, lecz szukać dla nich dogodnych terminów. A równocześnie chcieliśmy zorganizować imprezę, która pomoże ludziom wyjść z domów. Tak powstał pomysł na Run Forrest - mówi Agnieszka Badach, organizatorka wyzwania z jastrzębskiego Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Run Forrest od Morza do Tatr skierowano nie tylko do biegaczy, ale również do osób wędrujących po górach czy uprawiających nordic-walking - wszystkich, którzy chcą się ruszać. Liczył się każdy przebyty kilometr, składający się na symboliczną trasę z Władysławowa do Zakopanego.
W całości pokonało ją 591 zawodników, niektórzy kilkakrotnie. Wśród osób biorących udział w akcji, znalazł się również rekordzista, któremu udało się dokonać tego... 14-krotnie. Przekłada się to na 14 tysięcy przebytych kilometrów. Aby uzyskać pamiątkowy dyplom, wystarczyło jednak przejść "zaledwie" 100 kilometrów. Udało się to prawie tysiącu osobom. W turnieju miast zwyciężyło Jastrzębie-Zdrój, zajmując pierwszą spośród 341 pozycji.
Jak zapowiadają organizatorzy, ogromna popularność wyzwania zadecydowała, że prawdopodobnie zostanie ono ogłoszone ponownie.
- Przymierzamy się do akcji Run Forrest Come Back. O ile na początku szliśmy z Władysławowa na Kasprowy, o tyle teraz chcemy z Zakopanego wrócić do Władysławowa. Dzięki Run Forrest udało nam się zaktywizować mnóstwo osób, które wyrobiły sobie sportowe nawyki. One dzwonią do nas, pytają, co dalej... To dla nich chcielibyśmy zrobić drugą edycję Forresta - deklaruje Agnieszka Badach.
Obecnie chętni mogą wziąć udział w wyzwaniu "Best friends. Sztafeta przyjaciół".
Komentarze