Potem na świat przyszły moje dzieci. Widziałem naklejki z czerwonymi serduszkami na sprzęcie do badania słuchu i na urządzeniach, których przeznaczenia nawet nie znam. Moje postrzeganie się zmieniło.
Od kilku lat staram się brać czynny udział w finałach, jako jeden z tysięcy wolontariuszy. Staram się, ale nie zawsze się udaje. W zeszłym roku plany pokrzyżowała mi choroba.
Ten finał jest dla mnie szczególny. WOŚP zbiera w tym roku pieniądze na diagnostykę okulistyczną. Z własnych doświadczeń wiem, że zdecydowana większość osób kojarzy problemy ze wzrokiem z ostrością widzenia. Oko to bardzo skomplikowany mechanizm. Kiedy miałem 20 lat odwarstwiła mi się siatkówka. Okazało się, że mam genetyczne zwyrodnienie. Słabe okulary zacząłem nosić ledwie rok wcześniej. Problemem okazało się poważnie zdegenerowane dno moich oczu. Usłyszałem, że mam się liczyć z realną utratą wzroku w ciągu 10 lat. W ciągu kilku lat przeszedłem operację opasania jednego oka (mam wewnątrz głowy opaskę, która dociska dno oka do siatkówki), mam tzw. plombę w drugim oku. Kilkanaście razy miałem laserowane kolejne otwory powstające w delikatnej błonie neuronów, jaką jest siatkówka oka.
W wyniku operacji moje oczy straciły swój naturalny kształt, dlatego muszę nosić silne okulary. To jest efekt ratowania mojego wzroku, a nie przyczyna. W trakcie jednego z pobytów w szpitalu zaraziłem się zapaleniem rogówki. Efekt jest taki, że nie dosyć, że widzę przede wszystkim centralnie (jak koń w klapkach), to jeszcze mam martwe plamy na obrazie centralnym. Żyję i mam się dobrze, od wielu lat sytuacja jest stabilna. Nie prowadzę auta i jak wszyscy z niewidocznymi deficytami zdrowia napotykam na wiele nieprzyjemnych uwag.
Diagnostyka jest niezmiernie ważna. Od dziecka miałem ogromną ilość mętów na obrazie. Nikt nie odkrył dlaczego. Okazało się także, że nie tylko ja w rodzinie mam to zwyrodnienie. Na szczęście udało się zapobiec temu co mnie spotkało. Właśnie za sprawą diagnostyki.
Komentarze