Jastrzębski Węgiel
Jastrzębski Węgiel

W poniedziałek siatkarze Jastrzębskiego Węgla spotkali się na wspólnym treningu po dłuższej przerwie spowodowanej izolacją w związku z zakażeniami koronawirusem.
Ostatni mecz Jastrzębski rozegrał 25 stycznia, kiedy to przed własną publicznością wygrał 3:0 z mistrzem Belgii Knack Roeselare. Kilka dni po tamtym meczu u sześciu zawodników oraz jednego członka sztabu szkoleniowego stwierdzono zakażenia koronawirusem. – Dla mnie to była pierwsza izolacja. Przebyłem dwie mniejsze kwarantanny w zeszłym sezonie, ale wówczas za każdym razem byłem „negatywny”. Dopiero teraz po raz pierwszy wyszedł mi pozytywny wynik testu na koronawirusa. Więc mogę powiedzieć, że było to długie dziesięć dni, ale przynajmniej mogłem spędzić więcej czasu z rodziną. Trzeba zawsze patrzeć na te dobre strony – mówi Benjamin Toniutti, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.
Teraz przed Pomarańczowymi seria meczów co trzy dni. W środę jastrzębianie wyjeżdżają do Bułgarii na mecz Ligi Mistrzów. Spotkanie w Pazardżiku zaplanowano na czwartek na godz. 18:00 polskiego czasu. – Ważne jest to, że już uzyskaliśmy awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Mecz w Bułgarii może nam przede wszystkim posłużyć w odzyskiwaniu rytmu grania. Od dłuższego czasu nie mieliśmy styczności z grą, więc pojedziemy tam, by łapać ten rytm, łapać formę i uniknąć przy tym kontuzji. Przerwa związana z kwarantanną była długa, więc trzeba uważać. Ale na pewno pojedziemy do Bułgarii z nastawieniem na wygraną i kontynuowanie naszej serii zwycięstw – uważa Francuz.
Po powrocie drużynę z Jastrzębia czeka starcie ligowe u siebie ze Ślepskiem Malow Suwałki (13.02, godz. 14:45), następnie „domowy” pojedynek Ligi Mistrzów z VfB Friedrichshafen (16.02, godz. 18:00), później wyjazd do Zawiercia na mecz z Aluronem CMC Wartą (19.02, godz. 17:30). A dalej, zaległy mecz ¼ Pucharu Polski z Projektem Warszawa w Jastrzębiu-Zdroju (23.02, godz. 17:30), zaś w razie awansu - turniej finałowy PP we Wrocławiu w dniach 26-27.02.
– Ta izolacja to były jedne z moich najdłuższych „wakacji” w ciągu ostatnich dziesięciu lat! Ale takie siedzenie w domu nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Zdecydowanie wolę grę, nawet co trzy dni. I możliwość wykonywania swojej pracy, którą lubię – dodaje na zakończenie Ben Toniutti. (inf. JW.)

Komentarze

Dodaj komentarz