Ireneusz Stajer Olena Dobrovolska prezentuje siatkę wyplecioną dla ukraińskiego wojska
Ireneusz Stajer Olena Dobrovolska prezentuje siatkę wyplecioną dla ukraińskiego wojska

Ireneusz Stajer

„Splotę Ci amulet”, to akcja fundacji Nieobcy w Żorach, którą założyła asystentka międzykulturowa Alla Ożyjewska-Brożyna. Pomysł zrodził się w głowach trzech wolontariuszek z Ukrainy. Instruktorka wokalu Tetiana Szybałowa, która też jest członkinią fundacji, wcześniej zbierała pieniądze na zakup... balkonowych siatek ochronnych dla kotów, które wysyłała na Ukrainę. Tam, bynajmniej nie służyły one do wyłapywania dzikich czworonogów, ale kobiety wykonują z nich siatki maskujące dla wojska.

Siatki dla kotów

Psycholożka z Równego Katya Szapiłowa (teraz mieszka w Rybniku) zasygnalizowała, że wyplatanie siatek to prawdziwa arteterapia dla osób zestresowanych rosyjską agresją. Pozwala zrelaksować się, zdystansować od swoich problemów. Służy odzyskaniu równowagi psychicznej po wojennej traumie. Alla Brożyna z kolei zwołała zainteresowane osoby, razem z Tetianą znalazła sponsorów na zakup siatek i miejsce do ich wyplatania - w MOK-u. Wykonane przez uchodźczynie z Żor i Rybnika cztery siatki zostały już wysłane do brygad wojskowych w Obwodzie Lwowskim. Ukraińska armia podziękowała i prosi o dalsze dostawy.

- Szukamy sponsorów, żeby móc zakupić nowe siatki o wielkości 3 na 6 metrów, Koszt jednej to średnio 100 złotych. Potrzebne są także tkaniny, których pocięte kawałki zaplata się na siatce. Chcemy współpracować z krawcowymi czy producentami tekstyliów. Przyjmiemy resztki materiałów lub używane ubrania, które mają być naturalne, niegrube, nie mocno rozciągane, bez wzorów, ale w barwach naturalnych. Nie powinny też za bardzo namaczać się na deszczu. Chodzi o to, by pod wpływem wody nie stawały się zbyt ciężkie – apeluje Alla, której fundacja ogarnia całość.

W dostarczaniu materiałów dziewczyny z Ukrainy wspiera Żorskie Centrum Organizacji Pozarządowych. Fundacja Podzielmy się Dobrem oraz prywatni darczyńcy sfinansowali zakup części siatek. Można je dostać w sklepach zoologicznych. Potrzeby są jednak dużo większe.

Zamaskują czołg

Zaplatania trzeba się nauczyć. Na pierwszy warsztat, prowadzony przez Katyę Szapiłową, przyszło około 30 osób z Żor i Rybnika, wśród nich dzieci. Z czasem ubywało wolontariuszy, dwie najbardziej aktywne Ukrainki z Żor - Olena Dobrovolska ze swoją teściową Valentyną Tyschenko pracują codziennie. Przychodzą po południu i z pasją oddają się zaplanowanym czynnościom. Wymaga to pomysłowości, zręcznych dłoni i cierpliwości.

Kończą właśnie wyplatanie swojej trzeciej siatki, która wkrótce pojedzie na wschód. Panie nie zwalniają tempa, już planują następne. Bo wiedzą, że wojsko czeka na ich produkt. Wykonane z wysokiej jakości materiału - polietylenu o podwyższonej gęstości siatki, służą do maskowania obecności żołnierzy i uzbrojenia.

- Mogą ukryć przed okiem wroga całkiem sporych rozmiarów samochód, a nawet czołg – mówi Olena.

W swojej pracy Ukrainki wykorzystują używane materiały. Tną je na paski, które następnie zaplatają w odpowiednie wzory na siatce. Kolory tkanin muszą być zgodne z barwami, jakie spotykamy w przyrodzie. Dominują brązy, ciemna zieleń i odcienie szarości. Wszystko po to, żeby wróg nie wypatrzył wojskowych i ciężkiego sprzętu do działań ofensywnych.

Z Kijowa do Żor

Obie panie przyjechały do Żor pod koniec marcu, z ostrzeliwanego przez Rosjan Kijowa. Nieprzypadkowo trafiły na Śląsk.

- Już przed wojną, mój małżonek pracował w Żorach, więc ściągnął nas obie. Wcześniej, przez miesiąc żyliśmy w Kijowie pod ostrzałem rosyjskiej artylerii. To był straszny czas. 24 lutego, jak zaczęła się wojna, niebo nagle stało się jasne od wybuchów bomb, a huk był nie do wytrzymania. Na telefony komórkowe dostaliśmy informację o agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Mimo to, pojechałam do pracy. W następnych dniach pracowaliśmy już zdalnie – wspomina Olena.

Jej syn zawiózł partnerkę na zachód Ukrainy, gdzie jest stosunkowo bezpieczna. Sam wrócił do Kijowa.

Olena wcześniej przez 10 lat mieszkała w Mikołajowie na południu Ukrainy. To blisko 500-tysięczne miasto nad rzeką Boh, bombardowane od dwóch miesięcy przez najeźdźców amunicją kasetową i rakietami. Sytuacja jest tam dzisiaj bardzo trudna.

- W Mikołajowie zostali moi rodzice. Pragną ewakuować się na zachód. Chcę ich zabrać do siebie, do Żor. Starszy brat także jest w Mikołajowie i na razie nie wybiera się na zachód. Młodsza siostra przebywa w Kijowie – opowiada Olena, która wiele lat wcześniej opuściła Mikołajów na rzecz Kijowa. W stolicy otrzymała bowiem dobrą propozycję zatrudnienia w banku.

Mistrzyni akrobatyki

Warto wiedzieć, że Olena osiągnęła wiele w sporcie. Jest mistrzynią akrobatyki sportowej. Prestiżowy tytuł zdobyła jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, jako 14-latka. Znana była wówczas pod panieńskim nazwiskiem – Glazko. Treningi zaczęła w wieku pięciu lat, zdobywając kolejne szczeble akrobatycznego wtajemniczenia. Z powodzeniem startowała w czempionatach Ukrainy. Dodajmy, że akrobatyka sportowa zawsze cieszyła się u naszych wschodnich sąsiadów ogromnym powodzeniem. Ukraińcy sięgali po najwyższe laury w ZSRR i za granicą.

- Trzy najmocniejsze ośrodki w tej dyscyplinie sportu były w Kijowie, Mikołajowie i Winnicy. Startowałam w zawodach do 18. roku życia – uśmiecha się sympatyczna Ukrainka.

Zdobyła uprawnienia trenerskie. Szkoliła dzieci, niektóre z nich wygrywały ważne zawody. Jedna z podopiecznych Oleny została mistrzynią międzynarodową. Syn naszej Ukrainki także był sportowcem – grał w piłkę nożną, najpierw w Torpedo Mikołajów, a następnie w kijowskich klubach.

Prowadziła także w Mikołajowie sklep (butik) z zagranicznymi ciuchami.

- Jeździłam po nie do Turcji i do Polski – zaznacza Ukrainka.

Olena uczy się polskiego, planuje zmienić zawód i zostać w Polsce. Natomiast jej teściowa Valentyna Tyshchenko po wojnie chciałaby wrócić do ojczyzny. Aby to stało się możliwe, Ukraińcy muszą wyprzeć rosyjskie wojska ze swojego terytorium.

Zaproszenia

- Jeśli macie trochę czasu i chęci, przyjdźcie do MOK-u wyplata siatki dla ukraińskiego wojska. Dziewczyny są tu codziennie, w godzinach pracy placówki. Olena pokaże, jak to się robi – zachęca Alla Brożyna. Dodajmy, że dwie siatki zrobiły w ośrodku Olimpia w Kamieniu Ukrainki z Rybnika, trzy siatki - dziewczyny z Żor.

Olena Dobrovolska chętnie poprowadziłaby zajęcia z akrobatyki sportowej dla dzieci z Polski. W sprawie ewentualnego angażu można się kontaktować z fundacją Nieobcy lub Żorskim Centrum Organizacji Pozarządowych.
 

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz