Jednostronny szczyt


Niezwykle rzadko zdarza się, by na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodziły przy stanie 8:0. Tymczasem w meczu dwóch najlepszych do tej pory drużyn ekstraklasy tak się stało. Jastrzębianie w żaden sposób nie potrafili poradzić sobie z odbiorem zagrywki Mariusza Wlazłego. Nawet jak to się udało, to fiński rozgrywający Petteri Laurilla gonił piłkę niemal po całym boisku. Trener Prielożny robił, co mógł. Szybko wykorzystał przysługujące mu przerwy, ale nie odmienił losów seta. Jego zawodnicy popełniali błąd za błędem. W ich wyniku gospodarze zdobyli w pierwszym secie aż 13 punktów!Również początek drugiej partii był w wykonaniu zespołu Jastrzębskiego Węgla nieudany. Po raz pierwszy trener Prielożny o czas prosił już przy stanie 1:4. Jastrzębianie cały czas musieli odrabiać straty. Udało im się to, głównie za sprawą świetnie grającego Plamena Konstantinowa, w końcówce drugiej partii. Od stanu 22:17 nasi zawodnicy zdobyli pięć punktów z rzędu. W końcówce górę wzięła jednak większa siła rażenia Skry. Andrzej Stelmach rozgrywał raz do Wlazłego, raz do Michała Winiarskiego. Laurilla wszystkie piłki adresował w tym czasie do Konstantinowa. Bułgar kończył ataki mimo potrójnego bloku rywali. W końcu jednak musiał się pomylić.W Trzecim secie jastrzębianie po raz pierwszy (i jedyny) objęli prowadzenie. Po ataku Szymańskiego prowadzili 17:16 i wydawało się, że znaleźli sposób na drużynę gospodarzy. Niestety rywale świetnie grali w obronie. W dodatku bardzo nierówno zagrał tym razem Grzegorz Szymański. Sprowadzony z Częstochowy reprezentacyjny atakujący zawodził w decydujących momentach. Atakował w aut lub jego uderzenie powstrzymywał blok rywali. W efekcie zespół Skry w końcówce „odskoczył” na 23:20 i tej przewagi nie oddał do końca. Mecz zakończył atakiem po bloku Wlazły.– Mogę tylko pogratulować drużynie Skry zwycięstwa. Widać, ze ten zespół nieprzypadkowo świetnie spisuje się w Lidze Mistrzów. Nasza gra była dziś daleka od ideału – mówił po meczu trener Prielożny.(AK)

Komentarze

Dodaj komentarz