Materiały prasowe LKS Lyski, trzecia ligowa drużyna w kraju. Od lewej: Łukasz Wojaczek, Grzegorz Wojaczek, Dawid Michalski, Klaudiusz Wojaczek i Mirosław Szulik
Materiały prasowe LKS Lyski, trzecia ligowa drużyna w kraju. Od lewej: Łukasz Wojaczek, Grzegorz Wojaczek, Dawid Michalski, Klaudiusz Wojaczek i Mirosław Szulik

W poprzedni weekend wszystkie ligi centralne rozegrały dwie ostatnie kolejki i już wszystko jest jasne. Liczyliśmy na więcej, wyglądało zresztą na to, że awans wywalczą nie dwie drużyny, ale ze dwa razy tyle, niestety aspiracje muszą poczekać. Podsumowanie tradycyjnie zaczynamy od ekstraklasy, w której zawodnicy z naszego regionu odnieśli wielki sukces. LKS Lyski, bo o nim mowa, znowu znalazł się w gronie najlepszych teamów pierwszoligowych, zajmując trzecie miejsce na pudle i sięgając po tytuł drugiego drużynowego wicemistrza kraju.

W gronie najlepszych

Lyseccy gracze w ekstraklasie zaczęli występować w 2017 roku i od tej pory trwa ich dobra passa, choć sukcesy mają z reguły co dwa lata. Już na koniec inauguracyjnego sezonu w pierwszej lidze stanęli na podium, zajmując drugie miejsce. Dwa sezony później uplasowali się na trzeciej pozycji, w 2021 roku (w 2020 z powodu pandemii w rozgrywkach nastąpiła przerwa) znowu zajęli drugie miejsce, a w tym znowu trzecie. Zawsze wyprzedzał ich Amicus KWK Staszic Katowice, który od lat króluje w pierwszej lidze, w 2019 roku także GKS Dąb Gaszowice (wtedy drugi), a teraz również LKS Jedność 32 Przyszowice (drugi).

Od początku tego sezonu LKS Lyski szło dobrze. Po czwartej kolejce ligowej był na szóstym miejscu, a po piątej wyszedł na trzecie i już go nie oddał. W ostatnim, szóstym rozdaniu, ugrał aż 13099 punktów, a więc zrobił doskonały wynik. W obu ostatnich kolejkach wystąpił w najsilniejszym składzie: Grzegorz, Klaudiusz i Łukasz Wojaczkowie (ojciec i dwaj synowie), Dawid Michalski oraz Mirosław Szulik jako rezerwowy. Szkaciorzom z Lysek życzymy, żeby na koniec nowego sezonu udało się im przełamać dominację Amikusa i wygrać ekstraklasę!

Podwójny awans

Powód do dumy dały nam Asy Wisus Żory IV i U Walka Gotartowice. które wywalczyły awans do trzeciej ligi. Dość nieoczekiwanie, gdyż przez długi czas jedynym faworytem z naszego regionu była Przyszłość Rogów, która prowadziła w tabeli czwartej ligi od początku sezonu. Wydawało się więc, że awans ma raczej pewny. Sytuacja zmieniła się po piątej kolejce, a po szóstej na prowadzenie wyszły Asy Wisus Żory IV, na drugiej pozycji uplasował się U Walka Gotartowice, na trzeciej Krojc Krzyżanowice, a dopiero na piątej Przyszłość Rogów.

Niestety premiowane awansem były tylko dwa miejsca. W piątej kolejce Asy Wisus Żory IV wystąpiły w składzie Wiesław Kopacz, Krzysztof Górecki, Joachim Grodoń i Marian Grzegorzczyk, w szóstej kolejce pierwszy z panów siadł na rezerwie, a jego miejsce zajął Stanisław Bogusławski. Barwy U Walka w piątej kolejce reprezentowali Zbigniew Domagała, Stanisław Lech, Bolesław Kuś i Jerzy Załęcki, a w szóstej kolejce dwóch pierwszych panów zastąpili Walenty Stajer i Adam Benisz.

Bilans strat

Teraz pora na mniej przyjemną część podsumowań, czyli spadki. Z pierwszej ligi odpadną Silesia Rybnik i Asy Wisus Żory, z drugiej GOKiR Połomia, Walet Pawłowice i LKS Górki Śląskie, z trzeciej TKKF Skat Racibórz i KWK 1 Maja Wodzisław Śląski, a z czwartej Rybnik Furkida III i Czarni Gorzyce. Największy dorobek ma Silesia Rybnik, jedna z najstarszych drużyn w kraju, która nieraz wygrywała ekstraklasę, a występowała w niej od 1986 roku, z przerwą na lata 2013-2014, po spadku na niższy szczebel. – Wtedy udało nam się wrócić po dwóch latach, ciekawe, ile teraz będziemy w drugiej lidze – zastanawia się Wojciech Bartosik, szef klubu i zawodnik.

Silesii w tym sezonie szło kiepsko, ale też ma kłopoty kadrowe, bo już nie wszyscy starsi zawodnicy dają radę w lidze. – Zabiegamy o nowych graczy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – zastrzega Wojciech Bartosik. Dodajmy, że jego ekipa spada niefortunnie – z dziewiętnastej pozycji, tymczasem zajęcie osiemnastej dawało jeszcze utrzymanie. O wielkim pechu można mówić w przypadku Fortecy Świerklany, która znalazła się o jedno miejsce od awansu do pierwszej ligi. Dodajmy, że od 1993 roku występowała w ekstraklasie i też ją wygrywała, a cztery lata temu spadła do drugiej ligi i nie może wrócić do pierwszej.

Jak pech, to pech

Jak na ironię, w tym sezonie Forteca prowadziła w tabeli drugiej ligi od kilku kolejek, ale po szóstym rozdaniu spadła na trzecią pozycję, przegrywając awans o 102 punkty! Trudno nie odnieść wrażenia, że ten zespół jest największym przegranym sezonu. – Nie możemy wrócić do pierwszej ligi, choć bywaliśmy o krok. Już nieraz przecież zabrakło nam paru punktów – ubolewa Bolesław Gajda, kapitan drużyny. Oby w przyszłym sezonie obie ekipy miały więcej szczęścia, zwłaszcza że do ekstraklasy będzie awansować jeszcze trudniej niż było teraz.

Z nowym rokiem zaczyna się bowiem reorganizacja ligi centralnej, która będzie polegała m. in. na okrojeniu każdego szczebla o pięć zespołów, a więc do 20. – Na pierwszy ogień idzie ekstraklasa, z początkiem 2024 roku ograniczeniu ulegnie liczba drużyn w drugiej lidze, w 2025 w trzeciej lidze, a w 2025 w czwartej. Do tego czasu czwarta liga być może się wykruszy – wyjaśnił nam Eugeniusz Cyran, wiceprezes PZSkat ds. sportowych i wiceprezes okręgu Śląsk Południe. Jasno z tego widać, że konkurencja będzie większa, choć na razie dotknie tylko drugiej ligi, do której spadło aż siedem dobrych zespołów i każdy będzie chciał awansować.

Kto miał szczęście

Na szczęście nie wszyscy mają pecha. Tak jest np. w przypadku wspomnianej ekipy U Walka Gotartowice. – Drużynę rok temu wykluczono z czwartej ligi, bo nie wystawiła składu na rozgrywki, mimo to została dopuszczona do baraży i dzięki nim wróciła na czwarty szczebel, a teraz awansowała – zauważa Stanisław Niemiec, prezes okręgu Rybnik. Dodajmy, że team U Walka gra w innym składzie, wzmocnionym przez zawodników byłego już Górnika Boguszowice, który przestał istnieć z końcem zeszłego roku. Pewnie i dzięki temu dobrze poszło mu w obecnym sezonie. Oby równie dobrze poszło wszystkim ekipom, które myślą o awansie.

Elżbieta Piersiakowa

Galeria

Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz