Z jednej strony niepokój budzi coraz ostrzejsza, antyniemiecka retoryka PiS, która marnotrawi cały dorobek pojednania, z drugiej brak zdecydowania Berlina wobec wojny i opieszałość w dostarczaniu broni powodują uzasadnioną krytykę zachodniego sąsiada. Wyraźnie widać, że te dwa czynniki pogorszyły wizerunek Niemców w oczach Polaków i to niezależnie od poglądów politycznych.
Nie mam żadnej wątpliwości, że temat niemiecki będzie jednym z głównych elementów agresywnej kampanii wyborczej. Prezes PiS co rusz ostrzega przed niemieckimi planami zdominowania Unii Europejskiej, mówi o wzięciu Polski „pod niemiecki but”. Zupełnie nie dostrzega faktu, że wróg jest w Moskwie, a nie w Berlinie i Brukseli i to ze Wschodu płynie największe zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa.
Wywołując wojnę w Ukrainie, Putin mocno przeliczył się w kwestii solidarności i jedności Europy. To chyba największe zaskoczenie i sukces ubiegłego roku. Okazało się, że pomimo rozbieżnych interesów kraje Unii Europejskiej oraz USA potrafiły wspólnie przeciwstawić się agresorowi ze wschodu, stanąć ramię w ramię i wspierać Ukrainę. Rosja straciła Europę, od której uzależniła swoją gospodarkę, a Niemcy, czy Francja dokonały rewizji swojej polityki zagranicznej. Na lidera Europy Środkowo-Wschodniej wyrastają Czechy (a nie Polska), która wzorowo pokierowała pracami Unii w okresie swojej prezydencji.
Przyszłość Polski i młodego pokolenia uzależniona jest od naszej pozycji w strukturach NATO i Unii Europejskiej. Rząd PiS obrał kurs konfrontacji z Komisją Europejską. Notoryczne łamanie praworządności i brak reform w sądownictwie spowodowały zablokowanie miliardów euro tak potrzebnych naszemu krajowi. Krajowy Plan Odbudowy już dawno mógł być realizowany, a miliardy euro mogły zostać wpompowane w naszą gospodarkę. Zamiast tego płacimy jako podatnicy milion euro kary dziennie, ponieważ minister Ziobro mimo znikomego poparcia dla swojej partii jest potrzebny prezesowi Kaczyńskiemu dla utrzymania większości.
W Nowy Rok wchodzimy ze starymi problemami. Eksperci przestrzegają przed inflacją, która ma przekroczyć w pierwszym kwartale 20%. Ceny gazu i energii wydrenują dodatkowo kieszenie Polaków. Rząd jednak będzie zaklinał rzeczywistość i wynajdywał tematy zastępcze, obarczając winą za wszystkie niepowodzenia Tuska, który od ponad ośmiu lat nie jest już premierem.
Strach przed przegraną w jesiennych wyborach sprawi, że to będzie brutalny rok w polityce. Nie zmienia to faktu, że tegoroczna jesień pachnie optymizmem, bo daje realną szansę na zmianę fatalnych rządów i powrót do normalności. I tego wszystkim życzę.
Komentarze