UM Żory
UM Żory

Pomysłodawcą waloryzacji diet był m.in. radny Kazimierz Dajka i on też najmocniej lobbował za podwyżką. W kontrze, powołując się na wysokie zadłużenie tegorocznego budżetu Żor, stanął radny Józef Sobik, który sam w przeszłości szefował radzie sołeckiej Rownia.

- Jestem zaskoczony - mówił - decyzją Komisji Rozwoju Gospodarczego i Budżetu, która dała zielone światło dla podwyżki diet zarządów dzielnic w tak trudnej sytuacji finansowej naszego miasta. Pracownikom urzędu chcemy podnieść płace o 13 procent, a przewodniczącym zarządów aż o 28,5 proc. Proponuję radnym, by to przemyśleli - mówi Józef Sobik.

Radny Kazimierz Dajka przemyślał i tak skontrował wywód Sobika:

- Nie uważam, by proponowana dieta, jaką chcemy zaoferować ludziom, którzy poświęcają swój prywatny czas na działalność społeczną, załamała nasz budżet. A jeśli już mówimy o budżecie, to zastanówmy się nad naszymi (radnych) dietami, bo to są już konkretne pieniądze - Kazimierz Dajka.

Emocje tonował przewodniczący Rady Miasta, Piotr Kosztyła. Przewodniczący zarządów dzielnic przekonywał, pracują społecznie, a propozycja podwyżki ich diet wynika ze wzrostu kosztów funkcjonowania, w tym przede wszystkim ceny paliw. A poza tym, wyliczał Kosztyła, 100 złotych podwyżki razy 12 miesięcy w roku i pomnożone przez 15 żorskich dzielnic daje w sumie zaledwie 18 tys. złotych rocznie. Od takiego obciążenia budżet się nie zawali.

Radni uwierzyli zapewnieniom szefa rady i zatwierdzili nową, 450-złotową dietę dla przewodniczących zarządów dzielnic Żor.

Komentarze

Dodaj komentarz