W ostatnich dniach mogliśmy usłyszeć i przeczytać wiele o kolejnych aferach finansowych firmowanych przez ministerstwa bądź też agencje rządowe. I tak do dyskusyjnych dofinansowań z cyklu willa plus doszły afery dotacyjne firmowane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Instytucja ta odpowiada między innymi za rozwój innowacyjności w Polsce, a także z zasady powinna finansować badania i rozwój, obszary tak potrzebne w budowaniu nowoczesnej Polski. Tymczasem w jednym z konkursów noszącym nazwę „Szybka ścieżka – innowacje cyfrowe”, doszło do wątpliwego rozdawania dotacji. Stało się tak w wyniku ogłoszenia wyników konkursowych. Na liście projektów rekomendowanych do dofinansowania znalazła się aplikacja złożona przez firmę założoną na 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, a jej kapitał zakładowych wyniósł 5 tysięcy złotych… Podmiot ten został założony przez młodego człowieka w mieszkaniu prywatnym. Druga kontrowersja dotyczyła innej firmy, która ma otrzymać 123 miliony złotych dotacji. Teraz sprawą być może zajmie się Najwyższa Izba Kontroli oraz Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Oczywiście Narodowe Centrum Badań i Rozwoju broniło się, twierdząc, że umowa o dofinansowanie nie została jeszcze zawarta, jednak sytuacja umieszczenia projektów na liście z rekomendacją do dofinansowania już budzi spore kontrowersje. Naukowcy, przedsiębiorcy, innowatorzy często pracują przez całe życie, by zgłosić swoje rozwiązanie do dofinansowania przez NCBiR. Zaistniałe kontrowersje z pewnością nie zbudują zaufania do transparentności w udzielaniu dotacji przez agencje rządowe. Partia rządząca tonie, co powoduje najgorsze z możliwych zachowań niektórych działaczy, a także sprzyja nadużyciom. Kwestie dotacji dla sprzyjających władzy fundacji i stowarzyszeń rozpoczęło ministerstwo zajmujące się kulturą, jednak widać godnych naśladowców. Minister Czarnek broniąc się w Sejmie przed zarzutami opozycji w sprawie dotacji na wille wspomniał o przykładzie Warszawy, w której rzekomo rozdaje się publiczne pieniądze na „uliczne bandy”. W odpowiedzi prezydent Trzaskowski wskazał, że z dofinansowań w stolicy skorzystały organizacje społeczne oraz między innymi żłobki i kluby dziecięce. W ten sposób odniósł się do propagandy rozsiewanej przez ministra Czarnka. Sejm stał się zakładnikiem telewizji publicznej, bo od dawna rządzący wychodząc na mównicę sejmową nie mają zamiaru wyjaśniać rzeczywistości i uspokajać społeczeństwa, a ich celem jest sianie nieprawdy i propagandy, którą później wykorzystują media publiczne.

Komentarze