Prezes Płaczek (dla kolegów z PZSkat pan Rysiek lub Rysiek) urodziny obchodził 16 kwietnia, ale ten dzień zarezerwował dla najbliższych. Turniej odbył się tydzień później. – Spotkaliśmy się w OSP w Markowicach. W sali w Górkach Śląskich, gdzie mamy treningi sekcyjne, byśmy się nie zmieścili – tłumaczy jubilat. Jak dodaje, turnieje urodzinowe to nic niezwykłego w PZSkat. On sam robił taką imprezę drugi raz w życiu. Pierwszy raz zorganizował ją z okazji 60. urodzin, ale jedynie dla kolegów z sekcji. Teraz zaprosił już ludzi z całego Śląska Południe. – Przyjechał zarząd, prezesi klubów i zwykli szkaciorze. Bardzo im za to dziękuję – podkreśla pan Rysiek.
Jak wspomina, ze skatem stykał się od dziecka, jako że jego tata i wujkowie byli grający, ale jakoś go to nie interesowało. Wszystko zmieniło się, gdy miał 19 lat i poznał przyszłą żonę. – Zaczęliśmy grywać z teściem, ze szwagrami i tak mnie to wciągnęło. Moim pierwszym klubem był nie istniejący już Energetyk Rybnik – wspomina pan Rysiek, który ze skata bierze to, co w nim najlepszego, a więc m. in. jego otwarcie na świat. Często powtarza, że gdyby nie nie wielkie imprezy typu mistrzostwa globu, nigdy by tyle nie zwiedził.
– Byłem w Kapsztadzie, Paragwaju czy Las Vegas, ale to skat dał impuls, żeby tam pojechać. Do Las Vegas siedem lat temu zabrałem nie tylko żoną, ale też wnuczkę i wnuka, którzy mieli po 16 lat. Dla nich to była podróż życia – stwierdza jubilat, który od blisko 30 lat jest prezesem sekcji skatowej LKS Górki Śląskie. Ostatni okres nie jest niestety dobry dla klubu. Kilku szkaciorzy zmarło, sporo się wykruszyło, w efekcie na placu boju zostało pięciu graczy. Z tego względu teraz prezes nie zgłosił do rozgrywek drugiej drużyny, która rok temu awansowała do czwartej ligi. Co gorsza pierwszy skład, który występował w drugiej lidze, spadł na trzeci szczebel.
– Na sekcyjne przychodzi do nas sporo ludzi, ale nikt nie chce grać w lidze, bo wiąże się to z zajętymi weekendami. Życzyłbym sobie zatem zdrowia i samozaparcia, żeby utrzymać klub, pozyskać nowych członków, mieć siłę i do działania, i do grania. Skat to przecież doskonały trening umysłowy– podsumowuje pan Rysiek. Dodajmy, że jubilat potrzebuje werwy nie tylko do pracy w PZSkat. Prowadzi bowiem firmę, która zajmuje się utrzymaniem dróg krajowych oraz wałów przeciwpowodziowych na terenie powiatów raciborskiego i wodzisławskiego.
Turniej urodzinowy wygrał Edward Cisek (Herkules Rydułtowy, 2752 pkt), drugie miejsce zajął Grzegorz Wojaczek (LKS Lyski, 2722 pkt), a trzecie Wojciech Pielacz (GKS Dąb Gaszowice, 2582 pkt). Zwycięzca otrzymał piękny puchar, a wszyscy najlepsi nagrody regulaminowe. Wystartowały 43 osoby. Organizatorem był LKS Górki Śląskie, kierownikiem Ryszard Płaczek, a sekretarzem i sędzią Eugeniusz Cyran.
Komentarze