Nie potrafię sobie logicznie wytłumaczyć, dlaczego kopalnie i elektrownie węgla brunatnego w Czechach i Niemczech są miłe i przyjazne środowisku naturalnemu a Turów jest odpowiedzialny za całe ekologiczne zło tego świata.
Tuż przy naszej granicy węgiel brunatny wydobywają z tych samych złóż, zarówno Niemcy jak i Czesi. Kopalnia w Turowie jest jedną z najmniejszych w całym regionie, zdominowanym przez kompleksy energetyczne naszych południowych i zachodnich sąsiadów. Działające tam odkrywki są zlokalizowane zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Turowa i kilkaset metrów od polskiej granicy. Zarówno Czesi jak i Niemcy węgiel brunatny wydobywają w formie odkrywkowej i spalają go w ten sam sposób w swoich elektrowniach. Porównując to do Turowa, można z pełną odpowiedzialnością oświadczyć, iż nie ma żadnych istotnych różnic technologicznych. Podobnie jest z oddziaływaniem na środowisko, chyba że ktoś naprawdę wierzy w cudowne moce niemieckich i czeskich kopalń oraz elektrowni.
Ani TSUE, ani Komisji Europejskiej jakoś nie przyszło do głowy, aby zamykać jakiekolwiek kopalnie w Niemczech czy Czechach. Tymczasem u naszych zachodnich sąsiadów działa coraz więcej kopalń i obecnie blisko połowa energii produkowana jest tam z węgla. Komisja nie zabierała głosu, gdy w Niemczech przed pandemią otwierano kolejną elektrownie zasilaną węglem brunatnym. Nawet Zieloni są wyjątkowo oszczędni w protestach przeciwko węglowi na terenie Niemiec. Natomiast uznają za stosowne wypowiadać się na temat tego, co dzieje się w Polsce.
Nasi zachodni sąsiedzi już od lat uchodzą za wzór zielonej transformacji i przyglądając się danym statystycznym trzeba przyznać, iż jest to nie lada osiągnięcie, tyle że głównie wizerunkowe, czyli PR-owe. Jakoś nie może się przebić do społecznej świadomości fakt, iż to właśnie Niemcy odpowiadają za połowę unijnego wydobycia węgla brunatnego. To jest trzy razy więcej niż w Polsce. Należy przy tym pamiętać, iż ten rodzaj węgla w dużej mierze wykorzystywany jest do produkcji energii elektrycznej w państwie, w którym został wydobyty. Dlatego handel tym surowcem praktycznie nie istnieje.
Można by pomyśleć, iż w sporze o Turów chodzi jedynie o twarde interesy ekonomiczne i wygaszanie narodowej energetyki, w celu uzależnienia naszego kraju od zagranicznych dostaw energii. Na szczęście wiemy, iż turowska nagonka jest jedynie przejawem zdrowej troski o Polską ekologię, którą to Czesi i Niemcy proponują nam kosztem degradacji własnego środowiska naturalnego, przez tamtejsze „brunatne” kopalnie.
Grzegorz Matusiak
Komentarze