Od kilku dni naszą społeczno-polityczną debatę zdominowały informację dotyczące handlu wizami przez resort Spraw Zagranicznych, choć jak twierdzi prezes Jarosław Kaczyński „to żadna aferka”. Niestety wszystko wskazuje na to, że jest zupełnie inaczej, a rząd PiS po raz kolejny dał słowu hipokryzja nowe oblicze.
Europejskie media, zamiast rozpisywać się o sukcesach naszych siatkarzy i zdobyciu Mistrzostwa Europy, rozpisują się o „mistrzostwach” w handlu wizami i zwiększonego sprowadzania do Polski imigrantów. „Skandal w antyemigracyjnym i populistycznym rządzie” to tylko jeden z wielu tytułów, które ukazały się w europejskiej prasie. Cóż… kolejny „sukces” rząd PiS tym razem wizerunkowy. Podobnie jak Państwo, jestem przekonany, że nie takiej „reklamy” nam potrzeba. Ale właściwie, na czym polega ów skandal?
W ogromnym skrócie zgodnie z medialnym przekazem pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych pod skrzydłami Wiceministra Piotra Wawrzyka stworzyli nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Tak tych samych, którymi PiS straszy w kampanii wyborczej. Na polecenie wiceministra polscy dyplomaci wydawali wizy wskazanym przez niego imigrantom. Jak podają dziennikarze Onetu, do konsulatów trafiały listy z dziesiątkami i setkami nazwisk m.in. z takich miast jak: Rijad, Islamabad, Mumbaj, New Delhi, Bangkok, Singapur, Hongkong, Manilę i Tajpej po Abudżę oraz Dar-es Salam. Ta historia ma również swój tragikomiczny wątek. Amerykańskie służby ostrzegły polskie władze o powstałym kanale przerzutowym nielegalnych imigrantów, powiązanych z ludźmi wiceministra. Imigranci z Indii udawali ekipy filmowe ze stolicy azjatyckiego przemysłu filmowego – Bollywood. Jedna z takich grup przyjechała do Polski, potem znalazła się w Meksyku, z którego próbowała dostać się do USA. Warto w tym miejscu wspomnieć o firmach pośredniczących w wydawaniu wiz dla imigrantów, z którymi ministerstwo podpisało umowy. Wśród nich były również te zarejestrowane w Moskwie i Mińsku.
Wszystko miało odbyć się „po cichu”, a sprawa jak zwykle zamieciona pod dywan, który w tym wypadku musiał mieć spore rozmiary. Na szczęście mamy jeszcze niezależnych dziennikarzy, którzy swoją pracę wykonują nie pod dyktando partyjnego przekazu. Z całej tej afery związanej z handlem wizami wyłania się ponury obraz działania naszego państwa nie tylko na naszym podwórku, ale również na arenie międzynarodowej. To już nie jest chaos i bałagan, tylko zaplanowana działanie, które dyskredytuje pozycję Polski na arenie międzynarodowej. To równie przejaw ogromnej hipokryzji Prawa i Sprawiedliwości, którą wielokrotnie podkreślał przewodniczący Donald Tusk. Mówił, że partia rządząca chce przyjąć setki tysięcy migrantów, a jednocześnie forsuje referendum w sprawie przyjmowania uchodźców i straszy Polaków „obcymi". Rodzi się pytanie, czy właśnie w taki sposób rząd chce dbać o nasze bezpieczeństwo? Czy z każdym tematem stosuje podwójne przekazy: jeden pod wybory dla pozytywnego wizerunku stawiając się w roli obrońcy narodu, a drugi pod własne brudne interesy?
Krzysztof Gadowski
Komentarze