Zasilki pod paragrafem
Zasilki pod paragrafem


Wiosną 2004 roku, przypomnijmy, Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu zainteresowała się kwestią zasiłków i dodatków pielęgnacyjnych oraz opiekuńczych, które otrzymywali pensjonariusze Wojewódzkiego Zakładu Lecznictwa Odwykowego i Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Gorzycach, a także ich opiekuni prawni. Pieniądze pochodziły z budżetu państwa, ale te, które wypłacał OPS, zostały przekazane za pośrednictwem wojewody, a reszta ZUS-u. Z tego powodu sprawę podzielono na dwa wątki. OPS-owskim zajęła się jednostka wodzisławska, drugi przekazano Prokuraturze Rejonowej w Rybniku, bo oddział ZUS-u mieści się w tym mieście. O ile jednak pierwsze śledztwo zakończyło się postawieniem w stan oskarżenia dwóch urzędniczek, o tyle drugie umorzono.Dwie oskarżoneProceder w OPS-ie miał miejsce w latach 1999-2002, a zawiniły kierowniczka Alina O. i jej zastępczyni Dorota P. Obie wypłacały zasiłki na podstawie zapisów ustawy z 1 grudnia 1994 roku, choć 1 stycznia 1999 roku weszły w życie nowe akty prawne, wedle których pieniądze nie przysługują osobom przebywającym w placówkach typu WOLO czy ZOL. Wyjątek stanowią ci, za pobyt których płaci rodzina. Jak ustaliła prokuratura z pomocą regionalnej izby obrachunkowej, Alina O. wypłaciła nieprawnie ponad 209 tys. zł, a jej zastępczyni ponad 207 tys. zł. Obie tłumaczyły, że nie zauważyły zmiany z w przepisach, gdyż nie miały dostępu do stosownych dokumentów. OPS dostrzegł swoją pomyłkę dopiero w listopadzie 2001 roku. Alina O. zaraz wydała decyzję o odmowie dalszej wypłaty zasiłków, ale potem przez jakiś czas nie było jej w pracy.Wszystkie obowiązki przejęła Dorota P., która mimo wiedzy o zmianach dokonała jeszcze przelewów na kwotę ponad 29 tys. zł. Szefowa po powrocie zwolniła ją za to dyscyplinarnie, sama została zdegradowana do funkcji pracownika socjalnego po wyjściu afery na jaw. Straty skarbu państwa, reprezentowanego przez wojewodę, sięgnęły blisko 450 tys. zł. Pieniądze trafiły do ponad stu osób. Żadna z urzędniczek nie odniosła korzyści z pomyłki, śledczy wyszli jednak z założenia, że jako funkcjonariuszki publiczne powinny śledzić nowelizację przepisów, a we wrześniu 2004 roku skierowali do sądu akt oskarżenia. Byłej kierowniczce postawiono zarzut działania nieumyślnego, jej zastępczyni i nieumyślnego, i umyślnego.Wojewoda egzekwujeZ początkiem zeszłego roku, jeszcze przed rozpoczęciem procesu, wojewoda zażądał od gminy zwrotu całej kwoty. Urzędnicy usiłowali bronić samorządowej kasy, bo budżet był już uchwalony i nie było w nim takiej sumy, poza tym nie czują się winni. Jak tłumaczyli, OPS podlega gminie, ale ona nie miała możliwości sprawowania bezpośredniego nadzoru nad tym, co dzieje się z pieniędzmi na zasiłki, bo jest to kompetencja wojewody, a tu z jego strony wystąpił brak kontroli. Poza tym pieniądze trafiły tam, gdzie miały iść, czyli do ludzi, bo była to dotacja celowa, którą wykorzystano zgodnie z przeznaczeniem. Gospodarz województwa nie uznał jednak tych argumentów.Samorząd odwołał się więc do ministra finansów, ale nie zdziałał nic. – W tej sytuacji wystąpiliśmy o umorzenie spłaty dotacji i odsetek ze względu na ważny interes społeczny – wyjaśnia skarbnik Bernadeta Grzegorzek. Ostatecznie wojewoda podarował 50 proc. sumy z odsetkami. Resztę trzeba oddać. Spłatę rozłożono na 10 równych rat, które Gorzyce uiszczają od 30 września zeszłego roku. Mają uregulować wszystko do końca 2007 roku. Jak podkreśla pani skarbnik, nie jest to rozwiązanie satysfakcjonujące, ale nie ma już od niego odwołania. Gmina ma tym większe powody do rozgoryczenia, że ona płaci za błędy w OPS-ie, ale ZUS nie poniesie sankcji, choć wypłacał zasiłki po staremu jeszcze w chwili podjęcia śledztwa, czyli w lipcu 2004 roku.Wiedzieli, ale...Zaniechał tych praktyk dopiero w dwa miesiące później. Pracownicy oddziału rybnickiego tłumaczyli, że wcześniej nie mieli takiej możliwości, bo mimo nowelizacji ustawy nikt nie zweryfikował podstaw do wypłacania świadczeń. W tej sytuacji prokuratura zwróciła się do oddziałów ZUS-u w całym województwie śląskim. Stwierdziła, że nigdzie nie dokonano takiej weryfikacji. System komputerowy nie dawał zresztą możliwości ani wydania decyzji o wstrzymaniu wypłaty świadczeń, ani o ich zwrocie. Prokuratura natknęła się nawet na okólnik centrali zalecający zaniechanie domagania się zwrotu pieniędzy.Po miesiącach śledztwa, które zaskutkowało zgromadzeniem aż 28 tomów akt, prokuratura uznała, że aprobanci (pracownicy zajmujący się wypłacaniem zasiłków), a także ich przełożeni nie dopełnili swoich obowiązków, lecz z uwagi na brak możliwości przypisania im winy nie popełnili tzw. przestępstw urzędniczych. Nie wiedzieli bowiem, że chodzi o ogromne kwoty, nie mieli rozeznania, jak się zachować, bo nie przeszli żadnych szkoleń, nikt nie udzielił im nawet stosownych pouczeń. Nie było to zatem, jak podkreśla Bernadeta Breisa, szefowa rybnickiej prokuratury, działanie, które skutkowałoby odpowiedzialnością karną. – W tej sytuacji umorzyliśmy postępowanie, choć była to trudna decyzja, bo chodziło o duże pieniądze publiczne – dodaje.Wina i karaTrudy śledztwa nie poszły na marne. W przypadku trzech osób wszczęto postępowanie dyscyplinarne, rybnicki oddział powiadomił o wszystkim zarząd w Warszawie i rzecznika dyscypliny finansów publicznych, wprowadzono nowe zasady przyznawania i wypłacania zasiłków, zorganizowano szkolenia, rozważa się też możliwość usprawnienia systemu komputerowego. Tymczasem proces byłych urzędniczek jeszcze trwa. Jak poinformował prokurator Wojciech Zieliński, który prowadził to postępowanie, sąd pierwszej instancji wymierzył im kary pozbawienia wolności w zawieszeniu i sankcje majątkowe, zgodne z oczekiwaniami oskarżenia, ale mecenasi obu pań odwołali się do sądu okręgowego. – Obecnie czekamy na rozpatrzenie apelacji – dodał prokurator.Alina O. nadal pracuje w OPS-ie. Jego szefowa Janina Łukaszczyk dalsze działania uzależnia od prawomocnego wyroku sądu. Jeśli urzędniczki zostaną uznane za winne, gmina może, a nawet powinna, dochodzić od nich swoich roszczeń. Tak oznajmiła nam Ewa Kolonko, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, dodając jednak, że pełna kwota nie wchodzi w rachubę. – Jeśli zapadnie prawomocny wyrok skazujący, rozważymy wraz z prawnikami, jakich pieniędzy możemy zażądać od byłych urzędniczek – powiedziała Bernadeta Grzegorzek.ELŻBIETA PIERSIAKOWAbegrand 1Po ujawnieniu afery Józef Pałka, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu, próbował zainteresować sprawą stosowne władze. Ponieważ urzędniczki OPS-u twierdziły zgodnie, że Wydział Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach nie informował ich o zmianach, wysłał tam pismo z prośbą o zwrócenie uwagi na ten problem. W odpowiedzi otrzymał pisemną informację, że urząd wojewódzki przeprowadził stosowne szkolenie i nie jest w stanie zrobić nic więcej. To samo usłyszeliśmy od dyrektor Ewy Kolonko, która dodała, że wszystkie nowelizacje są ogłaszane w Dzienniku Ustaw RP, a urzędnicy mają obowiązek zapoznawać się z przepisami. – Tego typu sytuacja nie wystąpiła w żadnym innym ośrodku w województwie śląskim – podkreśliła. (eg-p)begrand 2W 2004 roku w rybnickim oddziale ZUS-u skontrolowano 29092 spraw pod kątem zasadności przyznania i wypłaty zasiłków oraz dodatków pielęgnacyjnych. Okazało się, że wypłacono nienależnie ponad 154 tys. zł, które trafiły do ok. 20 osób. Ponad 5,6 tys. zł z tej kwoty poszło na zasiłki, a reszta na dodatki. Od 1 września 2005 roku ZUS nie jest uprawniony do wypłaty zasiłków pielęgnacyjnych, ale nadal przyznaje i wypłaca dodatki pielęgnacyjne emerytom oraz rencistom. Od 1 maja 2004 roku przysługują one osobom skierowanym do domów pomocy społecznej po 31 grudnia 2003 roku. Ich przyznawanie podlega kontroli kierowników referatów. (eg-p)ramkaOdpowiada ANNA LEPIARCZYK, rzeczniczka ZUS-u w Rybniku:– Jakie wnioski wyciągnął oddział ze śledztwa?– Chcę powiedzieć, że prowadzono bieżące kontrole prawidłowości wypłacania zasiłków pielęgnacyjnych, ale, z uwagi na liczbę spraw, nie było możliwe sprawdzenie ich wszystkich naraz. Informacje, jakie uzyskaliśmy w toku śledztwa, nasiliły działania nadzorcze, a w konsekwencji doprowadziły do ujawnienia wszelkich przypadków, w których świadczenia się nie należały. Opracowano nowe procedury, dokonano zmian w treści druków, zorganizowano dodatkowe szkolenia i testy, uściślono nadzór, regulując zasady przepływu informacji między wydziałami. Będą też zmiany w systemie informatycznym, i to w skali całego kraju. O ile mi wiadomo, testowany jest program, który umożliwi jeszcze wnikliwszy nadzór.– Skoro były bieżące kontrole, to czemu prokuratura stwierdziła, że doszło do zaniechania weryfikacji zasadności wypłacania świadczeń?– Nie można przyjmować, że doszło do takiego zaniechania, o czym zresztą świadczy to, że błędy dotyczyły niewielkiej procentowo liczby spraw. Problem tkwił w tym, że informacje, będące podstawą do weryfikacji świadczeń, najczęściej docierały do wydziałów niemerytorycznych i wynikały np. ze zmian w numerze konta bankowego czy adresu zamieszkania. Po zastosowaniu procedur, o których wspomniałam, uregulowano zasady przepływu informacji, aby w przyszłości uniknąć podobnych przypadków.– A jak zakończyło się postępowanie dyscyplinarne wobec osób, które poleciła wszcząć prokuratura?– Rzecznik dyscypliny finansów publicznych w Warszawie, którego powiadomiono o sprawie w związku ze stwierdzeniem nadpłat z tytułu zasiłków pielęgnacyjnych, odmówił wydania wniosku o ukaranie aprobantów. Jeśli chodzi o kierowników wydziałów, to nie można było wymierzyć im kar porządkowych z uwagi na terminy przewidziane w kodeksie pracy.– Już w toku śledztwa oddział zażądał zwrotu nienależnie wypłaconych pieniędzy od kilku osób, które złożyły zażalenie do sądu okręgowego i wygrały. W odpowiedzi ZUS odwołał się do sądu apelacyjnego. Jakie są szanse odzyskania tych kwot?– Oddział wydał decyzje zobowiązujące do zwrotu nienależnych świadczeń i do końca grudnia zeszłego roku uzyskał z tego tytułu ponad 18 tys. zł. W sprawach, w których odwołanie złożyli świadczeniobiorcy, również zapadły wyroki nakazujące ubezpieczonym oddanie żądanych kwot. Natomiast w sprawach, w których apelacje wniósł oddział, nadal toczy się postępowanie odwoławcze.Zanotowała: (eg-p)

Komentarze

Dodaj komentarz