Nieszczęście


W niedzielę, w czasie telewizyjnego wystąpienia po głównym wydaniu „Wiadomości”, prezydent RP Lech Kaczyński mówił o wspólnocie Polaków. Taka zawsze nas jednoczy w obliczu nieszczęścia. Niestety, waśnie między liderami poszczególnych partii przeniosły się na ich wyborców. Lider jednej partii przykleił „ gębę”, a właściwie beret, elektoratowi drugiej i się zaczęło. W najnowszej historii Polski prawicowy elektorat chyba jeszcze nigdy nie był tak podzielony. Nie mnie oceniać, kto zawinił i w jakim stopniu; nowe podziały są jednak faktem, czego trudno nie zauważyć, przysłuchując się dyskusjom rodaków. Czy może z tego wyniknąć coś dobrego?W sobotni wieczór utarczki polityków zeszły na dalszy plan, w niedzielę nikt już nawet o nich nie wspominał. Cała Polska żyła tragedią, która wydarzyła się w Chorzowie.To chyba nasz narodowy paradoks, że przy okazji podobnych nieszczęść jesteśmy wtedy solidarni, wyrozumiali, skorzy do poświęceń, zjednoczeni itd. Gdy rany po kolejnym nieszczęściu się nieco zabliźnią i wyschną łzy pokrzywdzonych, wrócimy do naszej gorszącej codzienności, do sporów przy sejmowej mównicy, do obrażania adwersarzy i handlowania głosami poparcia przy uchwalaniu kolejnych ustaw. Taka narodowa jedność, której doświadczyliśmy też po śmierci Papieża Polaka, siłą rzeczy przypomina w jakiś sposób najpiękniejsze momenty naszej historii. Niestety ten wzniosły stan ducha trwa zazwyczaj niewiele dłużej niż żałoba narodowa. WACŁAW TROSZKA

Komentarze

Dodaj komentarz