post image
Łukasz Kohut Poseł do Parlamentu Europejskiego / Wikimedia Commons

Rozmawialiśmy z Łukaszem Kohutem, europarlamentarzystą z ramienia lewicy o elementach, które tworzą śląskość. Zapytaliśmy go m.in. o rolę języka w budowaniu tożsamości naszego regionu. Deputowany do parlamentu europejskiego zauważył, że język ten należy pielęgnować, dlatego, że zanika. On sam porozumiewa się nim w domu. Mowy tej nauczył się od babci, która używała "richtig" śląskiego, czyli tej jego starszej odmiany.

Język ten w ogóle był podstawą domowej komunikacji, pomimo tego, że rodzicielka Łukasza była osobą publiczną, która na co dzień w przestrzeni publicznej używała literackiej polszczyzny. On sam również do pewnego momentu nie pozwalał sobie na używanie języka śląskiego na tzw. salonach i sytuację tę zmieniło dopiero wystąpienie w europarlamencie. - Dla wielu ludzi to był przełom, że ktoś użył go "brukselskich salonach", daleko od Polski i niebo nikomu nie spadło na głowę. Uzmysłowiłem sobie i chyba kilku innym osobom, że to jest normalne, że to jest nasz język - powiedział poseł, który dostrzega renesans śląskości i twierdzi, że w proces ten zaangażowanych jest cała masa osób będących w istocie naszą regionalną elitą intelektualną.

To jest gigantyczna sztafeta działaczy, ludzi kultury. Dostrzegłem to jak wróciłem z emigracji, bo przecież ja sam swoją śląską tożsamość odkryłem za granicą. Pracowałem w Oslo i moim szefem był człowiek ze Stavanger, gdzie mówi się w dialekcie odbiegającym od języka z centralnej Norwegii. Zobaczyłem wtedy, że tak można, że to jest normalne. Dzisiaj widzę powstającą literaturę i publicystykę po śląsku, ten renesans śląskości. To wszystko tworzy się oddolnie. Jest na to zapotrzebowanie społeczne.

Komentarze

Dodaj Komentarz