Muzeum w Wodzisławiu Śląskim
Muzeum w Wodzisławiu Śląskim

Jeszcze zanim ukształtowała się polska państwowość, terytorium naszego kraju zamieszkiwały różnego rodzaju plemiona słowiańskie. W naszym regionie było to plemię Golęszyców, których głównym ośrodkiem było grodzisko w Lubomi. O tychże zamierzchłych czasach, gdy świtało średniowiecze, opowiadała w ostatni piątek Jana Gryc. Historyczka jest doktorantką na Uniwersytecie Jagiellońskim, a na co dzień pracuje w Czeskiej Akademii Nauk w Brnie. Wykłada również na Uniwersytecie Śląskim w Opawie. Grodem w Lubomi zajmuje się od 2001 r. Historyczka jest dwujęzyczna, posługuje się naszym językiem i językiem czeskim. Zapowiadający prelekcję czeskiej naukowiec dyrektor muzeum w Wodzisławiu dr Sławomir Kulpa powiedział, że wykopaliska w Lubomi kryją jeszcze wiele tajemnic, które dopiero czekają na rozwiązanie. Jana Gryz rozpoczęła swój prawie dwugodzinny wykład zatytułowany "Śladami lubomskich Golęszyców" stwierdzeniem, że o samym plemieniu wiadomo niewiele. Zachował się jeden jedyny dokument potwierdzający, że funkcjonowali oni w dorzeczu Odry. Na celownik lud ten wziął sobie niejaki Geograf Bawarski, który żył w połowie IX wieku po Chrystusie. Wiemy także, że prawdopodobnie zniknęło ono w wyniku napaści księcia wielkomorawskiego Świętopełka.  W swoim spisie osad sporządzonym na zamówienie Ludwika II Niemca ów niemiecki mnich zamieścił informację, że plemię to zamieszkiwało w pięciu osadach, spośród których gród w Lubomi zajmował najważniejszą pozycję.

Czas badań

Osadę badano kilkukrotnie. Pierwszy raz zadania tego podjął się po I wojnie światowej wybitny polski archeolog profesor Roman Jakimowicz. Drugi raz Lubomia stała się przedmiotem zainteresowania nauki po II wojnie światowej. Tym razem badania przeprowadził profesor Jerzy Szydłowski. Łączna powierzchnia przebadanych wówczas terenów wyniosła ponad trzy tysiące metrów kwadratowych. Dzisiaj już wiemy, że gród ma przynajmniej sześć hektarów. Niestety, żadnemu z tych wybitnych badaczy nie udało się doprowadzić swoich odkryć do końca i zrekapitulować w formie kompletnego opracowania naukowego. Profesorowi Jakimowiczowi w oczywisty sposób przeszkodził wybuch II wojny światowej (badania były prowadzone w latach 30.), natomiast profesor Szydłowski musiał mierzyć się również z ogromem prac na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Po obu naukowcach pozostały jedynie sprawozdania, z których w dalszym ciągu czerpią kolejne pokolenia archeologów. Weszły one do kanonu naukowego i literatury przedmiotu. Obydwaj profesorowie ustalili, że grodzisko składało się z członu głównego, do którego prowadziły trzy bramy. Dzisiaj badania te są weryfikowane także dzięki współczesnym technologiom, np. dzięki badaniom lidarowym, czyli tzw. technice skaningu laserowego, które są badaniami nieinwazyjnymi i w dużym uproszczeniu polegają na pomiarze odległości poprzez oświetlanie celu światłem laserowym i pomiar odbicia za pomocą czujnika.

Lubomskie niespodzianki

- Jednym z takich elementów, które są związane z Lubomią jak rzadko co, jest słynny budynek halowy odkryty przez profesora Jakimowicza. Jest to obiekt, który był zagłębiony, ze śladami po słupach, wzdłuż tego obiektu. Znajdował się w nim jeden korytarz i jeden przedsionek. Rekonstrukcja tego budynku obecnie stoi w Czechach, ale wiemy, że obiekt ten nie mógł tak wyglądać - powiedziała badaczka.

Jana Gryc wskazała, że o wyjątkowości tego obiektu świadczy fakt, że znalezione zostały w nim... gwoździe. Co absolutnie nie było standardem w tego typu budynkach odnalezionych na naszych terenach (za to, były one w zasadzie normą na terytoriach ówczesnych Wielkich Moraw). Na tych terenach dochodziło wielokrotnie do różnorakich migracji i przetasowań etnicznych. Nie jest jednak pewne, kto i kiedy nawiedzał te ziemie. Są tu np. ślady np. wielkiego ludu Awarów, które datują się na VII i VIII wiek po Chrystusie. Dowody na możliwą obecność tego starodawnego plemienia są naprawdę małej wielkości, ponieważ są to np. ozdoba na końskie wędzidło wykonane z brązu i kolczyk. Możliwe, więc że byli tu Awarowie, lub że miejscowości te zamieszkiwali wojownicy, którzy z Awarami walczyli. Czym zajmowali się nasi antenaci? Niestety wśród ich zajęć były również i takie, które współczesnemu człowiekowi chluby nie przynoszą. Wśród sposobów na życie Golęszyców był bowiem handel niewolnikami.

Komentarze

Dodaj komentarz