Ciezki los kierowcy
Ciezki los kierowcy


Jerzy Milanowski, właściciel hurtowni, nazywa taką politykę miasta głupotą. – Rybnik jest kompletnie zatkany samochodami – stwierdza. Przedsiębiorca jedzie ze swojego mieszkania w osiedlu Nowiny do firmy przy Żorskiej prawie pół godziny. Niemal codziennie tkwi w gigantycznych korkach. Zanim rozpoczęto stawianie nowych supermarketów, pokonywał ów dystans w ciągu kilku minut. – Niepotrzebnie tracimy czas i nerwy, bo wystarczyło nie budować dużych sklepów w centrum miasta. Takie zasady obowiązują w całym cywilizowanym świecie – zaznacza Milanowski.Podobne zdanie ma pan Joachim z Rybnika. – Supermarkety na pewno utrudniły nam jazdę – mówi. Ulice są zbyt wąskie, a samochodów jest masa. Podkreśla, że zimą wielu tzw. niedzielnych kierowców nie wyjeżdża na drogę. Wiosną aut będzie znacznie więcej, a tym samym korki jeszcze dłuższe.Narzeka również Józef Skrzypiec. Rybniczanin opowiada, że problemy zaczęły się już po zbudowaniu Realu. Nieopodal bramy wjazdowej do supermarketu na ulicy Kotucza pojawiła się sygnalizacja świetlna. Przyczynia się ona do gigantycznych korków. Najgorzej jest w okresie świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. – Tak samo będzie na ulicy Żorskiej, przy której stoi już kilka supermarketów i powstaje następny – wieszczy pan Józef.
Tekst i zdjęcie: (IrS)

Komentarze

Dodaj komentarz