Lubie gdy w domu pachnie
Lubie gdy w domu pachnie


– Jak to się stało, że kobieta, która wychowała się w Jastrzębiu, uchodzi dziś za czołową śląską feministkę?– Ale sufrażystki nie byłyby ze mnie dumne. Nie twierdzę bowiem, że kobiety są lepsze od mężczyzn, jestem szczęśliwą żoną i matką, nie wyszłabym protestować z transparentem, chyba że komuś działaby się krzywda. Chylę jednak czoło przed sufrażystkami i ich następczyniami, gdyż one wywalczyły to, co mamy dziś. Obecnie nikt już nie dziwi się temu, że kobiety pełnią ważne stanowiska, ale mało kto pamięta, że w Szwajcarii prawa wyborcze uzyskały dopiero w 1956 roku.– Nie wiesz jednak, jaka byłabyś, gdybyś urodziła się 150 lat wcześniej.– Osoby walczące o damskie prawa nie muszą już rzucać się pod koła aut, ale często nadal kojarzone są z „babochłopami”, które nie potrafiły ułożyć sobie życia, a nie zawsze tak bywa. Faktem jest za to, że współczesny feminizm różni się od ruchu, który powstał we Francji u schyłku XIX wieku.– Jaka zatem jest współczesna kobieta?– To osoba, która próbuje pogodzić to, co jeszcze niedawno wydawało się nie do pogodzenia. Chce więc być doskonałą matką, żoną i do tego jeszcze odnosić sukcesy zawodowe. Jeśli jednak pracujemy nie tylko po to, żeby wyjść na osiem godzin, jesteśmy wykształcone, fachowe i efektywniejsze od mężczyzn, chcemy, żeby ktoś to docenił. W jaki sposób? Ano w taki, żebyśmy, jeśli mamy ochotę, mogły np. jechać do Tunezji i zapłacić za to same.– A jesteśmy doceniane?– Coraz bardziej, ale jeszcze nie wystarczająco. Tymczasem są zawody, w których kobiety sprawdzają się lepiej niż mężczyźni. Potrafią otworzyć to trzecie oko, wykorzystać szósty zmysł, który ma gdzieś w sobie każda z nas. To przecież podstawa uniwersalnej kobiecości, która sprawia, że potrafimy patrzeć inaczej i widzieć więcej. Jeśli zdołamy wykorzystać i pielęgnować ten dar, to na pewno się spełnimy, choć nie jest to proste.– Bo chcemy być i typowymi kobietami, i fachowcami?– Ano właśnie. Kobieta jest oceniana po wyglądzie, ale chce być też doceniana za to, co ma w głowie, chce się podobać, oczekuje, żeby się nią opiekowano. Ja np. potrafię zmienić koło w samochodzie, ale nigdy tego nie robiłam. W razie potrzeby proszę o pomoc pana o dobrym sercu. Uwielbiam być noszona na rękach, dostawać kwiaty na Dzień Kobiet, ale jak ktoś mi powie, że jestem ładna, to się złoszczę.– Czy zatem nie wpadłyśmy w błędne koło?– Wpadłyśmy. Ja lubię popłakać sobie na filmach o miłości, rozpaczam, gdy nie mogę czekać w domu z obiadem, kiedy mój 14-letni syn Mikołaj wraca ze szkoły, bo np. jestem za granicą. Uprawiam warzywa, gotuję, smażę konfitury, piekę i nie robię tego z przymusu, bo lubię, gdy w domu pachnie ciastem. Nieraz bez potrzeby biegam po pokojach ze ścierką, staram się być dobrą żoną i towarzyszką, o kochance już nie wspominając, ale nie potrafiłabym ograniczać się do zajmowania domem. Myślę jednak, że również i w tym przejawia się moja kobiecość, bo w naturze każdej kobiety łzy i słabość idą w parze z siłą.– Uważasz zatem, że emancypacja wyszła nam na dobre?– Jasne. Jestem w pracy więcej niż ustawowe 40 godzin tygodniowo, ale tym bardziej doceniam to, że mogę kopać w ogródku czy piec ciasta, że mam dom w Steblowie koło Raciborza, gdzie wracam na weekendy. Jednocześnie wiem, że przyszłość należy do kobiet i nie jest to żaden wymysł feministek, ale kulturowy wybór Europy, która zrozumiała, że światu potrzeba nie tylko spojrzenia męskiego, ale i damskiego. W Skandynawii jest tak dobrze dlatego, że kobiety stanowią ok. 50 proc. elit rządzących, bo kobiety z natury są przecież opiekunkami.– Mówisz i jak Ślązaczka, i jak nie-Ślązaczka. Na pewno zresztą pamiętasz, co się działo, gdy swego czasu poszła fama, że pewna dama zamierza zabiegać o stanowisko prezydenta RP. Sporo starszych Ślązaczek oznajmiło wtedy: jeszcze czego! Przecież ona jest kobietą!– Ta dyskryminacja z powodu płci zacznie przechodzić do historii, gdy prezydentem USA zostanie kobieta, ale na efekty w Polsce przyjdzie poczekać. Mamy już wszystko, obyśmy jeszcze dostawały taką samą płacę za tę samą pracę co mężczyźni. M.in. dlatego chciałabym mieć córkę, bo ona być może już nie zastanawiałyby się nad tym, czy nie zarabia mniej od kolegi na tym samym stanowisku tylko dlatego, że jest kobietą.
Rozmawiała: ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz