Wpadl we wlasne sidla
Wpadl we wlasne sidla


Jak wyjaśnia rydułtowianin Damian Gajda, jeden z członków Lisa, kłusownik grasował w syryńskich lasach przez 10 lat. Zastawiał wnyki, w które wpadały sarny i bażanty. Myśliwi znajdowali martwe zwierzęta, czasem zdążyli ocalić któreś od strasznej śmierci, ale nie mogli namierzyć winowajcy, który w ubiegłym roku zaczął poczynać sobie coraz odważniej. Damian Gajda policzył, że w tym czasie usidlił 20 saren i co najmniej 30 bażantów, a być może także jednego dzika. W lesie pod Lubomią znaleźli go członkowie innego koła. Wisiał na wnyku, na szczęście jeszcze żył. Policjanci i myśliwi polowali na przestępcę przez kilka miesięcy. – Wiedzieliśmy, że jest bardzo cwany. Kiedy deptaliśmy mu po piętach, zmieniał drogę – opowiada Damian Gajda. 28 lutego po południu trzech myśliwych (w tym on) i sześciu policjantów zaczaiło się w lesie, w pobliżu sarny, która udusiła się w sidłach.Około godz. 18 pojawił się kłusownik. Zdjął zwierzę z wnyka, załadował do worka, zarzucił na plecy i ruszył w kierunku Syryni. Tropiciele podążyli jego śladem. Kilkaset metrów przed domem kłusownika jeden z myśliwych wyszedł z ukrycia. Wtedy przestępca próbował uderzyć go siekierą, ale kolega z koła wytrącił mu oręż. Bandyta zdążył jeszcze potraktować obu gazem łzawiącym. Mimo to mężczyźni zdołali powalić go na ziemię. Tymczasem na miejsce dotarli policjanci, którzy zakuli przestępcę w kajdanki i odwieźli do aresztu. W jego domu znaleziono sztucer Mauser, gotowe wnyki, stalowe linki, resztki zwierzyny, m.in. 12 kopytek i skórę, a w lodówce wątrobę z sarny, co potwierdza podejrzenia, że od dawna zajmował się kłusownictwem. Ponadto w zagrodzie trzymał żywą sarnę, a tego nie wolno robić bez zezwolenia.Zdaniem Damiana Gajdy sprzedawał skłusowaną zwierzynę. Dowodzi tego wątroba w lodówce, która pewnie ostała mu się ze zwierzęcia schwytanego nieco wcześniej. Sam nie mógł zjeść ośmiu kg mięsa w tak krótkim czasie. Zabita sarna, dzięki której go zdemaskowano, była ciężarna. Na początku lata urodziłaby małe koźlęta. Teraz myśliwi martwią się tylko tym, że sądy traktują kłusowników dość pobłażliwie. Być może jednak tym razem będzie inaczej, ponieważ tu kłusownik okazał się jeszcze bandytą. Odpowie za wygrażanie myśliwym siekierą (grożą za to dwa lata więzienia), kłusownictwo i przetrzymywanie zwierzyny dzikiej bez pozwolenia (do pięciu lat odsiadki) i nielegalne posiadanie broni (od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia). Jak poinformował nadkom. Jarosław Grudziński, szef komisariatu w Rogowie, przypadki kłusownictwa w tej okolicy zdarzają się często i to nie tylko w lasach, ale także na terenach gospodarstw rybackich, m.in. na Wielokącie.IRENEUSZ STAJERBEATA KOPCZYŃSKA

Komentarze

Dodaj komentarz