Waga opoznienia
Waga opoznienia


24 listopada zeszłego roku radni przyjęli plan zagospodarowania przestrzennego miasta, a w chwilę po jego uchwaleniu orzekli, że wojewoda (już nowy) powinien ponownie rozważyć możliwość budowy autostrady w granicach Rownia wedle wariantu społecznego. Stosowne pismo miał wysłać prezydent Waldemar Socha, ale tego nie zrobił. Sprawa wyszła na jaw w końcu lutego, gdy obecny wicewojewoda Wiesław Maśka spotkał się z członkami komitetu protestującego na ich prośbę. Potem oświadczył bez ogródek, że to, co usłyszał wtedy pod adresem samorządu, zwaliło go z nóg, w jeszcze większe osłupienie jednak wprawiły go działania gminy. Zapisy planu są bowiem święte, ale żorskim rajcom nie przeszkodziło to w złożeniu mieszkańcom pisemnej deklaracji, że będą wnioskowali o ich zmianę.Za i przeciw– Krótko mówiąc, tego samego dnia z biura rady wyszły zatem dwa sprzeczne dokumenty, co jest nie do pojęcia – stwierdza wicewojewoda. Dla mieszkańców ważne było jednak to, że radni wreszcie stanęli po ich stronie i nabrali ducha, iż jeszcze nie wszystko stracone. Potem czekali na sygnał wojewody. Nie doczekali się, więc zaczęli zabiegać o spotkanie, podczas którego okazało się, że obietnice gminy pozostały na papierze. – Prezydent znowu zrobił nas w konia – mówił wtedy Bronisław Da-Via, szef komitetu protestacyjnego. – To nie jest żadne robienie w konia, tylko rozsądna polityka i działanie dla dobra miasta – odpowiadał gospodarz Żor. Jak tłumaczył, nie wysłał pisma dlatego, że chciał poczekać na powołanie nowego wojewody i uprawomocnienie się planu, bo to podstawowy dokument, bez którego nie ma mowy o rozwoju.Nowy wojewoda objął urząd przed Bożym Narodzeniem, plan nabrał mocy prawnej 30 stycznia, ale pisma wciąż nie było. – Może prezydent czekał z nim za długo – przyznaje ostrożnie Wacław Badura, szef rady miasta. Dodaje, że samorządowcy musieli uchwalić plan, a wydanie opinii odnośnie ewentualnej zmiany przebiegu A1 miało być tylko sygnałem dla wojewody, że warto to rozważyć. – Jeżeli rada tak pochodzi do sprawy, to mogła przyjąć plan bez Rownia, a nie zakładać z góry możliwość dokonywania tam zmian, bo to wiąże się z kosztami i czasem – odpowiada Wiesław Maśka. – Nie mogła, bo wojewoda zakwestionowałby uchwałę, w której nie uwzględnilibyśmy ważnej inwestycji rządowej – ripostuje Wacław Badura.Główny graczJak przyznaje, miało tu miejsce odbijanie piłeczki, ale głównym graczem był wojewoda, bo to on wydaje decyzję lokalizacyjną. Wydał ją w marcu 2003 roku, odrzucając społeczny projekt, który mieszkańcy przedstawili mu poprzedniego lata. Radny Wojciech Maroszek, który nie uczestniczył w pamiętnej sesji, mówi wprost, że opinię samorządu można potraktować jak kwiatek do kożucha, bo najważniejszy jest plan krajowy. Wszystkie plany miejscowe muszą być z nim zgodne. Prezydent Socha uważa jednak, że teraz, po uprawomocnieniu się dokumentu, można rozmawiać o ewentualnej zmianie śladu drogi. – Projektowanie jeszcze się przecież nie zaczęło – dodaje. Jak tłumaczy, planował wystąpić do wojewody w lutym, ale rownianie go ubiegli.Efektem ich zabiegów było zeszłotygodniowe spotkanie Wiesława Maśki i Waldemara Sochy, a przedstawiciele komitetu znowu nabrali nadziei. Prezydent przedłożył bowiem pismo z informacją, że jeżeli zmiana przebiegu A1 nie spowoduje znaczącego opóźnienia w budowie, to należy ją rozważyć. – Szanse są duże, skoro oficjalnie poparł nas prezydent, który dotąd mówił raz tak, raz tak – stwierdza Bronisław Da-Via. Nam prezydent Socha zawsze jednak powtarzał, że jego zdaniem lepszy jest wariant społeczny. – Zachodzi jedynie pytanie, co to jest znaczące opóźnienie. Jeżeli miałyby to być np. trzy miesiące, to nie problem, ale jeżeli lata, to sprawa wygląda inaczej – tłumaczy Waldemar Socha. Kłopot w tym, że może być za późno na takie dywagacje. – Projektowanie nie zaczęło się bowiem tylko z powodu kłopotów z rozstrzygnięciem przetargu. Mieszkańcy zgłosili się więc do nas w ostatniej chwili – wyjaśnia Wiesław Maśka.Dyrekcja odpowieJak dodaje, najpierw zapyta Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad o to, czy zmiana przebiegu A1 jeszcze w ogóle wchodzi w rachubę, a to może być wątpliwe. Jak bowiem usłyszeliśmy w katowickim oddziale GDDKiA, przetargu nie rozstrzygnięto z powodu odwołań, jakie przegrane firmy złożyły do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, który 28 lutego odrzucił protesty. – Teraz czekamy na uzasadnienie decyzji. Kiedy ją otrzymamy, wykonawca przystąpi do pracy. Chyba że będą kolejne odwołania – mówią w oddziale dyrekcji.
Tekst i zdjęcie: ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz